Akurat ta odpowiedź jest w punkt. Żeby dobrze policzyć całkowity koszt naprawy dachu, trzeba wziąć pod uwagę wszystkie elementy: koszt materiału, robocizny i tzw. pozostałe koszty. Zacznijmy od tarcicy – 2,0 m³ po 800 zł/m³ to 1600 zł. Robocizna to 20 godzin razy 50 zł, co daje 1000 zł. Doliczamy jeszcze pozostałe koszty, wynoszące 400 zł. Jak zsumujesz: 1600 zł + 1000 zł + 400 zł, wychodzi równo 3000 zł. W praktyce budowlanej właśnie tak się rozlicza – każdy składnik ma znaczenie, bo zarówno materiał, jak i robocizna oraz koszty dodatkowe (np. transport, odpady, amortyzacja narzędzi) wpływają na ostateczny rachunek. Często na budowie nie docenia się tych dodatkowych wydatków i wtedy budżet się nie spina. Moim zdaniem zawsze warto dokładnie rozpisywać wydatki, nawet na kartce, bo potem łatwiej negocjować z inwestorem. Stosując się do zasad kosztorysowania, według których obowiązkowo sumuje się wszystkie kategorie kosztów, mamy pewność, że wycena jest uczciwa – a to podstawa przy prowadzeniu własnej firmy czy rozliczaniu się z klientem. Z mojego doświadczenia wynika, że skrupulatność w takich wyliczeniach bardzo procentuje, szczególnie gdy inwestor zaczyna dopytywać o szczegóły kosztorysu.
Bardzo często przy szacowaniu kosztów budowy dachu czy innego elementu konstrukcyjnego można się pomylić, bo nie uwzględnia się wszystkich kategorii kosztów. Spora część osób wylicza tylko koszt materiałów, czasem dodaje do tego robociznę, ale zapomina o kosztach dodatkowych, które są nieodłącznym elementem wyceny – i to jest typowy błąd widoczny w niepoprawnych odpowiedziach. Na przykład, jeśli ktoś podał niższą kwotę, mógł policzyć tylko cenę tarcicy (2,0 m³ × 800 zł = 1600 zł) plus robociznę (20 h × 50 zł = 1000 zł), co daje 2600 zł, ale pominął pozostałe koszty 400 zł. Czasem trafia się też sytuacja, że ktoś policzył tylko materiał (1600 zł) i pozostałe koszty (400 zł), daje 2000 zł – ale gdzie miejsce na wynagrodzenie cieśli? Są też tacy, którzy sumują materiał z robocizną i nie doliczają żadnych dodatkowych wydatków, bo myślą, że są one nieistotne albo rozlicza je inwestor. To jest niezgodne z zasadami kosztorysowania i wycen branżowych, gdzie podkreśla się, że każdą pozycję trzeba uwzględnić, nawet jeśli wydaje się niewielka. W efekcie takie szacowanie prowadzi do niedoszacowania budżetu, a to potem skutkuje problemami na budowie, brakiem środków albo nieporozumieniami z klientem. Dlatego ucząc się prawidłowego kosztorysowania, zawsze należy pamiętać o sumowaniu: materiał + robocizna + pozostałe koszty, niezależnie od ich wysokości. To podstawa uczciwego i profesjonalnego podejścia do wyceny usług budowlanych. Moim zdaniem lepiej nawet zaokrąglić w górę, niż pominąć cokolwiek – w praktyce zawsze pojawi się jakiś nieprzewidziany wydatek i doświadczeni cieśle czy kosztorysanci doskonale to wiedzą.