Demontaż deskowania płyty żelbetowej rozpoczyna się zawsze od wyjęcia klinów pod stemplami i nie jest to przypadek – wynika to z zasad bezpieczeństwa oraz technologii robót budowlanych. Usuwanie klinów pozwala na stopniowe i kontrolowane opuszczanie deskowania, co minimalizuje ryzyko powstania uszkodzeń zarówno w samej konstrukcji żelbetowej, jak i podczas pracy ludzi na budowie. W praktyce kliny działają jak swoiste „bezpieczniki” – dzięki nim można powoli rozprężać deskowanie, a to jest szczególnie ważne przy dużych płytach, które jeszcze nie osiągnęły pełnej wytrzymałości. W polskich normach (np. PN-B-03150) oraz w wytycznych producentów deskowań często podkreśla się, że demontaż powinien odbywać się w sposób kontrolowany i zgodnie z kolejnością, aby nie dopuścić do nagłego oderwania deskowania od betonu, co groziłoby pęknięciami, wykruszeniami lub nawet zawaleniem się fragmentu konstrukcji. Taka praktyka ma też wymiar ekonomiczny – odpowiednie rozszalowanie pozwala wielokrotnie używać tych samych elementów deskowania. Z mojego doświadczenia, jak widziałem na budowie, nieumiejętne rozbieranie deskowania prowadziło do uszkodzeń i strat, więc naprawdę warto zawsze zaczynać od klinów. To jest jeden z tych elementów, które różnią fachowca od amatora. Dobrze też pamiętać, że wszelkie zmiany w kolejności rozbiórki powinny być konsultowane z kierownikiem budowy lub inżynierem, bo czasami są wyjątki, ale w 99% przypadków zaczynamy od klinów – prosta rzecz, a potrafi uratować niejedną płytę i zdrowie ludzi.
Podczas rozbiórki deskowania płyty żelbetowej często pojawiają się błędne wyobrażenia dotyczące właściwej kolejności działań. Usunięcie stempli na początku demontażu jest poważnym błędem – stempel pełni kluczową rolę w podtrzymywaniu konstrukcji deskowania oraz świeżo wylanego betonu. Ich przedwczesne zdemontowanie może skutkować nagłym i niekontrolowanym opadnięciem deskowania, co zagraża bezpieczeństwu pracowników oraz grozi poważnymi uszkodzeniami samej płyty żelbetowej, która w tym momencie może jeszcze nie mieć wystarczającej wytrzymałości. Podobnie usunięcie poprzecznic czy rozebranie płyty deskowania na początku prac prowadzi do destabilizacji całego układu podporowego. Poprzecznice stabilizują deskowanie w poziomie, a ich przedwczesne wyjęcie może spowodować wygięcia lub zapadnięcia się konstrukcji, zanim beton odpowiednio zwiąże. Zdarza się, że myli się kolejność, bo na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że skoro płyta żelbetowa już stwardniała, to można po prostu wyjąć te widoczne elementy. Jednak branżowe dobre praktyki oraz normy wyraźnie wskazują, aby proces rozszalowywania prowadzić etapami – najpierw przez wyjęcie klinów pod stemplami, co pozwala na stopniowe i równomierne obniżenie całej konstrukcji. Ignorowanie tej zasady prowadzi do typowych błędów: pęknięć na spodzie płyty, wykruszeń na krawędziach czy zaburzeń w strukturze betonu. Moim zdaniem największy błąd polega na przecenieniu wytrzymałości świeżo związanej płyty – beton potrzebuje czasu, by osiągnąć odpowiednią wytrzymałość, dlatego prawidłowa kolejność rozbiórki deskowania to nie tylko wymóg formalny, ale po prostu zdrowy rozsądek na budowie. Takie przypadki widziałem w praktyce i zawsze kończyły się źle dla płyty i dla ekipy. Warto więc pamiętać, że bezpieczeństwo i trwałość konstrukcji zaczynają się już na etapie pozornie prostych czynności rozbiórkowych.