Przegląd techniczny audycji to absolutny fundament w telewizyjnej produkcji – praktycznie nie da się bez niego dopuścić materiału do emisji w profesjonalnej telewizji. Ten proces polega na szczegółowej ocenie wszystkich parametrów technicznych gotowej audycji, czyli na przykład jakości obrazu (rozdzielczość, jasność, kontrast, poziom szumów), dźwięku (poziomy, czystość, brak przesterowań czy zakłóceń), poprawności formatów plików oraz zgodności z technicznymi standardami nadawcy. Z mojego doświadczenia często pojawiają się sytuacje, że materiał wygląda super na podglądzie montażowym, ale po wrzuceniu na system emisji ujawniają się różne babole – nieprawidłowe proporcje, brak synchronizacji dźwięku, nawet niezgodności kolorów. Dlatego przegląd techniczny, wykonywany przez wykwalifikowanego technika, to miejsce wykrywania takich rzeczy, zanim ktoś na antenie dostanie czarny ekran lub dziwne dźwięki. Praktyczne przykłady? No chociażby telewizja publiczna – zawsze każde show, film czy serial przechodzi kontrolę techniczną, musi być zgodny z normami EBU, czasem wymagane są poprawki. Dobra praktyka nakazuje, by na przeglądzie technicznym sprawdzić nawet drobiazgi, które dla montażysty byłyby drobiazgami, ale dla emisji mogą być problematyczne. Moim zdaniem, niezrozumienie roli przeglądu technicznego to jeden z najczęstszych błędów początkujących realizatorów. To nie tylko formalność, ale realna ochrona przed wpadkami na wizji.
W telewizji proces przygotowania audycji do emisji wymaga kilku etapów kontrolnych, jednak nie wszystkie mają na celu sprawdzenie parametrów technicznych końcowego materiału. Kolaudacja audycji to przede wszystkim przegląd pod kątem artystycznym, merytorycznym czy zgodności z założeniami redakcyjnymi, a niekoniecznie technicznym – tam skupia się raczej na kwestiach treści, przekazu, narracji niż na jakości dźwięku, obrazu czy poprawności formatów. To taka bardziej twórcza kontrola, często z udziałem reżysera, producenta czy przedstawicieli stacji. Kontrola kopii roboczej dotyczy wstępnych wersji materiału, które jeszcze nie są gotowe do emisji – na tym etapie mogą być obecne placeholdery, braki w montażu, niedokończone efekty czy ścieżki dźwiękowe. To trochę jakby sprawdzać niedopieczony chleb zamiast gotowego bochenka – parametry techniczne mogą się jeszcze zmienić. Przegląd kopii niemej natomiast to dość archaiczne pojęcie, związane bardziej z dawnymi technikami filmowymi, gdzie sprawdzano obraz bez dźwięku, aby ocenić jakość wizualną taśmy czy montażu – ten etap nie uwzględnia jednak całościowej kontroli technicznej, zwłaszcza jeżeli chodzi o gotowy do emisji produkt. Typowym błędem myślenia jest zakładanie, że już przy kolaudacji czy przeglądzie roboczym można wychwycić wszystkie techniczne mankamenty, ale to właśnie przegląd techniczny jako ostatni krok przed emisją gwarantuje zgodność z normami nadawcy, standardami branżowymi typu EBU R128 dla dźwięku czy SMPTE dla obrazu. Bez tego łatwo o poważne wpadki – choć materiał może być świetny merytorycznie, to jeśli technicznie nie spełnia wymagań, na antenę po prostu nie powinien trafić.