Umowa z aktorem powinna obejmować zarówno okres zdjęciowy, jak i postprodukcję, bo właśnie wtedy aktor pozostaje formalnie zaangażowany w projekt. W praktyce branżowej to standard i wynika to z kilku powodów. Po pierwsze, aktorzy nie tylko grają w trakcie zdjęć, ale mogą być również potrzebni podczas postprodukcji, np. do dogrywek (tzw. dokrętki), nagrań postsynchronów (czyli podkładania własnego głosu pod już nagraną scenę) albo sesji promocyjnych związanych z filmem. Wielokrotnie produkcje napotykają na konieczność poprawek dźwiękowych czy wizualnych, więc bezpieczeństwo organizacyjne wymaga, by aktor miał formalne zobowiązanie również na czas postprodukcji. Z mojego doświadczenia, produkcje, które tego nie zabezpieczają, często mają potem problem z dostępnością aktora, bo ten może być już zaangażowany w inny projekt. Dobre praktyki branżowe, także te stosowane przy większych produkcjach międzynarodowych, jasno wskazują, żeby umowa trwała od momentu rozpoczęcia zdjęć aż do zakończenia wszystkich prac, gdzie udział aktora może być niezbędny. To tak naprawdę zabezpiecza interesy obu stron – producent wie, że aktor będzie dostępny do końca niezbędnych działań, a aktor ma jasność, ile czasu musi zarezerwować na dany projekt. Warto też pamiętać, że czasami postprodukcja potrafi się wydłużyć i bez takiej umowy nie da się wymusić na aktorze żadnej dodatkowej aktywności.
Często zdarza się, że początkujący producenci myślą, iż wystarczy podpisać umowę z aktorem tylko na konkretny, wydzielony etap – na przykład podczas montażu lub w fazie preprodukcji. Jednak takie podejście rzadko sprawdza się w praktyce, bo zadania aktora w produkcji filmowej są zdecydowanie szersze. Montaż to przecież etap czysto techniczny, podczas którego aktor nie bierze udziału w pracach – jego zadania kończą się najczęściej po zakończeniu wszystkich zdjęć i ewentualnych dogrywek. Preprodukcja to natomiast faza planowania, tworzenia harmonogramu, prób i przygotowań, w której zazwyczaj nie podpisuje się jeszcze wiążących umów z aktorami na udział w projekcie, bo nie ma pewności co do ostatecznego kształtu obsady. Moim zdaniem, przekonanie, że umowa powinna dotyczyć tylko preprodukcji i zdjęć, pomija ważny aspekt postprodukcji, gdzie aktorzy są nieraz potrzebni do nagrań postsynchronów lub dokrętek, bez których film może nie zostać ukończony na odpowiednim poziomie. W branżowych standardach funkcjonuje zasada, że zaangażowanie aktora musi pokrywać się z całym okresem, kiedy jego obecność może być wymagana. Powszechnym błędem jest myślenie kategoriami „zamknięcia roli” po zakończeniu zdjęć – w rzeczywistości produkcje często wymagają elastyczności i doprecyzowania materiału już po głównych nagraniach. Dobrą praktyką jest więc, by umowa aktora obejmowała zarówno okres zdjęciowy, jak i postprodukcję – to daje bezpieczeństwo produkcji i pewność, że wszystkie niezbędne elementy filmu zostaną zrealizowane z udziałem obsady. Warto o tym pamiętać, bo takie drobne zaniedbanie formalne może się później bardzo negatywnie odbić na całym projekcie.