Światłomierz to zdecydowanie podstawowe narzędzie używane na planie filmowym do pomiaru natężenia światła. Jego konstrukcja pozwala mierzyć ilość światła padającego na daną powierzchnię (to jest tzw. światło padające) albo odbijanego od obiektu, co jest kluczowe przy ustawianiu ekspozycji kamery. W branży filmowej uważa się, że bez światłomierza trudno precyzyjnie kontrolować oświetlenie sceny – lampy LED, HMI czy tungsten mają różną charakterystykę, a światłomierz pozwala szybko sprawdzić, czy parametry są zgodne z założeniami reżysera światła. Moim zdaniem praca bez światłomierza to trochę jak prowadzenie auta z zawiązanymi oczami – niby się da, ale po co ryzykować? Często na planach spotyka się osoby, które bazują tylko na własnym „oku”, ale to nieprofesjonalne podejście i może się zemścić przy postprodukcji, gdy okazuje się, że materiał jest niedoświetlony albo przepalony. Dodatkowo, światłomierze są zgodne z normami branżowymi (np. SMPTE), a wielu operatorów pracuje właśnie zgodnie z odczytami tego urządzenia przy ustalaniu parametrów ekspozycji. W praktyce – jeśli masz do ustawienia kontrę, wypełnienie czy kluczowe światło, po prostu przykładasz światłomierz do twarzy aktora i od razu widzisz, czy nie przesadziłeś z mocą lampy. Szczerze mówiąc, to jedno z tych urządzeń, bez których dobry operator światła czuje się, jakby zgubił kompas w górach.
Wiele osób na początku swojej przygody z filmem czy fotografią myli narzędzia służące do pomiaru światła lub energii. Spektrofotometr to urządzenie, które służy głównie do analizy widma światła, a nie do pomiaru natężenia światła na planie. Jego zastosowanie bardziej przyda się w laboratoriach, gdzie bada się precyzyjnie skład widmowy różnych źródeł światła, np. do oceny oddawania barw przez lampy LED. Amperomierz natomiast nie ma w ogóle zastosowania do pomiarów oświetleniowych – mierzy natężenie prądu elektrycznego w obwodzie, co może się przydać elektrykowi przy rozdziale zasilania na planie, ale nie powie nam nic o jasności na twarzy aktora. Często myli się też światłomierz z luxometrem, bo oba mierzą natężenie światła, ale w praktyce światłomierz jest skalibrowany pod kątem ekspozycji filmowo-fotograficznej (mierzy i przelicza na wartości przysłony, czasu i ISO), natomiast luxometr pokazuje tylko wartość w luksach – bezpośrednią jednostkę natężenia oświetlenia. Użycie luxometru czasem się przydaje np. w pomiarach technicznych wnętrz czy hal przemysłowych, ale na planie filmowym, gdzie liczy się kontrola ekspozycji i relacji między światłami, zdecydowanie dominuje światłomierz. Typowym błędem jest założenie, że wystarczy dowolne urządzenie „mierzące światło”, podczas gdy tylko światłomierz daje dane, które można od razu przełożyć na ustawienia kamery. Warto pamiętać, że dobre praktyki branżowe wymagają precyzyjnego pomiaru światła w kontekście parametrów obrazu, a nie tylko ogólnego natężenia – i do tego właśnie służy światłomierz. Moim zdaniem rozumienie tych różnic odgrywa kluczową rolę w profesjonalnej pracy na planie i pozwala uniknąć kosztownych błędów podczas realizacji materiału filmowego.