Najskuteczniejszą i jednocześnie zalecaną przez specjalistów metodą zwalczania owadów żerujących w drewnie konstrukcyjnym jest właśnie nawiercenie otworów, aplikacja nabojów konserwacyjnych (najczęściej w postaci specjalnych kapsułek z preparatem biobójczym) i solidne zaślepienie tych otworów. Technika ta pozwala środkom owadobójczym wniknąć głęboko w struktury drewna, docierając tam, gdzie owady się gnieżdżą – a niestety wierzchnie smarowanie rzadko dociera wystarczająco głęboko. Takie działanie jest zgodne z wytycznymi norm budowlanych dotyczących zabezpieczania i naprawy konstrukcji drewnianych, na przykład PN-EN 335 czy zaleceniami ITB. Nie bez powodu ta metoda uznawana jest za tzw. leczenie zachowawcze – pozwala uratować oryginalny materiał, nie osłabiając przekrojów przez wycinanie, a jednocześnie skutecznie likwiduje zagrożenie biologiczne. Z mojego doświadczenia, szczególnie w starszych budynkach o grubych belkach, taka właśnie aplikacja środków to często jedyna realna opcja, by nie doprowadzić do dużych strat materiałowych i kosztownych wymian. Przy okazji – warto pamiętać o konieczności regularnej kontroli konstrukcji po zabiegu i ewentualnym powtórzeniu czynności po kilku latach, bo owady czasem są bardzo uparte. Praktycy często podkreślają, że prawidłowo przeprowadzona iniekcja z użyciem nabojów konserwacyjnych daje naprawdę długotrwałą ochronę drewna, jeśli tylko zastosujemy środki renomowanych producentów i wykonamy wszystko zgodnie ze sztuką budowlaną.
Usuwanie śladów żerowania owadów w drewnianej konstrukcji dachowej wymaga zastosowania skutecznej i głębokiej metody. Często pojawia się mylne przekonanie, że wystarczy posmarować elementy środkiem owadobójczym – niestety, takie powierzchniowe zabezpieczenie działa tylko na zewnętrzne, dostępne warstwy drewna. Większość owadów, szczególnie takie jak spuszczel pospolity czy kołatek domowy, żeruje głęboko w środku drewna, więc środek nie jest w stanie ich dosięgnąć. Podobnie bandaże konserwacyjne, chociaż mogą częściowo zabezpieczyć powierzchnię przed dalszym wnikaniem czynników zewnętrznych, nie mają realnej szansy, by przeniknąć do głębi drewna i zniszczyć stadia larwalne. Wycinanie zaatakowanych fragmentów i wykonywanie wstawek z nowego drewna bywa praktykowane, ale w rzeczywistości jest to rozwiązanie bardzo inwazyjne i często niepotrzebne – po pierwsze, osłabia konstrukcję przez ingerencję w przekrój belki, a po drugie, nie daje gwarancji, że owady nie przeniosły się już na sąsiednie elementy. Wymiana fragmentu drewna to raczej ostateczność, stosowana w przypadku bardzo zaawansowanej degradacji, gdy już nie da się uratować materiału. Typowym błędem myślowym jest również przekonanie, że wszystkie metody 'od zewnątrz' są równie skuteczne – w praktyce owady są bardzo wytrzymałe i jeśli nie zadziałamy głęboko, problem szybko powróci. Zgodnie z branżowymi zaleceniami, naprawa powinna łączyć minimalną inwazyjność z maksymalną skutecznością – stąd właśnie metoda iniekcji środków konserwacyjnych przez nawiercone otwory jest uznawana za tą najbardziej uniwersalną i realnie rozwiązującą problem, bez zbędnego uszkadzania konstrukcji i generowania dodatkowych kosztów.