Spawanie metodą TIG, czyli spawanie łukowe elektrodą nietopliwą w osłonie gazów obojętnych, wymaga zastosowania właśnie gazów takich jak argon lub hel. To nie jest przypadek – zarówno argon, jak i hel należą do grupy gazów szlachetnych, które nie wchodzą w reakcje chemiczne z metalami w wysokiej temperaturze łuku spawalniczego. Dzięki temu chronią one spoinę i elektrodę wolframową przed wpływem tlenu, azotu czy wodoru z powietrza, które mogłyby spowodować utlenienie, porowatość albo inne niepożądane wady spoiny. W praktyce, najczęściej używa się argonu, bo jest tańszy i łatwiej dostępny, ale w specyficznych przypadkach – na przykład przy spawaniu aluminium czy magnezu – użycie helu albo mieszanki argonu z helem może poprawić jakość spoiny i stabilność łuku. Branżowe normy, takie jak PN-EN ISO 4063, jasno określają ten wymóg. Moim zdaniem, czasem łatwo zapomnieć, że nawet niewielka ilość innego gazu, choćby zanieczyszczenia, może negatywnie wpłynąć na rezultat. To dlatego TIG jest tak lubiany w branży, gdzie liczy się jakość i precyzja, na przykład w lotnictwie, motoryzacji czy przy konstrukcji zbiorników ciśnieniowych. Z doświadczenia wiem, że kto raz spróbował TIG-a na argonie, ten od razu zobaczy różnicę w czystości spoiny.
W spawalnictwie bardzo łatwo pomylić rodzaje gazów ochronnych, bo przecież podobne skróty i nazwy ciągle przewijają się podczas nauki czy pracy. Jednak w przypadku metody TIG (czyli Tungsten Inert Gas) używanie dwutlenku węgla, propanu czy tlenu jako gazów osłonowych to poważny błąd techniczny. Dwutlenek węgla jest gazem aktywnym chemicznie, stosuje się go głównie w metodzie MAG (Metal Active Gas), gdzie jego zadaniem jest wspomaganie procesu stapiania i ochrony jeziorka spawalniczego, ale nie nadaje się do TIG, bo powoduje utlenianie elektrody wolframowej i wtrącenia w spoinie – to praktycznie gwarantowana porażka jakościowa. Propan z kolei to gaz palny, wykorzystywany raczej w cięciu gazowym lub lutowaniu, a nie do spawania łukowego, bo nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej ochrony chemicznej i termicznej spoinie. Tlen, choć niektórym kojarzy się z procesami spalania, w spawalnictwie łukowym działa wręcz destrukcyjnie – zamiast chronić spoinę, powoduje jej silne utlenianie i prowadzi do kruchości oraz powstawania wad. Wybierając niewłaściwy gaz, można nie tylko zepsuć całą robotę, ale nawet uszkodzić sprzęt czy narazić się na niebezpieczne sytuacje. Moim zdaniem, najczęściej błąd wynika z przekładania doświadczeń z innych metod spawania na TIG, co nie ma uzasadnienia w praktyce. Standardy branżowe i podręczniki zawsze podkreślają, by do TIG stosować wyłącznie gazy obojętne, właśnie ze względu na bezpieczeństwo i jakość. Nawet profesjonaliści czasem się mylą, ale warto pamiętać, że to jeden z tych szczegółów, które naprawdę robią różnicę na warsztacie i na placu budowy.