Izolacja przeciwwilgociowa na żelbetowym wieńcu przed położeniem murłaty to taki absolutny fundament w budownictwie, którego nie można pomijać, no po prostu, bo skutki bywają opłakane. Drewno, z którego zwykle wykonuje się murłatę, ma tendencję do wchłaniania wilgoci z podłoża. Jeśli nie oddzielimy murłaty od żelbetu warstwą izolacji, np. papą na lepiku lub folią budowlaną, to wilgoć z wieńca przeniesie się do drewna. Potem pojawiają się grzyby, zgnilizna, pleśń, aż w końcu drewno traci swoje właściwości i może dojść nawet do konieczności kosztownej wymiany konstrukcji dachowej. Z technicznego punktu widzenia, zgodnie z normami, np. PN-EN 1995 dotyczącej konstrukcji drewnianych, zawsze wymaga się wykonania skutecznej izolacji przeciwwilgociowej na styku drewna z betonem lub żelbetem. W praktyce spotkałem się z sytuacjami, gdzie ktoś tego nie zrobił, i po kilku latach cała murłata była do wymiany – serio, szkoda nerwów i pieniędzy. Doświadczeni majstrowie zawsze mówią: lepiej zapobiegać niż leczyć. Takie zabezpieczenie wpływa też na trwałość więźby dachowej, bo drewno pracuje przez lata i jeśli będzie suche, to dużo dłużej zachowa swoje właściwości konstrukcyjne. Słowem, izolacja przeciwwilgociowa pod murłatę to nie żaden luksus, tylko normalny, wymagany standard.
Wybór izolacji innej niż przeciwwilgociowa na żelbetowym wieńcu pod murłatę jest częstym błędem, który może wynikać z mylenia funkcji poszczególnych izolacji albo z przekonania, że np. izolacja termiczna rozwiązuje wszystkie problemy związane z przegrzewaniem i wilgocią. Niestety, ani izolacja akustyczna, ani termiczna, ani tym bardziej nieistniejąca przeciwwgraniowa, nie zastąpią skutecznej ochrony drewna przed wilgocią wydobywającą się z betonu. Akustyka w tym miejscu w ogóle nie odgrywa roli – tu nie chodzi o tłumienie dźwięków, bo murłata nie przenosi hałasu jak ściana działowa między mieszkaniami. Termika jest ważna, ale w tym układzie izolacja cieplna nie zatrzyma migracji wilgoci z żelbetu do drewna, a poza tym to zupełnie inna funkcjonalność. Najważniejszym zadaniem w tym miejscu jest zabezpieczenie drewna przed wciąganiem wilgoci kapilarnej, która bezpośrednio prowadzi do degradacji materiału. Takie błędy pojawiają się, kiedy skupiamy się bardziej na innych parametrach budynku zamiast na trwałości samej konstrukcji. Z mojego doświadczenia wynika, że inwestorzy czasem pytają, czy można dać tylko styropian, folię paroizolacyjną albo matę tłumiącą drgania pod murłatę. To nie tędy droga, bo żadne z tych rozwiązań nie zatrzyma skutecznie wilgoci. Standardy branżowe i przepisy budowlane zawsze jasno podkreślają znaczenie izolacji przeciwwilgociowej w tym detalu – bez niej ryzyko uszkodzenia więźby rośnie wykładniczo. Warto pamiętać, że nawet najlepsza izolacja cieplna czy akustyczna nie ochroni drewna przed wodą, więc tu nie ma kompromisów – tylko izolacja przeciwwilgociowa spełnia swoje zadanie.