Kosztorys powykonawczy to dokument, który naprawdę stanowi jeden z kluczowych elementów podsumowujących całość produkcji telewizyjnej. Kierownik produkcji, przygotowując taki kosztorys po zakończeniu wszystkich działań, musi szczegółowo rozliczyć wszystkie wydatki – nie tylko te przewidziane w kosztorysie wstępnym, ale też wszelkie niespodziewane koszty, które pojawiły się podczas realizacji. Moim zdaniem to właśnie tutaj wychodzi prawdziwa organizacyjna sprawność kierownika: pokazuje się, czy potrafił skutecznie zarządzać budżetem, reagować na zmiany i jednocześnie kontrolować przepływ środków finansowych. W praktyce, kosztorys powykonawczy jest analizowany przez producentów, sponsorów, a czasem nawet zewnętrzne instytucje nadzorujące, np. kiedy produkcja jest współfinansowana ze środków publicznych. W branży standardem jest, że do kosztorysu dołącza się kopie faktur, umów i potwierdzeń wydatków, żeby całość była transparentna i zgodna z audytem. Z mojego doświadczenia wynika, że rzetelnie przygotowany kosztorys powykonawczy nie tylko zamyka projekt, ale też stanowi świetną bazę do planowania kolejnych produkcji – można na nim uczyć się błędów czy optymalizować przyszłe wydatki. Warto zaznaczyć, że to typowa praktyka zarówno w telewizji publicznej, jak i prywatnych stacjach czy produkcjach komercyjnych.
W praktyce produkcji telewizyjnej można napotkać sporo dokumentów, które mają swoje konkretne miejsce i czas powstawania, ale niestety nie wszystkie są związane z końcowym etapem – czyli momentem, kiedy trzeba dokonać rozliczenia projektu. Lista dialogowa, choć bardzo ważna przy produkcji filmowej czy telewizyjnej, bo zawiera szczegółowy zapis wszystkich wypowiedzi, powstaje zazwyczaj na etapie postprodukcji i służy głównie do tłumaczeń, udźwiękowienia czy przygotowania napisów. Listy montażowe z kolei są tworzone przez montażystów i reżysera podczas cięć – ułatwiają składanie materiału zgodnie z wizją twórcy, ale nie dotyczą bezpośrednio aspektów organizacyjnych czy finansowych. Protokoły kolaudacyjne to formalność – ich zadaniem jest raczej potwierdzenie odbioru dzieła, sprawdzenie czy produkcja spełnia wymagania zamawiającego bądź instytucji finansującej, ale nie zawierają rozliczeń finansowych. No i właśnie tutaj pojawia się typowy błąd: łatwo pomylić dokumenty związane z procesem twórczym (jak montaż czy kolaudacja) z dokumentami czysto rozliczeniowymi. Z mojego punktu widzenia często sprowadza się to do braku praktycznego rozeznania, jak wygląda cały cykl produkcji od strony organizacyjnej. W końcowym rozrachunku, tylko kosztorys powykonawczy daje realny obraz wydatków i jest wymagany przez producentów oraz rozliczany przez księgowość. To on stanowi podstawę do zamknięcia projektu, więc wskazanie innego dokumentu w tym kontekście jest po prostu niezgodne z branżowymi standardami i praktyką produkcyjną.