W tej sytuacji grubość stropu pomiędzy piętrem mieszkalnym a strychem wynosi dokładnie 26,00 cm i to jest wartość, którą można odczytać z przekroju budynku. Z mojego doświadczenia, taka grubość stropu żelbetowego, gęstożebrowego lub prefabrykowanego jest absolutnie standardowa w budownictwie jednorodzinnym. Pozwala ona na zachowanie odpowiedniej nośności, sztywności oraz izolacyjności akustycznej i cieplnej. W praktyce często spotyka się stropy o grubości w granicach 20–30 cm, bo to gwarantuje bezpieczeństwo użytkowania, a także spełnia wymagania norm budowlanych, jak np. Eurokod 2 (PN-EN 1992-1-1). Strop musi przenieść nie tylko ciężar własny, ale też obciążenie użytkowe (meble, ludzie, czasem nawet lekkie maszyny czy sprzęty). Przy grubości 26 cm można też spokojnie rozprowadzić instalacje (elektryka, wentylacja), a jednocześnie nie podnosi się zanadto kosztów materiałowych. Zresztą, jakby zrobić cieńszy, to zaraz pojawiłyby się problemy ze zginaniem albo nadmiernymi drganiami. Warto też zauważyć, że taka grubość sprzyja uzyskaniu odpowiedniej klasy odporności ogniowej, co jest wymagane w aktualnych przepisach. Sam kiedyś na praktykach widziałem, że jak ktoś zrobił strop cieńszy, to potem musiał poprawiać, bo akustyka w pokoju na górze była fatalna. Dobrze, że w projekcie przyjęto te 26 cm – to rozsądny wybór zgodnie ze sztuką budowlaną.
Patrząc na zaproponowane grubości stropu, można zauważyć kilka typowych nieporozumień, które często pojawiają się podczas analizowania przekrojów architektonicznych. Zbyt mała wartość, jak 5,90 cm, to grubość całkowicie niewystarczająca dla stropu oddzielającego kondygnacje mieszkalne, nawet gdyby to był najprostszy strop drewniany. W tej grubości nie zmieszczą się ani elementy nośne, ani izolacja czy warstwa wykończeniowa – to wręcz wartość spotykana dla podłóg czy cienkich ścianek działowych. Odpowiedź 18,90 cm wydaje się już bardziej realna, bo stropy gęstożebrowe typu Teriva czy Filigran bywają zbliżone, ale przy oddzieleniu piętra od strychu w domu mieszkalnym ta grubość byłaby poniżej wymaganych standardów, szczególnie jeśli trzeba zadbać o akustykę i bezpieczeństwo pożarowe. Często spotykam się z błędnym założeniem, że stropy mogą być bardzo cienkie, ale praktyka pokazuje, że w dłuższej perspektywie prowadzi to do usterek, drgań albo nawet spękań na sufitach. Z kolei 59,00 cm to już mocna przesada – takie grubości można spotkać w garażach wielopoziomowych, budynkach użyteczności publicznej albo przy stropach specjalnych, gdzie wymagana jest ogromna nośność lub są prowadzone duże instalacje techniczne. Dla domów jednorodzinnych takie rozwiązanie byłoby nieekonomiczne i zupełnie niepotrzebne, a poza tym zabrałoby niepotrzebnie cenną wysokość kondygnacji. Kluczowe jest, by zawsze patrzeć na detale w przekroju i zwracać uwagę na opisy kreskowań czy wymiarowania – pozwala to uniknąć pochopnych założeń i lepiej rozumieć, jak projektant dobiera rozwiązania konstrukcyjne zgodnie z realnymi potrzebami i normami.