Raport kierownika planu ze względu na koszty to jedno z tych narzędzi, bez których profesjonalna produkcja filmowa w zasadzie nie istnieje. Chodzi tutaj o to, żeby na bieżąco kontrolować, ile scen udało się zrealizować danego dnia, bo to właśnie sceny są podstawową jednostką organizacyjną planu zdjęciowego. Z mojego doświadczenia wynika, że codzienne raportowanie liczby wykonanych scen pozwala producentowi i kierownikowi produkcji pilnować harmonogramu i, co najważniejsze, budżetu. Jeśli w raporcie widać opóźnienia – od razu można podjąć jakieś działania naprawcze, np. przeorganizować plan czy zwiększyć obsadę techniczną. W praktyce na każdym większym planie filmowym to właśnie liczba zrealizowanych scen jest głównym wskaźnikiem postępu prac – dzięki temu można precyzyjnie wyliczyć koszty dzienne i przewidywać ryzyko przekroczenia budżetu. No i nie ukrywajmy, że tak to się robi na całym świecie, zgodnie ze standardami branżowymi: każdy profesjonalny kierownik produkcji opiera się na tych danych, żeby mieć realny obraz sytuacji finansowej filmu. Dodatkowo, monitorowanie postępu w liczbie scen pozwala na lepsze zarządzanie zasobami – jeżeli widzimy, że danego dnia sceny idą szybciej lub wolniej, można odpowiednio reagować na bieżąco, nawet jeśli czasem trzeba się nieźle nagłowić, żeby wszystko się zgrało.
W produkcji filmowej często pojawia się przekonanie, że koszty najlepiej kontrolować, śledząc takie rzeczy jak ilość aktorów, rekwizytów czy nawet ustawień kamery. Z pozoru brzmi to logicznie, bo każda z tych kategorii faktycznie generuje wydatki – im więcej aktorów, tym droższa obsada, rekwizyty też kosztują, a dodatkowe ustawienia kamery to często większe nakłady czasu i ludzi. Jednak w praktyce branżowej główną jednostką rozliczeniową i organizacyjną planu zdjęciowego jest scena. To właśnie wokół scen buduje się harmonogram zdjęć i to one są podstawą do szacowania i kontroli kosztów dnia zdjęciowego. Ilość aktorów czy rekwizytów, choć istotna z punktu widzenia logistyki i planowania, jest monitorowana oddzielnie, w innych raportach – np. obsada i rekwizytorium. Ustawienia kamery zaś są raczej domeną pionu operatorskiego i nie są bezpośrednio powiązane z kosztorysem dnia zdjęciowego jako całości. Typowym błędem jest mylenie raportowania technicznego z raportowaniem kosztowym – to dwie różne sprawy. Koszty planu dotyczą przede wszystkim tego, ile pracy wykonano w jednostce czasu, a w filmie tą jednostką jest scena, nie np. liczba dubli czy użytych rekwizytów. Tak się to robi praktycznie we wszystkich profesjonalnych produkcjach – raport kosztowy kierownika planu zawsze zawiera informację o liczbie zrealizowanych scen, bo to pozwala na realne porównanie harmonogramu z założonym budżetem. Myślenie, że kontrolując same elementy składowe (aktorów, rekwizyty, ustawienia), da się dobrze monitorować koszty, to niestety często spotykane uproszczenie, które w praktyce prowadzi do chaosu organizacyjnego i trudności w kontroli wydatków. Moim zdaniem kluczowe jest, żeby rozumieć tę branżową zasadę, bo ona ułatwia nie tylko zarządzanie pieniędzmi, ale też pozwala lepiej planować całą produkcję, reagować na ewentualne opóźnienia i optymalizować zasoby na planie.