Wybór pozostawienia blachy miedzianej bez dodatkowego zabezpieczenia jest zgodny z najlepszymi praktykami dekarskimi oraz zaleceniami producentów i norm branżowych, np. PN-EN 14783. Miedź to materiał wyjątkowy – z upływem czasu na jej powierzchni naturalnie tworzy się patyna, czyli warstwa tlenków i siarczków, która pełni funkcję ochronną przed korozją. Miedź nie tylko nie wymaga malowania ani żadnego powlekania, ale wręcz takie działania mogą skrócić jej trwałość, bo uniemożliwiają prawidłowe utworzenie tej patyny. Z praktyki dekarskiej wiem, że dachy z blachy miedzianej potrafią przetrwać bez napraw nawet sto lat. Wystarczy tylko zadbać o prawidłowy montaż i unikać kontaktu miedzi z materiałami mogącymi powodować korozję galwaniczną, jak np. aluminium czy stal ocynkowana. Spotykałem się z próbami malowania miedzi, ale efekty były kiepskie – farba często łuszczyła się, a pod nią powstawały ogniska korozji. Moim zdaniem najbezpieczniej zostawić miedź „samą sobie”, a natura zadba o resztę. Takie podejście jest nie tylko praktyczne, ale i estetyczne – blacha miedziana pięknie się starzeje, zmieniając barwę z jasnobrązowej przez ciemną aż po zieloną patynę, co często jest dodatkowym atutem dla architektów.
Wokół zabezpieczania blachy miedzianej na dachach krąży sporo nieporozumień i mitów. Część osób sądzi, że powlekanie miedzi kwasem ortofosforowym poprawia jej odporność, ale to rozwiązanie zupełnie nie ma zastosowania przy dachach – kwas by zareagował z powierzchnią, ale nie stworzy trwałej, ochronnej warstwy i nie zastąpi naturalnej patyny. Zastosowanie malowania proszkowego czy jakiejkolwiek powłoki antykorozyjnej to kolejny częsty błąd. Tego typu zabiegi stosuje się raczej do stalowych blach lub aluminium, gdzie ochrona przed korozją jest rzeczywiście niezbędna, a powierzchnia wymaga większej ochrony mechanicznej. Z mojego doświadczenia wynika, że malowanie miedzi kończy się nieestetycznym łuszczeniem farby i punktowym korodowaniem pod powłoką. Często ktoś kieruje się przyzwyczajeniami z innych materiałów i mylnie przenosi te procedury na miedź. Tymczasem miedź posiada unikalną zdolność samoczynnego zabezpieczania się poprzez patynowanie – to naturalny proces, podczas którego warstwa ochronna staje się coraz bardziej szczelna i efektywna. Jakiekolwiek ingerencje, jak odtłuszczanie i nakładanie powłok, mogą tylko zaburzyć ten proces i spowodować więcej szkody niż pożytku. Standardy branżowe i literatura techniczna jednoznacznie wskazują – miedzi nie maluje się, nie gruntuje, nie powleka żadnymi preparatami antykorozyjnymi po montażu dachowym. Wystarczy ją poprawnie zamontować i zostawić bez dodatkowych ingerencji, bo to właśnie natura daje temu materiałowi najlepszą ochronę. Często błędne przekonania wynikają z braku znajomości specyfiki miedzi lub z automatycznego powielania praktyk typowych raczej dla stali czy aluminium, a nie miedzi.