Honoraria redakcyjne to absolutna podstawa w kosztorysie każdej audycji publicystycznej w telewizji. Bez nich ani rusz – to właśnie wynagrodzenia dla dziennikarzy, redaktorów prowadzących, wydawców czy komentatorów, którzy są odpowiedzialni za przygotowanie merytoryczne programu, jego prowadzenie na antenie i nadzór nad zawartością. W telewizyjnych audycjach publicystycznych, gdzie największą wartość stanowi treść i jakość przekazu, honoraria redakcyjne są wręcz kluczowe. Z mojego doświadczenia wynika, że przy planowaniu budżetu takiej produkcji najpierw ustala się stawkę dla redakcji, bo bez dobrego zespołu nie ma sensu dalej kombinować. To też zgodne z branżowymi standardami – zarówno w TVP, jak i w prywatnych stacjach zawsze ten punkt jest uwzględniany jako jedna z głównych pozycji kosztowych. Przykładowo, w programach typu „Kawa na ławę” czy „Fakty po Faktach” lwia część kosztów to właśnie praca redakcyjna. W ogóle, jeśli chodzi o przygotowanie merytoryczne audycji publicystycznych, to bez wykwalifikowanego zespołu nie da się zagwarantować rzetelności, wiarygodności i odpowiedniego poziomu dyskusji. Osobiście uważam, że niedocenianie tej pozycji w kosztorysie to bardzo częsty błąd początkujących producentów i niestety potem odbija się to na jakości programu.
Kosztorys audycji telewizyjnej publicystycznej trochę różni się od innych formatów produkcji telewizyjnych, zwłaszcza fabularnych czy widowiskowych. Wiele osób myli te pojęcia i wydaje im się, że skoro gdzieś w telewizji jest dźwięk czy scenografia, to trzeba od razu przewidywać honorarium dla imitatora dźwięku albo wynajem hali zdjęciowej. Tymczasem audycje publicystyczne, jak na przykład debaty, rozmowy polityczne czy programy komentatorskie, mają zupełnie inną strukturę kosztów. Praktycznie nie wykorzystuje się tam imitatorów dźwięku – to się raczej przydaje w słuchowiskach radiowych, filmach fabularnych czy przy produkcji efektów specjalnych do seriali. Koszty wynajmu sali przeglądowej też są mało istotne, bo taka audycja nie wymaga prezentacji obrazu dla dużej grupy decydentów – to raczej domena montażowni przy produkcjach filmowych, gdzie trzeba obejrzeć sceny z udziałem wielu osób. Wynajem hali zdjęciowej to już w ogóle nie ten świat – w publicystyce wszystko dzieje się w studiu, często nawet tym samym dzień po dniu, nie ma potrzeby organizowania jakiejś wielkiej przestrzeni. Typowym błędem jest też myślenie, że skoro program jest „na żywo” lub z udziałem widowni, to trzeba szukać takich kosztów, ale w rzeczywistości największy nacisk kładzie się na ludzi, którzy tworzą treść i dbają o wiarygodność przekazu. W praktyce, zarówno według instrukcji kosztorysowania w mediach publicznych, jak i doświadczenia komercyjnych producentów, pierwszoplanowe są właśnie honoraria redakcyjne – ich brak w kosztorysie to spory błąd i zawsze wychodzi na jaw podczas rozliczeń projektu. Fajne jest to, że raz dobrze rozpisany kosztorys przy publicystyce jest potem wzorcem dla kolejnych produkcji, bo niemal zawsze te same pozycje mają największe znaczenie.