Prawidłowo wskazałeś, że to właśnie założenia scenariusza powinny być priorytetem przy wyborze obiektów zdjęciowych. W praktyce filmowej i telewizyjnej kluczowe jest, żeby miejsce, w którym realizujemy zdjęcia, jak najlepiej oddawało świat przedstawiony w scenariuszu. Dopasowanie lokalizacji do wymagań narracyjnych to nie tylko kwestia wizualna – liczy się także atmosfera, charakter otoczenia, funkcjonalność przestrzeni oraz jej zgodność z opisywanymi w scenariuszu wydarzeniami. Przykładowo, jeżeli scenariusz przewiduje sceny w starym pałacu, nie można tej potrzeby zignorować nawet, jeśli nowoczesny biurowiec byłby tańszy i bliżej ekipy. W branży przyjęło się, że najpierw lokalizatorzy analizują scenariusz, konsultują się z reżyserem i scenografem, a dopiero później patrzą na kwestie logistyczne albo finansowe. Często nawet droższa lokalizacja zostaje wybrana, bo jej walory artystyczne są nie do podrobienia w innym miejscu. Moim zdaniem to jedna z tych rzeczy, na które młodzi filmowcy za rzadko zwracają uwagę – a przecież dopiero odpowiednia lokalizacja pozwala widzowi uwierzyć w świat filmu. Jeśli robi się ustępstwa już na tym etapie, cała produkcja może na tym ucierpieć. Profesjonaliści zawsze zaczynają od analizy scenariusza i pod tym kątem filtrują możliwe miejsca zdjęciowe.
W praktyce produkcji filmowej i telewizyjnej, wybór obiektów zdjęciowych jest znacznie bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Często można spotkać się z myśleniem, że kwestie finansowe czy logistyczne, na przykład koszty wynajmu obiektu albo jego bliskość od miejsca zakwaterowania aktorów, powinny być najważniejsze. To jednak spory błąd – takie podejście stawia budżet czy wygodę ponad spójność artystyczną i wiarygodność opowiadanej historii. Koszty adaptacji obiektu owszem, mają znaczenie, ale są rozważane dopiero po zweryfikowaniu, czy miejsce w ogóle spełnia założenia scenariusza. Gdyby kierować się tylko ceną albo logistyką, bardzo łatwo popaść w kompromisy, które potem odbijają się na jakości całej produkcji. Moim zdaniem bardzo często myli się priorytety – zamiast zaczynać od analizy tego, co jest niezbędne dla opowieści, w pierwszej kolejności liczy się pieniądze czy wygodę transportu ekipy. Z punktu widzenia reżysera i scenografa to droga donikąd – nawet najtańszy czy najbliższy obiekt nie spełni swojej funkcji, jeśli nie odda prawdziwego klimatu scenariusza. Standardy branżowe (np. wytyczne Polish Film Institute czy praktyki location managerów przy dużych międzynarodowych realizacjach) podkreślają, że to scenariusz jest fundamentem decyzji lokalizacyjnych. Logistyka i koszty są bardzo istotne, ale zawsze dopiero na drugim etapie planowania. Świadome podejście do lokalizacji pozwala uniknąć wielu problemów na planie i podnosi poziom całej produkcji – to jest wiedza, która odróżnia profesjonalistę od osoby początkującej.