Kotwienie więźby dachowej to absolutna podstawa, jeśli chodzi o zabezpieczenie konstrukcji dachu przed działaniem sił wiatru. Chodzi o to, żeby wszystkie elementy drewniane więźby były solidnie przymocowane do wieńca lub murłaty, a ostatecznie – do ścian budynku. Dzięki kotwom, śrubom lub specjalnym łącznikom stalowym cała konstrukcja działa jak jeden zespół, który trudniej „podnieść” czy przesunąć nawet przy bardzo silnych podmuchach. W praktyce taki sposób montażu spełnia wymagania zawarte m.in. w normie PN-B-03150 czy wytycznych ITB, gdzie jasno jest powiedziane, że siły ssące wiatru mogą oderwać dach od ścian, jeśli nie zadbamy o jego zakotwienie. Moim zdaniem, na budowie często trochę się to lekceważy, a potem przy pierwszej większej wichurze wychodzą problemy. Miałem kiedyś okazję zobaczyć konstrukcję, gdzie zastosowano tylko gwoździe – efekt? Więźba przesunęła się na murłacie. Kotwienie to nie tylko bezpieczeństwo, ale i standard wykonania – każdy szanujący się cieśla wie, że bez tego ani rusz. Warto też dodać, że poprawne kotwienie wpływa pozytywnie na trwałość całego dachu – nie tylko chroni przed wiatrem, ale i przed osiadaniem czy deformacjami pod obciążeniem śniegu. To taki szkielet dachu, który musi być zespolony z całym budynkiem. Bezpieczna budowa zaczyna się właśnie od takich detali.
Stężenie więźby dachowej, deskowanie czy łacenie dachu mają duże znaczenie dla sztywności i stabilności konstrukcji, ale nie zabezpieczają jej przed podrywaniem czy całkowitym zerwaniem przez wiatr. Bardzo częstym błędem myślowym jest przekonanie, że jeśli więźba jest dostatecznie usztywniona, to już nie zagrozi jej silny wiatr. Nic bardziej mylnego. Stężenia – czyli wiatrownice, płatwie czy różne zastrzały – poprawiają odporność na odkształcenia boczne i zapobiegają zwichrowaniom krokwi, ale nie przenoszą sił ssących z dachu na ściany. Deskowanie dachu, często stosowane pod pokrycia typu gont czy papa, rzeczywiście tworzy zwartą powierzchnię i przyczynia się do lepszej współpracy elementów więźby, ale jego główna rola to rozkładanie ciężaru pokrycia oraz zwiększenie sztywności połaci – nie zabezpiecza jednak dachu przed oderwaniem od murów przez wiatr. Łacenie natomiast to typowa podkonstrukcja pod dachówki lub blachę – nie ma ono wpływu na to, czy cała więźba pozostanie przytwierdzona do budynku. Z mojego doświadczenia wynika, że te błędne skojarzenia wynikają z utożsamiania „sztywności” z „zakotwieniem”, a to dwie zupełnie inne sprawy. Polskie normy i wytyczne wykonawcze wyraźnie nakazują stosowanie kotew – np. śrub murłaty, metalowych łączników – właśnie po to, żeby dach nie został porwany przez wiatr. Bez solidnego kotwienia nawet najlepiej zmontowana i usztywniona więźba może zostać po prostu zdjęta z budynku przez silny podmuch. Dlatego w praktyce każdy z tych elementów ma swoją funkcję, ale tylko kotwienie daje odporność na siły ssące wiatru.