Odpowiedź tłoczenie jest tu zdecydowanie właściwa i to nie tylko tak na logikę, ale też patrząc na branżowe standardy. W motoryzacji, szczególnie przy produkcji elementów nadwozia, tłoczenie jest metodą, która pozwala na szybkie i precyzyjne kształtowanie cienkościennych blach stalowych czy aluminiowych. Kluczowe jest to, że tłoczenie pozwala uzyskać bardzo złożone kształty – takie jak przetłoczenia, zaokrąglenia, różnego rodzaju przegięcia czy otwory technologiczne, a wszystko to z zachowaniem wysokiej powtarzalności wymiarów. Gdyby próbować robić taki element innymi metodami, no to byłoby to dużo bardziej czasochłonne i mniej dokładne. W praktyce na prasach tłoczących stosuje się ogromne siły – czasem setki ton – i odpowiednie matryce, które nadają kształt blachom. Często w jednej operacji można zrobić kilka rzeczy naraz, np. przetłoczyć, wyciąć otwory i od razu nadać odpowiedni profil. Z mojego doświadczenia wynika, że tłoczenie to podstawa przy seryjnej produkcji karoserii – jest szybkie, ekonomiczne i daje świetne rezultaty przy dużych seriach. Zresztą, każda fabryka aut opiera się dziś na zaawansowanych liniach tłoczni, gdzie liczy się każda sekunda i powtarzalność. Jeśli chodzi o praktykę, tłoczne elementy są znacznie mocniejsze niż np. te uzyskiwane przez zaginanie, bo nie ma tu punktów koncentracji naprężeń. Dla mnie – patrząc na ten element – nie ma cienia wątpliwości, że to efekt profesjonalnego tłoczenia.
W branży motoryzacyjnej często pojawia się mylne przekonanie, że do produkcji niektórych elementów nadwozia wystarczy proces taki jak zwijanie, zaginanie czy wyoblanie. W rzeczywistości jednak każdy z tych procesów ma inne zastosowanie i ograniczenia technologiczne. Na przykład zwijanie jest typowe dla produkcji rur czy profili cylindrycznych, gdzie materiał jest gięty wokół osi walca – nie nadaje się jednak do uzyskiwania skomplikowanych, przestrzennych form z licznymi przetłoczeniami. Zaginanie natomiast to operacja polegająca na zmianie kąta w jednym miejscu blachy, często spotykana przy produkcji prostych uchwytów czy kształtowników, ale nie daje szansy na uzyskanie takich głębokich zaokrągleń, przetłoczeń czy perforacji jak pokazane na rysunku. Wyoblanie z kolei jest procesem dość niszowym, najczęściej stosowanym przy wyrobie elementów o kształtach zbliżonych do stożków lub sfer – jak np. lampy, naczynia, osłony, ale praktycznie nie pojawia się przy produkcji dużych, przestrzennych i perforowanych komponentów motoryzacyjnych. Bardzo często błąd polega na utożsamianiu każdego procesu obróbki plastycznej metali z tłoczeniem, ale kluczowe jest zrozumienie, że tłoczenie to operacja przeznaczona do seryjnej, wydajnej produkcji elementów o złożonej geometrii z całych arkuszy blachy. To właśnie dzięki tłoczeniu możliwe jest uzyskanie zarówno eleganckich przetłoczeń, jak i otworów w jednej operacji, co jest absolutnym standardem w produkcji nadwozi samochodowych. Z mojego doświadczenia wynika, że próba uzyskania podobnych efektów innymi metodami kończy się problemami z dokładnością, wytrzymałością oraz kosztem produkcji. Dlatego właśnie w motoryzacji tłoczenie to nie tylko tradycja, ale też uzasadnienie ekonomiczne i technologiczne.