Nagrać postsynchrony to jedno z kluczowych zadań w okresie postprodukcji filmu czy programu telewizyjnego. W praktyce chodzi o ponowne nagranie dialogów przez aktorów już po zakończeniu zdjęć – często w profesjonalnym studiu dźwiękowym. Czasem na planie nie da się uzyskać wystarczająco czystego dźwięku, bo na przykład przeszkadza hałas techniczny, warunki pogodowe albo po prostu głosy aktorów są słabo słyszalne. Postsynchron to ratunek w takich sytuacjach. Jest to bardzo powszechna praktyka nie tylko w dużych produkcjach, ale też przy reklamach czy krótkich formach. Co ciekawe, w niektórych krajach (np. we Włoszech) postsynchronizacja dialogów stała się wręcz normą i cała ścieżka dialogowa jest dogrywana w studiu. Technicznie po nagraniu głosów w postprodukcji montażysta dźwięku synchronizuje nowe nagrania z obrazem – czasami wymaga to dużo pracy, żeby ruchy ust i dźwięk do siebie pasowały. Dobrym standardem branżowym jest, by postsynchrony były wykonywane dopiero po tzw. picture locku, czyli ostatecznym zamknięciu montażu obrazu. Z mojego doświadczenia to zadanie wymaga nie tylko precyzji, ale i sporej cierpliwości. Każdy, kto pracował przy profesjonalnej postprodukcji dźwięku, dobrze wie, ile czasu można spędzić na dopracowywaniu tej jednej sceny, w której dialog był nagrany na zewnątrz, a przeleciał akurat samolot. Warto pamiętać, że dobrze zrobiony postsynchron potrafi zupełnie odmienić odbiór filmu – po prostu brzmi lepiej, naturalniej, a widz nie zwraca uwagi na technikalia.
Wielu osobom postprodukcja kojarzy się trochę ogólnie z „końcem pracy nad filmem”, ale często mylą się co do tego, jakie czynności faktycznie wykonywane są na tym etapie. Pisanie treatmentu, czyli szczegółowego streszczenia pomysłu i przebiegu filmu, to zadanie typowe dla fazy preprodukcji albo rozwijania projektu – zanim jeszcze zacznie się cokolwiek kręcić. Treatment służy bardziej do przedstawienia koncepcji producentom, inwestorom czy członkom ekipy. W żadnym wypadku nie jest to zadanie do zrobienia po zdjęciach, kiedy już trwa montaż czy prace dźwiękowe. Podobnie nagrywanie play-backów, czyli ścieżek muzycznych do odtwarzania na planie (np. aktor śpiewa do wcześniej nagranej piosenki), jest przygotowywane jeszcze przed lub w trakcie produkcji, a nie później. W tej fazie kluczowe są inne działania, jak choćby korekcja barwna, udźwiękowienie, montaż czy właśnie postsynchrony, o których była mowa wcześniej. Zakup nośników obrazu też jest działaniem technicznym, które zwykle wykonuje się na początku produkcji – trzeba mieć na czym nagrywać – a nie po wszystkim. To jeden z tych błędów myślowych, które wynikają z nieznajomości przebiegu procesu produkcji filmowej: wydaje się, że wszystko, co nie jest kręceniem scen, to już postprodukcja. W praktyce, każda faza ma swoje bardzo konkretne zadania i odpowiedzialności. Postprodukcja to etap, w którym materiał filmowy jest już zarejestrowany, a cała energia idzie w montaż, udźwiękowienie, efekty czy poprawki dźwiękowe, takie jak postsynchrony, czyli dogrywanie dialogów. Jeśli myśli się o treatmentach czy play-backach w tej fazie, łatwo można przeoczyć, co naprawdę decyduje o jakości końcowego materiału. Warto rozumieć tę strukturę pracy, żeby nie popełniać typowych błędów organizacyjnych na planie czy w studiu.