Papa izolacyjna to naprawdę sprawdzone i często stosowane rozwiązanie, jeśli chodzi o zabezpieczanie końcówek nowych impregnowanych belek drewnianych przed ułożeniem ich w murze. Chodzi głównie o to, żeby drewno nie miało bezpośredniego kontaktu z wilgotnym murem – takie styki potrafią solidnie skrócić żywotność belek, bo wilgoć z cegły czy betonu wnika w drewno nawet przez impregnację. Papa tworzy barierę hydroizolacyjną, dzięki czemu końcówki belek są zabezpieczone zarówno przed wnikaniem wilgoci, jak i procesami gnilnymi oraz grzybami. Tak się robi praktycznie na każdej budowie czy remoncie, zwłaszcza w starszych budynkach, gdzie mury potrafią mocno ciągnąć wodę. Moim zdaniem, to wynika też z aktualnych wytycznych branżowych – np. norma PN-B-03150 czy wytyczne ITB wyraźnie wskazują na konieczność stosowania trwałej izolacji między drewnem a murem. Użycie papy jest szybkie, stosunkowo tanie, a co najważniejsze – skuteczne. Sam widziałem już niejedną belkę, która bez tej ochrony po kilku latach po prostu gniła od końcówki przy ścianie. To jest taki detal, którego nie warto pomijać, bo potem problemy są poważniejsze i droższe w naprawie. W praktyce warto jeszcze dodać, że papę dobrze jest nakładać na sucho i docisnąć ją dokładnie do powierzchni przekroju belki, żeby nie było żadnych szczelin, przez które wilgoć mogłaby się dostać.
Wybór odpowiedniego materiału do zabezpieczania końcówek drewnianych belek przed ich ułożeniem w murze ma duże znaczenie dla trwałości całej konstrukcji. Zdarza się, że ktoś myśli o użyciu płynnej folii zamiast papy, bo przecież ona też izoluje. Problem w tym, że płynna folia jest raczej przeznaczona do hydroizolacji powierzchni betonowych, jastrychów czy podposadzkowych miejsc narażonych na wilgoć, a niekoniecznie do zabezpieczania końców elementów drewnianych. Płynna folia nie przylega dobrze do surowego drewna, a jej trwałość jest ograniczona przy kontakcie z ruchem czy zmianami temperatury. Wełna mineralna za to, choć świetnie izoluje termicznie i akustycznie, w ogóle nie nadaje się jako bariera przeciwwilgociowa. Mało tego, wełna w kontakcie z wilgocią traci swoje właściwości i staje się wręcz środowiskiem sprzyjającym rozwojowi grzybów oraz pleśni, więc zamiast pomóc, może zaszkodzić. Jeśli chodzi o piankę poliuretanową – teoretycznie izoluje ona przed wilgocią, ale w praktyce trudno ją zastosować równomiernie na końcówkach belek, a sama pianka może nie wytrzymać mechanicznych obciążeń, zwłaszcza przy zetknięciu z murem. Dodatkowo, większość pianek jest wrażliwa na działanie promieniowania UV i nie zapewnia trwałej bariery dla pary wodnej, zwłaszcza przez dłuższy czas. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób myli pojęcia izolacji termicznej z przeciwwilgociową – to są dwa zupełnie różne zagadnienia. W przypadku belek drewnianych w budynkach murowanych kluczowe jest odcięcie dostępu wilgoci z muru, a nie tylko ochrona przed zmianą temperatury. Właśnie dlatego branżowe standardy podkreślają stosowanie papy izolacyjnej, a inne materiały pełnią zupełnie inne role w budownictwie. Takie pomyłki wynikają często z niewiedzy lub nieco „na oko” stosowanego podejścia, co niestety prowadzi do szybkich uszkodzeń drewna i konieczności kosztownych napraw po latach.