Kalendarzowy plan zdjęć to naprawdę podstawa każdego większego projektu filmowego. To taki dokument, bez którego produkcja nie bardzo ruszy, bo właśnie tam znajdują się wszystkie najważniejsze szczegóły – od numerów ujęć, przez planowany metraż, aż po konkretne dni zdjęciowe. W praktyce wygląda to tak, że planujący zdjęcia rozpisują wszystko dzień po dniu, ujęcie po ujęciu, często nawet godzinowo. Bez tego chaos na planie byłby nieunikniony. Spotkałem się z sytuacjami, gdzie brak doprecyzowanego kalendarza powodował opóźnienia i niepotrzebne koszty. Z mojego doświadczenia wiem, że nawet ekipa techniczna czy aktorzy często zaglądają do takiego planu, bo wtedy wiadomo, kto kiedy jest potrzebny i jak się przygotować. Na rynku pracując z profesjonalistami, nikt nie traktuje tego po macoszemu, bo solidny kalendarz zdjęć to gwarancja sprawnego przebiegu produkcji. Warto jeszcze dodać, że taki plan bywa aktualizowany podczas zdjęć, bo w filmówce albo w branży reklamowej zawsze coś może się zmienić. Bez kalendarza planu zdjęć trudno mówić o kontroli nad produkcją i efektywnym wykorzystaniu budżetu.
W branży filmowej łatwo się pomylić, bo jest mnóstwo różnych dokumentów i każdy nazywa się trochę inaczej, choć czasem brzmi to podobnie. Bilans okresu zdjęciowego to po prostu podsumowanie tego, co udało się zrealizować w danym etapie prac, czasem zawiera analizę kosztów czy liczby ujęć, ale nie rozpisuje szczegółowo planu przyszłych zdjęć. Harmonogram produkcji to z kolei ogólny plan działań przy całym projekcie – obejmuje nie tylko zdjęcia, ale też etapy preprodukcji, postprodukcji, transporty, rezerwacje, praktycznie całą logistykę. Tak naprawdę jest to dokument szerszy i nie zawiera aż tak dokładnych informacji o poszczególnych dniach zdjęciowych, numerach ujęć czy metrażu, a raczej główne kamienie milowe i zadania. Eksplikacja reżyserska to zupełnie inna bajka – to dokument, w którym reżyser opisuje swoją wizję artystyczną, klimat filmu, zamysł, czasem inspiracje, ale tam nie ma tych wszystkich technicznych szczegółów o dniach zdjęciowych czy numerach ujęć. Częstym błędem jest właśnie mylenie tych pojęć – czasem wydaje się, że harmonogram produkcji to szczegółowy plan każdego dnia, ale to nie do końca tak działa. W praktyce tylko kalendarzowy plan zdjęć jest na tyle szczegółowy, że pozwala ekipie dokładnie wiedzieć kto, co i kiedy kręci oraz ile mniej więcej materiału będzie rejestrowane. To narzędzie typowo operacyjne, więc jeśli myśli się o profesjonalnej produkcji, bez niego ani rusz.