Złącze na zwidłowanie, pokazane na rysunku 4, to jeden z ciekawszych rodzajów połączeń ciesielskich. Najbardziej charakterystyczne jest tu to, że końcówka jednej belki została wycięta w kształt rozgałęzienia, które przypomina trochę rozwidlone widełki. Druga belka ma odpowiednie gniazdo, w które to rozwidlenie ciasno wchodzi. Dzięki temu takie złącze zapewnia bardzo dobrą stabilność i przenoszenie sił w kilku kierunkach. W praktyce to rozwiązanie często stosuje się przy konstrukcjach ramowych, w miejscach, gdzie liczy się odporność na wyrywanie i rozchodzenie się belek – na przykład w tradycyjnych wiązarach dachowych albo przy łączeniu słupów z podwalinami. Moim zdaniem, jeśli komuś zależy na solidnym, trwałym łączeniu, które jednocześnie pozwala zachować estetykę drewna i nie wymaga dużo łączników mechanicznych, to zwidłowanie jest niezastąpione. Warto dodać, że według zaleceń norm ciesielskich (np. PN-B-03150) tego typu złącza powinny być wykonywane bardzo precyzyjnie, żeby nie było luzów, bo tylko wtedy wytrzymałość zostaje utrzymana. Z własnego doświadczenia wiem, że wielu cieśli docenia zwidłowanie za łatwość późniejszego demontażu oraz możliwość kontrolowania stanu drewna. Przy takich połączeniach liczy się też wybór dobrego materiału – najlepiej sprawdza się drewno zdrowe, bez sęków i wygięć, bo wtedy całość naprawdę trzyma klasę.
Wybór innego rysunku niż numer cztery wynika często z mylenia poszczególnych rodzajów złączy ciesielskich. Na przykład rysunek pierwszy to klasyczne złącze na nakładkę stopniową, gdzie oba elementy mają wycięte fragmenty w taki sposób, że po złożeniu tworzą płaską powierzchnię, a siły rozkładają się równomiernie wzdłuż styku. Ten typ połączenia jest bardzo popularny przy łączniu belek w konstrukcjach podłogowych lub ścianach szkieletowych, ale nie zapewnia takiej odporności na wyrywanie jak zwidłowanie. Drugi rysunek przedstawia złącze na nakładkę krzyżową, czyli typowe rozwiązanie wykorzystywane w miejscach przecięcia dwóch elementów pod kątem prostym – to połączenie daje stabilność, ale nie jest rozwidlone ani nie przenosi sił w taki sposób, jak złącze na zwidłowanie. Trzeci rysunek to wariant nakładki prostej, gdzie końce dwóch belek są tylko częściowo nacięte – stosowane raczej tam, gdzie nie działa duża siła wyrywająca. Wydaje mi się, że najczęstszy błąd przy rozpoznawaniu tych połączeń polega na patrzeniu tylko na kształt nacięć, bez zwracania uwagi, czy końcówka elementu się rozdziela, czy nie. Złącze na zwidłowanie to rozwidlenie końcówki jednego z elementów i dopasowanie jej do odpowiedniego wycięcia w drugim – taki układ jest wyraźnie widoczny tylko na rysunku numer cztery. Warto zawsze zwracać uwagę na cel zastosowania połączenia oraz na to, jak w praktyce przenoszone są siły – to bardzo pomaga w rozróżnianiu typów złączy. Często też pomaga skojarzenie z realnymi konstrukcjami, gdzie takie rozwiązania widuje się na co dzień – wtedy łatwiej nie pomylić zwidłowania z innymi nakładkami czy czopami.