To urządzenie to klasyczny światłomierz, a dokładniej światłomierz do pomiaru światła odbitego. Działa na bardzo prostej zasadzie – mierzy ilość światła, które odbija się od fotografowanego przedmiotu i dociera do światłomierza. Dzięki temu fotograf, operator filmowy czy nawet amator mogą dobrać odpowiednie parametry ekspozycji, żeby zdjęcie nie było ani za ciemne, ani prześwietlone. Moim zdaniem, każdy kto choć trochę bawi się w fotografowanie analogowe czy profesjonalne, powinien nauczyć się korzystać z takiego światłomierza, bo daje on dużo większą kontrolę nad efektem końcowym niż automat w aparacie. W praktyce spotykam się z tym na planie dość często – na przykład przy portretach studyjnych, gdzie światło jest bardzo precyzyjnie ustawiane. Standardowo w branży zaleca się, żeby światłomierz przykładać do miejsca, które jest dla nas najważniejsze na zdjęciu, bo wtedy mamy pewność, że główny motyw będzie poprawnie naświetlony. Dobrym zwyczajem jest też kalibracja światłomierza pod konkretne warunki oświetleniowe, bo każde źródło światła może trochę inaczej się zachowywać. Z mojego doświadczenia, kiedy opanuje się obsługę światłomierza, to naprawdę widać różnicę w jakości zdjęć, szczególnie w trudnych warunkach oświetleniowych.
Wiele osób myli funkcje różnych urządzeń stosowanych w fotografii i filmie, co często prowadzi do błędnych skojarzeń dotyczących światłomierzy. Przede wszystkim, światłomierz taki jak na zdjęciu nie służy do pomiaru mocy światła reflektorów na planie – w praktyce do tego stosuje się mierniki natężenia światła lub specjalistyczne mierniki do światła studyjnego, które wskazują, ile luksów lub kandeli dociera do danego miejsca. Często spotykam się też z przekonaniem, że światłomierze odpowiadają za sprawdzanie czułości taśmy filmowej, czy to 35 mm czy 16 mm, ale to nie jest prawda. Czułość taśmy (czyli ISO, ASA lub DIN) oznacza się na podstawie specyfikacji producenta i jest wartością charakteryzującą materiał światłoczuły, ustalaną laboratoryjnie, a nie pomiarowaną w praktyce na planie tym urządzeniem. Światłomierze są wykorzystywane natomiast do dostosowania parametrów ekspozycji do zastanej czułości materiału, jednak samej czułości nie badają ani nie weryfikują. Powiązana pomyłka dotyczy też tego, że światłomierze czasem mylone są z densytometrami – to te drugie służą do sprawdzania gęstości optycznej taśmy światłoczułej lub negatywu. Z moich obserwacji wynika, że problemem często jest też utożsamianie światłomierza z narzędziem do oceny światła zastanego w sposób ogólny, zamiast z jego właściwą funkcją, czyli precyzyjnym pomiarem światła odbitego od konkretnego obiektu w kadrze. Warto pamiętać, że światłomierz odbiciowy jest podstawą pracy każdego zawodowego fotografa i operatora, ponieważ pozwala na świadome i powtarzalne ustawianie ekspozycji, bez zgadywania czy polegania wyłącznie na automatyce sprzętu.