W przypadku demontażu deskowania płyty żelbetowej najważniejsze jest zachowanie bezpieczeństwa i przeprowadzenie prac zgodnie z zasadami sztuki budowlanej. Rozpoczynanie demontażu od wyjęcia klinów pod stemplami jest zgodne z dobrą praktyką – to kliny właśnie odpowiadają za przenoszenie sił z całej konstrukcji deskowania na podpory, czyli stemple. Najpierw poluzowuje się kliny, dzięki czemu można stopniowo rozładować naprężenia w deskowaniu i bezpiecznie przygotować całość do dalszego rozbioru. Zbyt pochopne usuwanie płyt deskowania, stempli czy poprzecznic grozi nagłym osiadaniem lub nawet zawaleniem się części deskowania, co – z mojego punktu widzenia – potrafi skończyć się nie tylko stratami materiałowymi, ale też zagrożeniem dla ludzi. W praktyce na budowie najważniejsze to pamiętać, że beton musi mieć odpowiednią wytrzymałość (przeważnie przyjmuje się minimum 70% wytrzymałości charakterystycznej), żeby w ogóle zacząć rozbierać deskowanie. Ale nawet wtedy kolejność rozbiórki jest bardzo istotna. Najczęściej najpierw wyjmuje się kliny – powoli i ostrożnie, najlepiej pod nadzorem doświadczonego majstra. Tak robi się to w każdej szanującej się ekipie budowlanej i tego typu procedura wynika wprost z wytycznych norm budowlanych (np. PN-B-03150), a także instrukcji BHP. Warto też wiedzieć, że kliny pozwalają precyzyjnie kontrolować tempo opuszczania deskowania. Bez tego można narazić całą konstrukcję na mikrouszkodzenia, a to już jest ryzyko, którego nikt rozsądny nie bierze na siebie. Tak więc, kliny pod stemplami to nie jest przypadek – to przemyślana i sprawdzona metoda.
Przy demontażu deskowania płyty żelbetowej nietrudno popełnić błąd, jeśli nie zna się dobrze kolejności czynności. Rozpoczęcie rozbiórki od usunięcia płyty deskowania, poprzecznic czy nawet samych stempli, może wydawać się logiczne – te elementy są przecież najbardziej widoczne i to one podtrzymują całość. Jednak takie podejście jest sprzeczne z praktyką na budowie i standardami bezpieczeństwa. Usunięcie płyty deskowania na początku spowodowałoby, że cała konstrukcja deskowania straciłaby jednocześnie swą sztywność i mogłaby niekontrolowanie opaść, co zagrażałoby zarówno ludziom, jak i już stwardniałemu betonowi. Podobna sytuacja jest w przypadku poprzecznic – choć one stabilizują całość, to nie stanowią głównego elementu nośnego. Usuwanie poprzecznic w pierwszej kolejności nie pozwala na bezpieczne rozładowanie naprężeń i praktycznie nigdy nie robi się tego w pierwszym etapie rozbiórki. Co więcej, usuwanie stempli (zwłaszcza przed wyjęciem klinów) jest bardzo niebezpieczne – stemple utrzymują całość deskowania i nagłe ich usunięcie może spowodować gwałtowne opadnięcie szalunku, a nawet katastrofę budowlaną. Z mojego doświadczenia wynika, że takie pomyłki biorą się z powierzchownej znajomości technologii szalowania – czasem wydaje się, że wystarczy „od góry do dołu”, ale realia są inne: najpierw luzuje się kliny pod stemplami, bo właśnie one pozwalają na stopniowe i kontrolowane opuszczenie szalunku, nie narażając świeżego betonu na uszkodzenia. Ten etap jest wręcz opisany w normach i instrukcjach technicznych, np. PN-EN 1992-1-1 i wytycznych BHP. Ucząc się tego procesu, warto dobrze zrozumieć, że bezpieczeństwo ludzi i trwałość konstrukcji zawsze stoją na pierwszym miejscu. Dlatego podstawą jest planowe, przemyślane działanie, zgodne z zasadami budownictwa i zdrowym rozsądkiem.