Kolaudacja audycji telewizyjnej to taki moment, który zamyka wszystkie wcześniejsze etapy produkcji i otwiera drzwi do emisji. W praktyce kolaudacja polega na dokładnym przeglądzie gotowego materiału przez komisję lub zespół produkcyjny — czasem to reżyser, kierownik produkcji, czasem przedstawiciel stacji. Chodzi tutaj o ocenę, czy audycja spełnia wszystkie wytyczne techniczne (np. dźwięk, obraz, napisy, kolory), ale też merytoryczne, prawne i etyczne. Prawda jest taka, że bez pozytywnej kolaudacji nikt nie dopuści programu do emisji, bo telewizja nie może sobie pozwolić na błędy na wizji, zwłaszcza w dużych stacjach. Takie podejście to już standard, bo zabezpiecza nie tylko reputację stacji, ale i kwestie formalne, np. prawa autorskie czy zgodność z regulacjami KRRiT. Z mojego doświadczenia, kolaudacja potrafi trwać długo i czasem wyłapane zostaną jakieś drobne niedociągnięcia, które trzeba jeszcze poprawić. Pozytywna kolaudacja to zawsze zielone światło dla emisji. Właśnie dlatego emisja jest naturalnie kolejnym etapem po kolaudacji, a nie żadna próba czy montaż. Fajnie jest też wiedzieć, że w branży filmowej czy telewizyjnej ten proces traktuje się naprawdę poważnie i bez niego żadna profesjonalna produkcja nie trafi na antenę.
Wielu osobom może się wydawać, że kolaudacja to jakaś próba techniczna albo typowy montaż, ale w rzeczywistości jest to odrębny, bardzo istotny etap w procesie produkcji telewizyjnej. Próby kamerowe odbywają się znacznie wcześniej i mają za zadanie sprawdzić ustawienia techniczne, światło, ruch aktorów czy prezenterów oraz ogólnie przygotować zespół do właściwego nagrania. Kolaudacja natomiast ma miejsce już po zakończeniu wszystkich prób oraz postprodukcji. Jeśli chodzi o udźwiękowienie audycji, to również jest to proces wcześniejszy – najpierw montuje się obraz, potem dodaje dźwięk, ewentualnie efekty specjalne czy muzykę. Dopiero na końcu, gdy wszystko gra i buczy, materiał trafia na kolaudację. Wykonywanie wgrania tekstów lektorskich także nie ma miejsca po kolaudacji; lektor musi być już nagrany i umieszczony w ścieżce audio, zanim komisja kolaudacyjna siądzie do oglądania całej audycji. Moim zdaniem, najczęstszym powodem takich pomyłek jest myślenie, że kolaudacja to po prostu kolejny etap produkcji technicznej, a nie formalny przegląd gotowego programu. Tymczasem jej główną rolą jest ocena ostatecznej wersji pod kątem zgodności z normami i gotowości do emisji. Kiedyś słyszałem nawet opinie, że kolaudacja jest trochę jak kontrola jakości w fabryce – sprawdza się, czy produkt spełnia wszystkie wymagania zanim trafi do klienta, czyli w tym przypadku – widza. Wszystkie te elementy: próby, udźwiękowienie, lektor – muszą być skończone przed kolaudacją. Więc jeśli ktoś pomylił te etapy, to pewnie dlatego, że myli kwestie produkcyjne z formalno-prawnymi i kontrolnymi, a to jednak zupełnie inna para kaloszy.