Dobrze policzone. W sytuacji, kiedy mamy dach dwuspadowy krokwiowy o rozpiętości 4 m (szerokość pomieszczenia) i długości 10 m, musimy podejść do sprawy bardzo praktycznie. Standardowo, krokwie układa się parami – na każdą stronę dachu po jednej krokwi w każdym miejscu rozstawu. Skoro rozstaw krokwi wynosi 1 m, to na całej długości 10 m potrzebujemy 11 punktów podparcia (liczymy pierwszy na początku i ostatni na końcu: 10/1 + 1 = 11). Na każdym „punkcie” są dwie krokwie (bo dach dwuspadowy), co daje łącznie 22 sztuki. Praktyka pokazuje, że takie podejście pozwala zachować stabilność i wymogi bezpieczeństwa konstrukcji, a także ułatwia dalsze prace dekarskie czy montaż ocieplenia. Dobrze jest pamiętać o rezerwie materiału na ewentualne poprawki lub uszkodzenia – często na budowie zamawia się 1-2 krokwie więcej. Z mojego doświadczenia wynika, że niektórzy próbują „oszczędzić” na krokwiach, ale to potem odbija się na trwałości dachu. Warto też znać normę PN-B-03150, która opisuje, jak powinno się rozstawiać elementy więźby. Taka liczba krokwi pozwala zachować odpowiednie rozłożenie ciężaru i zabezpiecza dach przed ugięciem czy niestabilnością nawet przy większych opadach śniegu. To już taki branżowy standard, z którym raczej nikt nie dyskutuje.
W tym zadaniu często pojawia się pokusa, żeby policzyć tylko jedną stronę dachu albo zsumować krokwie bez uwzględniania zasady rozstawu i sposobu wykonania więźby krokwiowej. Nierzadko ktoś myśli: skoro rozstaw to 1 metr, a długość wynosi 10 m, to wystarczy 10 albo 11 krokwi, ale zapomina, że dach dwuspadowy potrzebuje dwóch krokwi na każdym „punkcie” – po jednej na każdą połaci. Jeśli ktoś wskazuje odpowiedzi typu 11 czy 10 sztuk, to prawdopodobnie nie wziął pod uwagę obu połaci dachu lub zapomniał, że pierwszy i ostatni punkt rozstawu też muszą być uwzględnione. Z kolei odpowiedzi 20 sztuk mogą wynikać z zaokrąglenia lub pominięcia jednego punktu podparcia, co w praktyce prowadzi do powstania zbyt dużych rozstawów pomiędzy krokwiami na końcach, a to jest niezgodne z zasadami wykonywania więźby krokwiowej. Prawidłowe rozplanowanie krokwi to nie tylko kwestia estetyki, ale głównie bezpieczeństwa konstrukcji – za mała liczba krokwi skutkuje nadmiernym obciążeniem pojedynczych elementów i może prowadzić do ugięć, pęknięć albo nawet katastrofy budowlanej. W mojej opinii, takie uproszczenia są bardzo ryzykowne, szczególnie jeśli bierze się pod uwagę zmienne warunki pogodowe i standardy branżowe. Zawsze należy doliczyć oba końce dachu i oba jego zbocza, co w tym przypadku daje 22 krokwie. To rozwiązanie, które nie tylko spełnia wymogi norm budowlanych, ale też ułatwia montaż pokrycia dachowego i zapewnia równomierne rozłożenie ciężarów. Warto też pamiętać, że przy realizacji większych inwestycji dokładność w liczeniu materiałów przekłada się bezpośrednio na bezpieczeństwo i koszty eksploatacyjne budynku.