Ta odpowiedź odzwierciedla faktyczną, sprawdzoną kolejność działań w profesjonalnej produkcji filmowej. Zaczynamy oczywiście od scenariusza, bo bez dobrego tekstu nie ma co nawet podchodzić do reszty – to podstawa, taki kręgosłup całego projektu. Potem następuje obsada, bo dobór aktorów mocno wpływa na resztę decyzji produkcyjnych. W praktyce, jeśli masz obsadę, możesz łatwiej poukładać plan zdjęć, więc planowanie kalendarza to kolejny krok – w branży mówi się, że logistyka to połowa sukcesu. Scenografia musi się pojawić przed zdjęciami – z mojego doświadczenia to czasem największy ból głowy, bo trzeba ją skończyć na czas, żeby ekipa mogła wejść i kręcić. Próby kamerowe to świetna praktyka, bo pozwalają sprawdzić, czy wszystko gra wizualnie, czy światło i ustawienia są ok, zanim zacznie się właściwe kręcenie. Zdjęcia – wiadomo, tu powstaje obraz, ale bez wcześniejszych przygotowań byłby chaos. Montaż zamyka proces, bo to wtedy film nabiera ostatecznego kształtu. Ta kolejność jest zgodna z praktykami na planach filmowych zarówno w Polsce, jak i na świecie, wynika z logicznej organizacji pracy i pozwala uniknąć kosztownych błędów. Dobra znajomość tej sekwencji przydaje się nie tylko przy dużych produkcjach, ale nawet przy amatorskich projektach, bo chaos organizacyjny potrafi położyć najlepszy pomysł. Warto wyrobić sobie nawyk myślenia etapami, bo właśnie dzięki temu filmowcy są w stanie dowieźć projekty na czas i w ustalonym budżecie.
Analizując pozostałe propozycje, łatwo zauważyć, że mieszają one etapy produkcji filmowej w nieco chaotyczny sposób, niezgodny z rzeczywistością planów zdjęciowych ani branżowymi procedurami. Przede wszystkim, bardzo częstym błędem jest umieszczanie kalendarzowego planu zdjęć albo scenografii przed scenariuszem. Bez gotowego scenariusza nie da się sensownie opracować harmonogramu ani nawet zacząć myśleć o budowie scenografii, bo nie wiadomo, ile i jakie sceny trzeba przygotować – to trochę jak próba budowania domu bez projektu. Podobnie, próby kamerowe czy zdjęcia nie mogą nastąpić przed ustaleniem obsady i przygotowaniem scenografii, bo zwyczajnie nie ma na czym pracować ani kogo testować przed kamerą. W jednej z opcji obsada jest rozważana po zdjęciach, co jest zupełnie nielogiczne – aktorzy muszą być wybrani i dostępni przed rozpoczęciem zdjęć, bo to od nich zależą harmonogramy, próby i cała dynamika pracy na planie. Montaż umieszczany przed zakończeniem zdjęć również nie ma sensu – montażysta zaczyna pracę dopiero, kiedy zgromadzone są materiały, a wcześniejsze działania to jedynie wstępny assembling, który i tak bazuje na ukończonym materiale. Typowym niedopatrzeniem jest też traktowanie scenografii jako zamknięcia procesu – to praca przygotowawcza, która musi być gotowa przed wejściem ekipy zdjęciowej. Z mojego doświadczenia wynika, że takie pomylone kolejności biorą się często z braku praktyki na planie i mylenia etapów postprodukcji z przygotowaniem produkcji. W rzeczywistości, profesjonalne plany wymagają żelaznej dyscypliny organizacyjnej i jasno określonej sekwencji działań, bo tylko wtedy produkcja przebiega płynnie, bez zbędnych przestojów i kosztownych poprawek.