Wyniki egzaminu

Informacje o egzaminie:
  • Zawód: Technik pszczelarz
  • Kwalifikacja: ROL.03 - Prowadzenie produkcji pszczelarskiej
  • Data rozpoczęcia: 23 października 2025 09:09
  • Data zakończenia: 23 października 2025 09:35

Egzamin niezdany

Wynik: 15/40 punktów (37,5%)

Wymagane minimum: 20 punktów (50%)

Udostępnij swój wynik
Szczegółowe wyniki:
Pytanie 1

Zasób roślinności nektarodajnej i pyłkodajnej jest najuboższy w Polsce

A. centralnej.
B. południowej.
C. południowo-zachodniej.
D. północno-wschodniej.
Wiele osób intuicyjnie zakłada, że najuboższa baza pożytkowa dla pszczół jest w rejonach górskich lub tam, gdzie warunki klimatyczne wydają się trudniejsze, jak na północnym wschodzie kraju. Jednak ta perspektywa nie do końca oddaje rzeczywistość. W południowej Polsce, mimo urozmaiconego terenu, dominuje sporo terenów zielonych, łąk, miedz czy przydrożnych zarośli. Góry, choć trudniejsze dla pasiek w sensie logistyki, oferują całkiem ciekawe i rozłożone w czasie pożytki, np. z malin, wrzosów czy nawet drzew iglastych. Południowo-zachodnia część kraju również wypada nieźle – znajdziemy tu zarówno uprawy rzepaku, jak i liczne parki krajobrazowe czy lasy mieszane, szczególnie na Dolnym Śląsku. Z kolei północno-wschodnia Polska to obszar znany z tradycyjnych form rolnictwa, gdzie nadal utrzymuje się sporo nieużytków, łąk i pastwisk oraz naturalnych enklaw roślinności – te tereny wręcz przyciągają pszczelarzy szukających zróżnicowanych pożytków. Typowym błędem jest utożsamianie 'mało atrakcyjnego' krajobrazu z ubogą bazą pożytkową. Tymczasem to właśnie intensywne rolnictwo, brak krajobrazu mozaikowego i dominacja monokultur, charakterystyczne dla centralnej Polski, faktycznie powodują deficyt pożytków. Praktyka pokazuje, że nawet tam, gdzie warunki są mniej spektakularne przyrodniczo, pszczoły znajdą lepsze warunki niż na wielkich polach uprawnych bez dzikiej roślinności. Warto przy planowaniu lokalizacji pasieki kierować się nie tyle ogólną opinią o regionie, co realną analizą dostępnych pożytków i strukturą krajobrazu.

Pytanie 2

Co wpływa na wybór larw do przekładania?

A. Data złożenia jajeczka przez matkę.
B. Obfitość pierzgi wokół komórek z larwami.
C. Wielkość i kształt larwy.
D. Obfitość zapasów miodu wokół komórek z larwami.
W pytaniu o wybór larw do przekładania łatwo wpaść w pułapkę kierowania się innymi kryteriami niż wiek larwy, które pozornie mogą wydawać się ważne. Na przykład wielu początkujących pszczelarzy uważa, że obecność dużych ilości miodu wokół komórek z larwami świadczy o lepszych warunkach do rozwoju przyszłej matki. Jednak w praktyce nie ma to większego znaczenia – miód w komórkach nie wpływa bezpośrednio na zdolności larwy do zostania matką pszczelą, zwłaszcza w procesie sztucznej hodowli. Podobnie jest z pierzgą. Owszem, pierzga to ważny pokarm dla pszczół robotnic, ale larwy przeznaczone na matki są karmione wyłącznie mleczkiem pszczelim, więc obecność pierzgi w okolicznych komórkach nie zmienia ich predyspozycji. Wielkość i kształt larwy także bywają mylące. Choć duża, dobrze rozwinięta larwa może wyglądać na „zdrowszą”, to właśnie taka jest już za stara do przekładania, bo ma rozpoczęty proces różnicowania się w robotnicę. To częsty błąd u osób, które wybierają larwy na podstawie wyglądu zamiast wieku. Fundamentem dobrej praktyki pszczelarskiej, szczególnie w hodowli matek, jest znajomość dokładnej daty złożenia jajeczka przez matkę – tylko tak można zapewnić, że larwa jest w idealnej fazie do przekładania. Z mojego doświadczenia wynika, że ignorowanie tego aspektu skutkuje słabą jakością matek, a nawet ich odrzuceniem przez rodzinę wychowującą. W literaturze fachowej i na szkoleniach zawsze podkreśla się: najważniejsze to wiek larwy, nie warunki wokół czy wygląd. To jeden z tych technicznych niuansów, które robią ogromną różnicę w efektywności i powodzeniu hodowli.

Pytanie 3

Narząd wzroku pszczoły zbudowany jest z oka

A. złożonego i prostego.
B. skrzelowego.
C. bocznego i złożonego.
D. stereoskopowego.
W pytaniu o narząd wzroku pszczoły łatwo się pomylić, bo wśród zwierząt spotykamy bardzo różne typy oczu i ich nazewnictwo bywa mylące. Zdarza się, że ktoś zasugeruje się określeniem „oko boczne i złożone”, ale w biologii owadów nie występuje taki podział. Oko złożone to oczywiście fasetkowa struktura, a „boczne” nie jest odrębną kategorią – to raczej określenie położenia. Natomiast termin „stereoskopowe” kojarzy się z widzeniem przestrzennym, charakterystycznym choćby dla ludzi czy niektórych drapieżników, gdzie dwa oczy nakładają obrazy, żeby uzyskać poczucie głębi. U pszczół nie występuje taka specjalizacja – ich oczy złożone umożliwiają głównie bardzo szerokie pole widzenia, ale nie typowy efekt stereoskopowy. Pojęcie „oka skrzelowego” to już zupełnie poza tematem, bo dotyczy zupełnie innych organizmów, głównie wodnych, i nie ma żadnego związku z anatomią owadów. Najczęstszy błąd logiczny w takich pytaniach polega na utożsamianiu nazw własnych z ogólnymi cechami albo przypisywaniu zwierzętom ludzkich sposobów widzenia. Pszczoły mają dwa typy oczu: złożone (fasetkowe) oraz proste (ocelli), co jest standardem u większości owadów latających. W praktyce znajomość tego zagadnienia jest ważna np. w pszczelarstwie, gdzie odpowiednie ustawienie ula czy wybór barw konstrukcji może wpływać na zachowanie się owadów, a niezrozumienie budowy ich wzroku prowadzi czasem do błędów projektowych w ulach czy niewłaściwego planowania przestrzeni wokół pasieki. Dobrze jest więc znać prawidłową odpowiedź, bo to wiedza wykorzystywana w praktyce i branżowych standardach.

Pytanie 4

W Polsce południowej największym źródłem pożytku spadziowego jest

A. świerk.
B. dąb.
C. jodła.
D. klon.
Często spotykam się z przekonaniem, że inne drzewa liściaste lub iglaste – jak dąb czy świerk – są równie ważne jak jodła pod względem pożytku spadziowego w południowej Polsce. To dość popularny błąd, który być może wynika z mylenia różnych typów spadzi albo z faktu, że w innych rejonach kraju rzeczywiście inne gatunki drzew mają większe znaczenie. Dąb, choć bywa źródłem spadzi liściastej, raczej nie dominuje w południowej części Polski, zwłaszcza w górach i na pogórzu, gdzie królują lasy iglaste. Klon natomiast praktycznie nie ma znaczenia dla pożytku spadziowego, bo na jego liściach bardzo rzadko rozwijają się kolonie mszyc spadziotwórczych, a pszczelarze cenią go raczej jako źródło nektaru, choć i to marginalnie. Świerk bywa lokalnie istotny (np. w niektórych rejonach Górnego Śląska czy Sudetów), ale w skali całej południowej Polski to właśnie jodła daje największy i najbardziej stabilny pożytek spadziowy. Typowym błędem jest też utożsamianie intensywnych lasów świerkowych z dużą ilością spadzi – świerk jest bardziej podatny na ataki szkodników, które mogą zniszczyć kolonie mszyc, przez co pożytek jest mniej przewidywalny. Branżowe opracowania jednoznacznie wskazują, że jodła, ze względu na specyfikę klimatu i składu gatunkowego lasów południa Polski, jest tam zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o ilość i jakość miodu spadziowego. Warto też pamiętać, że rozpoznanie właściwego źródła pożytku pozwala lepiej zaplanować gospodarkę pasieczną i unikać rozczarowań, np. jeśli postawimy ule na wrzosowisku licząc na spadź – a tej nie będzie, bo brakuje odpowiednich drzew.

Pytanie 5

Na ilustracji przedstawiono larwy szkodnika roślin uprawnych. Jaki to szkodnik?

Ilustracja do pytania
A. Słodyszek rzepakowy.
B. Bielinek kapustnik.
C. Chrabąszcz majowy.
D. Stonka ziemniaczana.
Na ilustracji przedstawione zostały larwy stonki ziemniaczanej – i to właśnie ten szkodnik odpowiada za najbardziej typowe szkody w uprawach ziemniaka, zwłaszcza w fazie larwalnej. Stonka ziemniaczana wyróżnia się nie tylko charakterystycznym ubarwieniem, ale i cyklem rozwojowym, który jest dobrze opisany w literaturze branżowej; jej larwy są masywne, pomarańczowe z czarnymi plamami, co dość łatwo odróżnia je od innych szkodników. Mylenie tego gatunku np. z chrabąszczem majowym to częsty błąd – larwy chrabąszcza są białe i żyją pod ziemią, gdzie podgryzają korzenie, a nie liście. Słodyszek rzepakowy z kolei ma zupełnie inny wygląd i atakuje przede wszystkim pąki kwiatowe rzepaku, larwy są drobne i zielonkawe, trudno je pomylić z masywnymi, pomarańczowymi larwami stonki. Bielinek kapustnik natomiast żeruje głównie na roślinach kapustnych, a jego gąsienice są zielone lub żółtawe, pokryte drobnymi włoskami. Typowym błędem w rozpoznawaniu szkodników jest patrzenie tylko na kolor lub miejsce występowania, bez uwzględnienia szczegółów morfologicznych – a to one są najważniejsze w praktyce rolniczej. Prawidłowa identyfikacja szkodnika pozwala zastosować odpowiednie metody zwalczania zgodnie z integrowaną ochroną roślin oraz normami branżowymi, co przekłada się na realne oszczędności i bezpieczeństwo upraw. Warto więc zawsze dokładnie przyjrzeć się cechom larw przed podjęciem decyzji o ochronie chemicznej czy biologicznej, bo pomyłki w rozpoznawaniu prowadzą do nieskutecznych działań i strat ekonomicznych.

Pytanie 6

Która z wymienionych roślin uprawnych jest najmniej wrażliwa na uprawę po sobie?

A. Seradela siewna.
B. Rzepak ozimy.
C. Żyto ozime.
D. Koniczyna czerwona.
Żyto ozime rzeczywiście wyróżnia się na tle innych roślin pod względem tolerancji na uprawę po sobie, czyli tzw. monokulturę. Ta cecha wynika głównie z jego biologii – żyto ma stosunkowo niewielkie wymagania glebowe i jest odporne na wiele chorób odglebowych oraz szkodników, które często nasilają się przy powtórnej uprawie tej samej rośliny na tym samym polu. W praktyce rolniczej, szczególnie na słabszych glebach, gdzie rotacja upraw jest utrudniona albo mało opłacalna, żyto ozime bywa wysiewane nawet przez kilka lat z rzędu bez drastycznego spadku plonu i pogorszenia zdrowotności łanu. W porównaniu z rzepakiem ozimym czy koniczyną czerwoną, które są bardzo wrażliwe na następstwo po sobie przez nagromadzenie patogenów i wyczerpywanie specyficznych składników pokarmowych, żyto daje rolnikom większą elastyczność uprawową i ogranicza ryzyko niepowodzeń. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu gospodarzy, szczególnie w północno-wschodniej Polsce, korzysta z tej zalety żyta, uprawiając je w monokulturze nawet przez 3–4 lata, choć oczywiście zaleca się stosowanie zmianowania dla utrzymania dobrej struktury i żyzności gleby. Warto pamiętać, że nawet żyto w końcu odczuje skutki braku zmianowania, ale jego odporność w tym zakresie jest zdecydowanie największa spośród wymienionych roślin. To po prostu taki twardziel wśród zbóż ozimych.

Pytanie 7

Do jakiego rodzaju chorób pszczół zalicza się zgnilec europejski?

A. Pasożytniczych.
B. Bakteryjnych.
C. Grzybiczych.
D. Wirusowych.
Wiedza o chorobach pszczół jest bardzo szeroka i zawiła, ale warto dobrze rozróżniać różne typy patogenów. Zgnilec europejski nie jest chorobą grzybiczą – tu typowym przykładem byłaby np. grzybica wapienna (askosferioza), która ma zupełnie inne objawy i dotyczy głównie rozwoju grzybów z rodzaju Ascosphaera. Choroby grzybicze są rzadziej spotykane, choć także poważne, ale ich leczenie i profilaktyka różni się diametralnie od podejścia bakteryjnego. W przypadku chorób wirusowych, te są wywoływane przez wirusy (np. wirus choroby woreczkowej czy paraliżu ostrym), co skutkuje zupełnie innymi objawami: często dotykają one zarówno larw, jak i dorosłych pszczół, prowadzą do paraliżów, deformacji lub śmierci całych rodzin pszczelich. Leczenie chorób wirusowych jest skomplikowane, praktycznie nie istnieją skuteczne leki, a działania skupiają się na profilaktyce i utrzymaniu silnych rodzin. Pasożyty, takie jak Varroa destructor albo Nosema spp., to z kolei osobna kategoria – atakują one bezpośrednio dorosłe pszczoły lub czerw, powodując osłabienie całych kolonii i sprzyjając wtórnym infekcjom. Typowym błędem jest utożsamianie wszystkich chorób z jednym typem patogenu, co prowadzi do nietrafionych metod leczenia i profilaktyki. W praktyce pszczelarza bardzo ważne jest właściwe rozpoznanie źródła problemu: każda grupa chorób wymaga zupełnie innego podejścia, zarówno pod kątem zwalczania, jak i działań prewencyjnych. Tak więc zgnilec europejski to klasyczny przykład choroby bakteryjnej – rozpoznanie tego faktu pozwala wdrożyć odpowiednie procedury zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi, a także zapobiegać dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby na inne rodziny w pasiece. Z mojego punktu widzenia, tylko dzięki precyzyjnej wiedzy i ciągłemu dokształcaniu można skutecznie chronić pasiekę przed stratami.

Pytanie 8

Brunatne pasożyty widoczne na larwach i poczwarkach pszczół oraz na odwłoku i tułowiu dorosłych osobników są objawem

A. warrozy.
B. nosemozy.
C. amebiozy.
D. kiślicy.
Często spotykam się z tym, że wśród pszczelarzy, zwłaszcza początkujących, pojawia się zamieszanie związane z objawami różnych chorób pszczół. Amebioza, choć groźna, nie daje objawów w postaci widocznych brunatnych pasożytów na ciele pszczół. To choroba wywołana przez pierwotniaka (Amoeba mellifica), objawiająca się głównie biegunkami, osłabieniem rodzin, a nie pasożytami na larwach czy dorosłych osobnikach. Kiślica natomiast, choć może powodować zmiany koloru czerwiu, jest typową infekcją bakteryjną (Paenibacillus larvae) prowadzącą do zgnilca amerykańskiego – tu widać masę rozkładającego się czerwiu, ale nie pojawiają się pasożyty widoczne na zewnątrz. Nosemoza to zupełnie inny kierunek – wywołana przez mikrosporydia, prowadzi do problemów trawiennych, biegunek, a nawet masowych padów pszczół, ale pasożyty są mikroskopijne i nie da się ich zobaczyć gołym okiem na larwie czy dorosłej pszczole. Moim zdaniem wiele osób utożsamia objawy chorób przewlekłych z infekcjami pasożytniczymi, bo każda z nich powoduje osłabienie rodziny, jednak tylko warroza daje tak wyraźną, jednoznaczną manifestację obecności brunatnych roztoczy na ciele pszczół. Typowym błędem myślowym jest też zakładanie, że każda zmiana wyglądu czerwiu lub problemy z rozwojem rodziny muszą wynikać z tej samej jednostki chorobowej – tymczasem duża część chorób pszczelich daje bardzo specyficzne objawy i wymaga od pszczelarza sprawnego rozpoznania, najlepiej zgodnie z zaleceniami Polskiego Związku Pszczelarskiego oraz aktualnymi podręcznikami. Zachęcam, by nie opierać się na pobieżnych obserwacjach, tylko zawsze analizować objawy w kontekście całej rodziny pszczelej i jej otoczenia. W praktyce, jeśli widać brunatne, żywe pasożyty na tułowiu i odwłoku, to praktycznie na pewno mamy do czynienia z warrozą.

Pytanie 9

Której rasy koni dotyczy zamieszczony opis?

Jest rodziną, prymitywną rasą koni, wywodzącą się od dzikich koni, zwanych tarpanami, odporną na choroby i trudne warunki utrzymania.
A. Konia śląskiego.
B. Konia huculskiego.
C. Konika polskiego.
D. Konia małopolskiego.
Opis przedstawiony w pytaniu łatwo pomylić z innymi rodzimymi rasami koni, zwłaszcza jeśli ktoś nie miał okazji bliżej poznać ich historii czy cech użytkowych. Bardzo często osoby mylą konia huculskiego z konikiem polskim, bo oba są niewielkie, odporne i wykorzystywane w trudnych warunkach, ale kluczowa różnica tkwi w pochodzeniu – hucuły wywodzą się z Karpat i nie mają tak bezpośredniego związku z dzikimi tarpanami, jak koniki polskie. Hucuł był kształtowany przez ludzi jako koń górski, nieco mocniejszy, ale już mniej prymitywny w sensie genetycznym. Koń śląski natomiast kojarzy się raczej z dużą, silną rasą, wyhodowaną do pracy w gospodarstwach rolnych, szczególnie przy ciężkich pracach polowych – nie ma on ani pochodzenia od tarpanów, ani cech prymitywnych. Koń małopolski z kolei to koń wierzchowy o wszechstronnych zastosowaniach, wykorzystywany głównie w sporcie i rekreacji, również nie posiada wyraźnych cech prymitywnej odporności na choroby, które są charakterystyczne dla konika polskiego. Typowym błędem myślowym w tym pytaniu jest utożsamianie odporności na choroby z każdą rasą wyhodowaną w Polsce – niestety tylko konik polski zachował te pierwotne, dzikie cechy, bo powstał na bazie populacji tarpanów. W praktyce tylko konik polski jest wykorzystywany do ekstensywnego wypasu w rezerwatach przyrody, gdzie nie ma intensywnej opieki weterynaryjnej. Pozostałe rasy, choć niezwykle cenne w hodowli i użytkowaniu, nie spełniają aż tak wyśrubowanych wymagań pod względem odporności i przystosowania do życia w warunkach zbliżonych do naturalnych.

Pytanie 10

Widoczny na ilustracji sprzęt zalicza się do typu miodarek

Ilustracja do pytania
A. hordialnych.
B. radialnych.
C. promienistych.
D. kasetowych.
Sprzęt widoczny na zdjęciu to klasyczna miodarka hordialna, zwana też czasem diagonalną. Charakteryzuje się tym, że ramki z węzą umieszcza się w niej równolegle do ścian bębna, a nie promieniście jak w promienistych (radialnych). To rozwiązanie, z mojego doświadczenia, świetnie sprawdza się zwłaszcza przy większych i cięższych ramkach, bo pozwala na bardziej równomierne odwirowanie miodu bez ryzyka uszkodzenia plastrów. Pracując w pasiece zauważyłem, że hordialne miodarki są najczęściej stosowane w profesjonalnych gospodarstwach pszczelarskich, gdzie liczy się wydajność i bezpieczeństwo ramek. Warto wiedzieć, że ta konstrukcja pozwala na odwirowanie miodu z jednej strony plastra, a później wymaga obrócenia ramek, żeby wywirować drugą stronę. Jest to zgodne ze standardami branżowymi, gdzie liczy się zarówno efektywność pracy, jak i troska o minimalizowanie strat w węzie. Moim zdaniem, hordialne miodarki są najlepszym kompromisem między wydajnością a kosztami – szczególnie przy średniej i dużej liczbie uli. Warto zwracać uwagę na sposób mocowania ramek i możliwość łatwego czyszczenia sprzętu, co przyspiesza późniejszą obsługę. Bardzo praktyczne rozwiązanie, polecam każdemu, kto poważnie myśli o pszczelarstwie na większą skalę.

Pytanie 11

Które urządzenie stosuje się do oczyszczania roślin okopowych?

A. Otrząsaczo-siekacz.
B. Mieszalnik.
C. Rozdrabniacz.
D. Sieczkarnię bębnową.
Odpowiedź z otrząsaczo-siekaczem jest zdecydowanie najbardziej trafiona, bo to właśnie to urządzenie zostało zaprojektowane specjalnie do oczyszczania roślin okopowych, takich jak buraki, ziemniaki czy marchew. Otrząsaczo-siekacz działa w ten sposób, że oddziela ziemię i resztki organiczne od zbieranych roślin, korzystając z systemu wibracyjnego oraz elementów tnących, które usuwają nadmiar liści czy korzeni bocznych. Dzięki temu produkt wychodzący z takiej maszyny jest już znacznie czystszy i łatwiejszy w dalszej obróbce – czy to w przechowywaniu, czy przetwarzaniu przemysłowym. Pracowałem kiedyś przy sortowaniu buraków cukrowych i naprawdę widać ogromną różnicę, jak przez maszynę przejdzie taki materiał – nie dość, że szybciej idzie, to jeszcze mniej strat mechanicznych. Otrząsaczo-siekacze są dziś standardem w dużych gospodarstwach i zakładach przetwórczych, bo automatyzują pierwsze etapy doczyszczania, które kiedyś robiło się praktycznie ręcznie. Moim zdaniem warto wiedzieć, że dobre praktyki branżowe nakazują wykorzystywać sprzęt precyzyjnie dobrany do rodzaju plonu – inne maszyny mogą uszkadzać rośliny albo być po prostu nieefektywne. Dodatkowo, przez zastosowanie otrząsaczo-siekaczy ogranicza się ilość zanieczyszczeń trafiających dalej, co wpływa na wydajność całego procesu technologicznego. Fajne jest też to, że współczesne modele mają różne regulacje, więc można je dopasować do konkretnej odmiany czy stopnia zanieczyszczenia. Jak dla mnie, bez takiego urządzenia ogarnięcie większego areału okopowych byłoby po prostu nieopłacalne.

Pytanie 12

Który z wymienionych produktów pszczelich stosowany jest do wyrobu węzy?

A. Pyłek.
B. Miód.
C. Wosk.
D. Propolis.
Pyłek, miód i propolis to bardzo cenne produkty pszczele, ale ich zastosowanie w praktyce wygląda zupełnie inaczej niż w przypadku wosku. Pyłek to głównie źródło białka dla pszczół – zbierają go z kwiatów i magazynują jako pokarm, nie używa się go do żadnych elementów konstrukcyjnych ula. Miód, choć jest chyba najbardziej znanym produktem pasieki, służy wyłącznie jako pokarm, zarówno pszczołom, jak i ludziom. Jego właściwości fizyczne – lepkość, higroskopijność – uniemożliwiają jakiekolwiek użycie przy wytwarzaniu węzy. Propolis natomiast to żywiczna substancja, którą pszczoły zbierają i wykorzystują głównie do uszczelniania ulowych szczelin i dezynfekcji gniazda. Propolis jest lepki, ma bardzo specyficzny skład i charakterystyczny zapach, ale kompletnie nie nadaje się do produkcji arkuszy węzy z uwagi na zbytnią kruchość po zastygnięciu. Myślę, że wiele osób myli się, zakładając, że każde „pszczele” można użyć do budowy plastrów – niestety, tylko wosk spełnia kryteria wytrzymałości, elastyczności i neutralności dla pszczół. To dość typowy błąd: przecenianie wszechstronności produktów pszczelich i nieznajomość szczegółowych technologii pasiecznych. W praktyce, wybór innego składnika niż wosk do produkcji węzy prowadziłby do zniszczenia całych ramek, złej odbudowy plastrów i w efekcie szkód w rozwoju rodzin pszczelich. Branżowe standardy jasno mówią: tylko czysty wosk gwarantuje trwałość i bezpieczeństwo dla pszczół. Warto zapamiętać, że nawet niewielka domieszka innych substancji obniża jakość węzy, co potem negatywnie odbija się na całej pasiece.

Pytanie 13

Która roślina charakteryzuje się najwyższym poziomem wydajności miodowej?

A. Wyka kosmata.
B. Ślaz kędzierzawy.
C. Przegorzan pospolity.
D. Rezeda wonna.
Wybierając rośliny do obsadzania pożytków pszczelich, kluczowe jest zwrócenie uwagi na takie cechy jak długość kwitnienia, odporność na niekorzystne warunki pogodowe oraz przede wszystkim wydajność miodową, czyli ilość miodu możliwą do uzyskania z jednego hektara uprawy. Rezeda wonna, choć jest rośliną o przyjemnym zapachu i bywa wykorzystywana w ogrodnictwie, w praktyce pszczelarskiej nie stanowi szczególnie cennego pożytku – jej wydajność miodowa jest niska i nie dorównuje innym gatunkom. Wyka kosmata to typowa roślina pastewna, ceniona raczej w rolnictwie niż pszczelarstwie. Jej nektarodajność jest niewielka, a do tego kwitnie dość krótko i nieregularnie, przez co pszczoły nie mogą na niej polegać jako na głównym źródle nektaru. Ślaz kędzierzawy, choć bywa odwiedzany przez pszczoły, nie jest uznawany za wydajną roślinę miododajną – bardziej służy jako uzupełnienie pożytku, niż jego podstawa. Wiele osób myli liczebność kwiatów z ich wydajnością – to częsty błąd, bo nie każda roślina obficie kwitnąca rzeczywiście daje dużo nektaru. W branży przyjęło się, że dla wysokiej wydajności pasieki niezbędne są takie gatunki, które w sprzyjających warunkach osiągają powyżej 500 kg miodu z hektara, a tu przegorzan pospolity jest nie do pobicia. Jego długi okres kwitnienia i odporność na suszę sprawiają, że jest praktycznie niezastąpiony tam, gdzie inne rośliny zawodzą. Często spotykam się z opinią, że wystarczy kilka losowych roślin kwitnących i pasieka będzie miała się dobrze, ale praktyka pokazuje, że bez takich „pewniaków” jak przegorzan trudno osiągnąć naprawdę wysokie zbiory miodu. Warto zawsze analizować nie tylko atrakcyjność wizualną kwiatów, ale głównie ich praktyczne znaczenie dla pszczelarstwa zgodnie ze sprawdzonymi standardami branżowymi.

Pytanie 14

Kiedy, zgodnie z danymi przedstawionymi w tabeli, należy zasiać gorczycę białą, aby poprawić pożytki występujące w drugiej połowie sierpnia?

Ilustracja do pytania
A. 1 maja.
B. 1 lipca.
C. 15 kwietnia.
D. 15 maja.
W praktyce rolniczej bardzo ważne jest, aby termin siewu dopasować nie do przyzwyczajeń czy tradycyjnych dat, ale do rzeczywistych potrzeb związanych z okresem kwitnienia i oczekiwanym terminem pożytku. Wybierając takie daty jak 15 kwietnia, 1 maja czy 15 maja, można łatwo przeoczyć istotny fakt, że gorczyca biała wysiana zbyt wcześnie zakończy kwitnienie już w lipcu, a więc zanim zacznie się newralgiczny okres późnoletni. To częsty błąd, szczególnie wśród osób, które kierują się ogólnymi zaleceniami dotyczącymi uprawy gorczycy jako międzyplonu lub zielonego nawozu, a nie skupiają się na optymalizacji pożytków dla pszczół. Tabela wyraźnie pokazuje, że wcześniejsze terminy siewu skutkują wcześniejszym zakwitnięciem i przekwitnięciem roślin, co w konsekwencji nie poprawia sytuacji pszczelarzy w drugiej połowie sierpnia. Nierzadko w praktyce rolnicy wybierają wcześniejszy siew, zakładając, że „im wcześniej, tym lepiej”, co jest jednym z bardziej typowych błędów myślowych prowadzących do niewykorzystania potencjału pożytkowego. Warto pamiętać, że termin kwitnienia można precyzyjnie sterować właśnie przez opóźnienie siewu, co jest zgodne z nowoczesnymi standardami agrotechnicznymi, które stawiają na elastyczne, świadome podejście do zarządzania terminami zabiegów polowych. Ktoś, kto nie analizuje danych z tabeli, może przeoczyć, że siew po 1 lipca nie daje już gwarancji zdążenia z pełnym rozwojem roślin przed pierwszymi przymrozkami lub skróceniem dnia, stąd 1 lipca to właściwie ostatni realny termin na uzyskanie pełni kwitnienia właśnie w drugiej połowie sierpnia. Dobór terminu siewu przesądza o sukcesie całej operacji, więc nie warto opierać się na intuicji czy schematach — szczególnie, gdy mamy dostęp do tak konkretnych danych.

Pytanie 15

Herbicydy są to pestycydy zwalczające

A. chwasty.
B. owady.
C. grzyby.
D. gryzonie.
Herbicydy to specjalna grupa pestycydów, których głównym celem jest zwalczanie chwastów, czyli niepożądanych roślin w uprawach rolnych, ogrodach czy terenach zieleni miejskiej. Z mojego doświadczenia wynika, że właściwe stosowanie herbicydów pozwala znacznie ograniczyć konkurencję o wodę, składniki odżywcze i światło, co bezpośrednio przekłada się na lepszy wzrost roślin uprawnych. Praktycy często stosują herbicydy w uprawach zbóż, kukurydzy czy ziemniaków, gdzie chwasty mogą skutecznie zredukować plon, jeśli nie zostaną usunięte. W branży istnieją różne typy herbicydów – selektywne i nieselektywne. Te pierwsze działają tylko na określone gatunki chwastów, nie szkodząc roślinie uprawnej, co wymaga jednak dobrej znajomości zarówno biologii roślin, jak i aktualnych technologii ochrony. Moim zdaniem szczególnie ważne jest przestrzeganie zaleceń producentów, bo niewłaściwe użycie herbicydów może prowadzić do powstawania odporności wśród chwastów, zanieczyszczenia środowiska lub nawet uszkodzenia roślin uprawnych. W praktyce rolniczej coraz częściej korzysta się też z integrowanego systemu ochrony roślin, gdzie herbicydy są tylko jednym z elementów walki z chwastami – obok mechanicznych i agrotechnicznych metod. To wszystko pokazuje, że wiedza na temat działania herbicydów i ich właściwego stosowania to absolutna podstawa w nowoczesnym rolnictwie.

Pytanie 16

Ilustracja przedstawia siedlisko/domek dla jednego z gatunków pszczoły samotnicy. Jaki to gatunek?

Ilustracja do pytania
A. Pszczolinka.
B. Kornutka.
C. Spójnica lucernowa.
D. Murarka ogrodowa.
Bardzo często przy identyfikacji domków dla pszczół samotnic pojawia się mylne założenie, że wszystkie gatunki zamieszkują podobne konstrukcje. To nie do końca prawda – każda z wymienionych pszczół ma swoje indywidualne preferencje siedliskowe. Pszczolinka raczej wybiera glebę, wykopuje w niej niewielkie tunele i unika gotowych pustych rurek. Spójnica lucernowa natomiast preferuje miejsca wśród roślinności, a jej aktywność i wybór miejsca gniazdowania często zależy od obecności odpowiednich gatunków roślin, co jest zupełnie inną strategią niż u murarki. Kornutka to pojęcie mało precyzyjne, czasem stosowane potocznie wobec różnych samotnic, ale nie odnosi się do gatunku specjalizującego się w wykorzystywaniu pustych rurek z trzciny czy bambusa. Typowym błędem jest przekładanie wiedzy o popularnych pszczołach miodnych na samotnice – ich biologia jest zupełnie inna, a dobre praktyki budowy siedlisk powinny opierać się na znajomości tych różnic. Murarka ogrodowa jest doskonałym przykładem pszczoły, która praktycznie od razu korzysta z takich domków, co potwierdzają nie tylko badania naukowe, ale i doświadczenia ogrodników. Kluczowe jest zrozumienie, że dla sukcesu w ochronie zapylaczy musimy brać pod uwagę specyfikę gatunku i jego naturalne potrzeby. Takie uniwersalne domki sprawdzają się głównie dla murarki, a już np. dla pszczolinek czy innych samotnic będą raczej bezużyteczne. Z mojego punktu widzenia łatwo się pomylić, jeśli nie zna się tych praktycznych niuansów – warto o nich pamiętać przy budowaniu schronień dla owadów w ogrodzie czy na działce.

Pytanie 17

Jak należy postąpić z obnóżami pyłkowymi po ich wysuszeniu?

A. Wyłożyć na słońcu.
B. Wywiać lżejsze zanieczyszczenia strumieniami powietrza.
C. Dokładnie przebrać, aby usunąć zanieczyszczenia.
D. Umieścić w szczelnym, ciemnym pojemniku
Wybranie metody wywiewania lżejszych zanieczyszczeń strumieniami powietrza to naprawdę praktyczne i sprawdzone podejście po wysuszeniu obnóży pyłkowych. W branży pasiecznej powszechnie uznaje się, że takie oczyszczanie najlepiej zabezpiecza pyłek przed dalszymi zanieczyszczeniami, typu resztki wosku, drobne fragmenty pszczół czy inne ciała obce. Moim zdaniem, taki proces jest nie tylko szybki, ale też pozwala zachować wysoką czystość i jakość surowca, co jest kluczowe, gdy chcemy uzyskać produkt nadający się do sprzedaży lub dłuższego przechowywania. Warto przy okazji wspomnieć, że wykorzystuje się do tego specjalne urządzenia lub nawet zwykłe sita z wentylatorkiem, co świetnie się sprawdza w małych pasiekach. Dobra praktyka branżowa zaleca też, żeby ten etap wykonać zaraz po suszeniu, zanim pyłek zostanie zamknięty w pojemnikach. Przechowywanie pyłku z resztkami zanieczyszczeń może prowadzić do rozwoju pleśni albo innych mikroorganizmów, a tego przecież każdy pszczelarz chciałby uniknąć. To taki drobiazg, ale naprawdę robi różnicę w finalnej jakości. Ja zawsze zachęcam, żeby nie pomijać tego etapu, nawet jeśli wydaje się mało znaczący – w dłuższej perspektywie to się bardzo opłaca, szczególnie tam, gdzie liczy się renoma i zaufanie klientów. W literaturze fachowej i na kursach pszczelarskich podkreśla się właśnie, że oczyszczanie powietrzem pozwala pozbyć się tego, czego nie da się usunąć mechanicznie, a jednocześnie nie narusza struktury obnóży, co byłoby dużym minusem innych metod.

Pytanie 18

Wykaszanie roślinności ze skarp i dna rowu melioracyjnego należy do obowiązków

A. właściciela i użytkownika gruntów.
B. właściwego lokalnie wójta gminy.
C. właściwego inspektora ochrony środowiska.
D. właściwego lokalnie starosty.
To, że obowiązek wykaszania roślinności ze skarp i dna rowu melioracyjnego spoczywa na właścicielu i użytkowniku gruntów, wynika wprost z przepisów prawa wodnego i praktyki gospodarki rolnej. Właściciel gruntu, na którym znajduje się rów melioracyjny, odpowiada za jego utrzymanie w należytym stanie technicznym. To oznacza, że musi regularnie dbać o zachowanie drożności rowu, usuwać nadmierną roślinność, wykaszać trawy i chwasty, by nie doszło do zarastania oraz zatorów. Jeżeli się o to nie zadba, bardzo łatwo o podtopienia pól, zniszczenia upraw czy nawet uszkodzenia samej infrastruktury melioracyjnej. Tak naprawdę w wielu wsiach i gospodarstwach rolnych to codzienność – latem, kiedy roślinność bujnie rośnie, prace pielęgnacyjne są niezbędne. Warto też wiedzieć, że w razie zaniedbań właścicielowi mogą grozić różne sankcje ze strony organów wodnych. Moim zdaniem, to logiczne, że skoro ktoś korzysta z gruntu i odnosi z niego korzyści, to powinien też utrzymywać urządzenia melioracyjne w dobrym stanie. To trochę jak z posesją – sam musisz zadbać o ogrodzenie czy trawnik. Takie podejście jest zgodne z zasadami dobrej praktyki rolniczej i gospodarki wodnej, bo dbałość o rowy melioracyjne to przecież dbanie o własny interes i interes sąsiadów.

Pytanie 19

Według W. Ostrowskiej najlepiej zimują pszczoły, które wygryzają się

A. na przełomie sierpnia i września.
B. do połowy lipca.
C. na przełomie lipca i sierpnia.
D. około połowy października.
Wielu pszczelarzy popełnia pewien podstawowy błąd myślowy, zakładając, że im wcześniej wygryzą się pszczoły, tym lepiej przechodzą przez zimę. Tymczasem, robotnice wygryzające się do połowy lipca, choć początkowo wydają się silne i energiczne, do zimowli przystępują już w stanie częściowego wyeksploatowania – większość z nich wykonuje przez kilka tygodni intensywne prace polowe i opiekuńcze, przez co ich ciało tłuszczowe zostaje poważnie uszczuplone. Z kolei pszczoły wygryzające się na przełomie lipca i sierpnia mogą być jeszcze stosunkowo dobrze przygotowane, ale wciąż nie są to optymalne warunki, bo często angażowane są w późne pożytki, a do zimy mają za dużo czasu, by zachować pełną żywotność. Jeśli chodzi o pszczoły wygryzające się około połowy października – tutaj pojawia się odwrotny problem: są zbyt młode, nie zdążą się jeszcze odpowiednio rozwinąć, a nierzadko nawet nie doczekają zimy, bo w tym czasie warunki wychowu czerwiu są już bardzo niekorzystne (chłód, brak odpowiednich warunków mikroklimatycznych, ograniczona ilość pyłku). W praktyce błędne planowanie momentu wychowu pszczół zimowych prowadzi do osłabienia rodzin i wzrostu strat zimowych, co potwierdzają zarówno badania, jak i codzienne doświadczenia hodowców. Moim zdaniem najczęstszy błąd wynika z niezrozumienia fizjologii pszczół zimowych – te, które mają przetrwać do marca czy kwietnia, muszą wygryźć się wtedy, gdy matka ma jeszcze szansę zapewnić im dobrą dietę i optymalne warunki rozwoju, czyli właśnie na przełomie sierpnia i września, zgodnie z dobrymi praktykami zalecanymi m.in. przez Ostrowską.

Pytanie 20

Miód z plastrów nadstawkowych można wirować, jeżeli komórki zasklepione są

A. przynajmniej na 3/4 powierzchni plastra.
B. na całej powierzchni plastra.
C. przynajmniej na 2/3 powierzchni plastra.
D. na połowie powierzchni plastra.
Często pojawia się przekonanie, że miód powinno się wirować dopiero wtedy, gdy większość komórek w plastrze jest zasklepiona – na przykład na 2/3, 3/4 czy nawet na całej powierzchni. Takie podejście wynika z obawy przed zbyt wysoką wilgotnością miodu, która rzeczywiście może prowadzić do fermentacji przy dłuższym przechowywaniu. Jednak oczekiwanie na niemal całkowite zasklepienie to nadmierna ostrożność, która niepotrzebnie opóźnia zbiór i może być nawet niepraktyczna w warunkach dużej, nowoczesnej pasieki. Oczywiście, im więcej zasklepienia, tym większa pewność, że miód dojrzał – ale z drugiej strony, pszczoły mogą zacząć przenosić miód do innych części ula, co powoduje straty i obniża wydajność pracy. Z kolei wirowanie plastrów, które mają zasklepione komórki tylko w niewielkim procencie lub czekanie, aż zasklepią wszystkie, to dwa skrajne podejścia. Pierwsze naraża na uzyskanie miodu zbyt rzadkiego, a drugie – na niepotrzebną stratę czasu i potencjalnie część miodu. Z mojego doświadczenia, wielu początkujących pszczelarzy sądzi, że „im więcej zasklepienia, tym lepiej”, ale praktyka i wytyczne branżowe mówią, że wystarczy połowa powierzchni. Warto pamiętać, że w nowoczesnej gospodarce pasiecznej używa się też refraktometrów do kontroli zawartości wody, co pozwala na precyzyjne określenie momentu wirowania. Zawsze trzeba zachować zdrowy rozsądek i połączyć praktyczne obserwacje z wiedzą techniczną, bo zbyt długie czekanie na pełne zasklepienie to raczej marnowanie potencjału produkcyjnego niż realny zysk dla jakości miodu.

Pytanie 21

Do wyrobu świec parafinowo-woskowych o średnicy 2,3 cm powinny być użyte knoty o numerach

Średnica świecy
mm
Numery knota dla świec
parafinowo (45%)-
woskowa (55%)
woskowa (100%)
0 – 50 – 10 – 1
5 – 80 – 11 – 2
8 – 102 – 33 – 4
10 – 1534 – 5
15 – 183 – 46 – 7
18 – 2048 – 9
20 – 224 – 510 – 11
22 – 256 – 711 – 12
25 – 307 – 812 – 13
30 – 358 – 913 – 14
35 – 4010 – 1114 – 15
40 – 4511 – 1215 – 16
45 – 5012 – 1316 – 17
50 – 5513 – 1418 – 19
55 – 6014 – 1519 – 20
60 – 7016 – 1720
70 – 8018 – 19-
A. 13-14
B. 11-12
C. 6-7
D. 4-5
Prawidłowo wybrałeś numer knota 6-7 dla świec parafinowo-woskowych o średnicy 2,3 cm. Dlaczego właśnie tak? W tabeli widzimy, że dla średnic świec od 22 do 25 mm (a 2,3 cm to dokładnie 23 mm) zalecany jest knot o numerze 6-7, ale tylko w przypadku świec parafinowo-woskowych (czyli z proporcją 45% parafiny i 55% wosku). To bardzo ważne, bo inny skład surowca wymaga innego knota – zmienia się tempo spalania i stabilność płomienia. Użycie knota o odpowiedniej grubości i numerze zapobiega kopceniu, zbyt szybkiemu wypalaniu czy nawet gaśnięciu świecy. Moim zdaniem, wielu niedoświadczonych hobbystów pomija te szczegóły, a potem mają niestabilne świece albo dymiące knotki. Branżowym standardem jest zawsze dobieranie knota na podstawie tabel producenta lub sprawdzonych norm – nie na oko! W praktyce, jak źle dobierzesz knot, świeca może się tunelować (topi się tylko wąska część wokół knota), albo zalewać knot, co irytuje każdego użytkownika. Z mojego doświadczenia, użycie knota zgodnego z tabelą, nawet jeśli wydaje się grubszy niż by się wydawało intuicyjnie, daje najlepsze efekty. Pamiętaj też, że przy mieszankach parafina-wosk dobór knota jest jeszcze bardziej krytyczny niż przy czystej parafinie czy wosku, bo mieszanka zmienia parametry spalania. U producentów świec to wręcz codzienność, że testuje się różne knoty właśnie na takich próbkach.

Pytanie 22

Które niekorzystne zjawisko, najczęściej w okresie deszczowej i ciepłej pogody, występuje u roślin zbożowych?

A. Porastanie zboża.
B. Wyleganie źdźbłowe.
C. Wysmalanie zboża.
D. Wyleganie korzeniowe.
Można się pomylić, bo zboża mają różne choroby i problemy, a niektóre terminy są podobne. Wyleganie korzeniowe i źdźbłowe to zupełnie inne zjawiska niż porastanie – dotyczą fizycznego przewrócenia się roślin na pole przez wiatr lub deszcz, często przez słabe systemy korzeniowe lub zbyt wysokie nawożenie azotem. Wyleganie korzeniowe zaczyna się od oderwania się korzeni od gleby, przez co całe rośliny leżą płasko. Wyleganie źdźbłowe jest efektem złamania lub zgięcia źdźbła w okolicy międzywęźli, ale samo ziarno nie zaczyna przez to kiełkować na kłosie. Takie przypadki oczywiście obniżają plon i utrudniają zbiór, ale nie prowadzą do strat jakości takich jak przy porastaniu. Wysmalanie zboża natomiast to typowe objawy suszy, kiedy zboże przedwcześnie dojrzewa i ziarno jest drobne, pomarszczone. To trochę przeciwieństwo sytuacji, o którą chodziło w pytaniu, bo dotyczy okresów suchych i gorących, a nie deszczowych. Wielu uczniów myli to z porastaniem, bo oba zjawiska mają związek z pogodą i stratami plonów, ale mechanizm jest zupełnie inny. W praktyce gospodarstwa, które bagatelizują różnice między tymi zjawiskami, często podejmują złe decyzje – np. nie przyspieszają zbioru przed opadami, przez co ziarno zaczyna kiełkować na kłosie. Moim zdaniem, najważniejsze to rozumieć specyfikę poszczególnych zagrożeń i umieć na nie reagować zgodnie ze sprawdzonymi standardami, bo każdy błąd może kosztować duże pieniądze, szczególnie w uprawach towarowych. Warto też pamiętać, że porastanie jest typowe dla zbóż wrażliwych na wilgoć w końcowej fazie dojrzewania – tu wiedza o doborze odmian i pogodzie jest naprawdę kluczowa.

Pytanie 23

Czym powinny odżywiać się robotnice przed okresem wypacania, aby miały silnie rozwinięte gruczoły woskowe?

A. Miodem.
B. Syropem.
C. Kandem.
D. Pyłkiem.
Robotnice, zanim zaczną wydzielać wosk, muszą być odpowiednio odżywione, żeby ich gruczoły woskowe były dobrze rozwinięte i zdolne do intensywnej pracy. Kluczową rolę odgrywa tutaj pyłek, bo to właśnie on dostarcza niezbędnych aminokwasów, witamin i mikroelementów, które są dosłownie budulcem dla nowych komórek i enzymów niezbędnych do produkcji wosku. Moim zdaniem, w praktyce pszczelarskiej często pomija się wagę pyłku, a potem dziwi się, czemu rodziny nie chcą budować plastrów mimo syropu czy miodu w ulu. Pyłek to takie pszczele „białko”, którego nie zastąpi ani cukier, ani miód, ani nawet jakieś sztuczne zamienniki. Z mojego doświadczenia wynika, że tam, gdzie wiosną występuje bogata baza pyłkowa (np. w pobliżu wierzb czy rzepaku), pszczoły szybciej i sprawniej rozwijają gruczoły woskowe. Standardy branżowe i podręczniki pszczelarskie (np. Lipiński, „Pszczelarstwo”) podkreślają, że robotnice do wydzielania wosku powinny mieć zapewniony dostęp do świeżego pyłku. To jest absolutna podstawa, jeśli myśli się poważnie o budowie nowych ramek czy powiększaniu gniazda. Nawet najbardziej doświadczony pszczelarz nie osiągnie sukcesu bez zadbania o pyłek. Warto o tym pamiętać przy planowaniu pożytków i dokarmianiu wiosennym.

Pytanie 24

Na podstawie zamieszczonego fragmentu rozporządzenia określ, z jakiego okresu rolnik prowadzący działalność w zakresie produkcji jaj pozyskanych od drobiu i trudniący się ich sprzedażą bezpośrednią, powinien prowadzić dokumentację, zawierającą informacje o ilości sprzedanych jaj.

§ 39. 1. Podmiot prowadzący działalność w zakresie produkcji jaj przeznaczonych do sprzedaży bezpośredniej prowadzi i przechowuje dokumentację, zawierającą informacje o:

1) ilości sprzedanych produktów w danym:

a) tygodniu – w przypadku jaj pozyskanych od drobiu,

b) miesiącu – w przypadku jaj pozyskanych od ptaków bezgrzebieniowych;

2) wynikach czynności sprawdzających, o których mowa w § 18.

2. Dokumentację, o której mowa w ust. 1, przechowuje się przez rok następujący po roku, w którym została sporządzona, i udostępnia się na żądanie właściwego powiatowego lekarza weterynarii.

A. Z roku.
B. Z tygodnia.
C. Z miesiąca.
D. Z dwóch lat.
Dokładnie tak, w przypadku produkcji jaj pozyskiwanych od drobiu, dokumentację należy prowadzić z podziałem na tygodnie. Wynika to wprost z § 39 ust. 1 pkt 1 lit. a rozporządzenia, gdzie jest zapisane, że ewidencjonuje się ilość sprzedanych jaj w danym tygodniu. To rozwiązanie jest bardzo praktyczne i spotykane w branży jajczarskiej – pozwala na bieżąco kontrolować sprzedaż, łatwo wykryć ewentualne nieprawidłowości oraz szybko reagować na zmiany w produkcji czy popycie. Moim zdaniem prowadzenie ewidencji tygodniowej jest też korzystne przy ewentualnych kontrolach weterynaryjnych, bo służby mają jasny i czytelny podgląd historii sprzedaży. Warto zauważyć, że inne rodzaje jaj, np. od ptaków bezgrzebieniowych, dokumentuje się miesięcznie, więc ten podział nie jest przypadkowy. W praktyce, jeśli ktoś produkuje jaja np. od kur, powinien co tydzień spisywać ile sprzedał, a potem tę dokumentację przechowywać przez wymagany okres. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu rolników robi to w zwykłym zeszycie albo w arkuszu kalkulacyjnym, byleby dane były kompletne i możliwe do weryfikacji. Takie podejście ułatwia także planowanie produkcji i analizę zyskowności gospodarstwa.

Pytanie 25

Podstawową cechą decydującą o wartości użytkowej pszczół jest

A. kolor wosku.
B. mała skłonność do rabunku.
C. wydajność miodowa i woskowa.
D. trzymanie się plastrów.
Wydajność miodowa i woskowa to podstawowa cecha, która faktycznie decyduje o wartości użytkowej pszczół w praktyce pszczelarskiej. Tak naprawdę, większość pszczelarzy, zwłaszcza tych prowadzących działalność towarową, skupia się właśnie na tych aspektach, bo to one bezpośrednio przekładają się na opłacalność i sukces hodowli. Jeśli pszczoły produkują dużo miodu i wosku, to nie tylko pasieka staje się bardziej wydajna, ale też łatwiej jest rozwijać nowe ule i odbudowywać plastry po zimie. W praktyce to daje możliwość produkcji większej ilości produktów pszczelich, co jest zgodne ze współczesnymi oczekiwaniami rynku i standardami branżowymi – przecież klient najczęściej oczekuje miodu, wosku czy propolisu, a nie np. pszczółek trzymających się plastrów. Oczywiście są jeszcze inne ważne cechy, jak łagodność czy odporność na choroby, ale moim zdaniem to właśnie wydajność w miodzie i wosku decyduje, czy dana rasa lub linia pszczół będzie szeroko stosowana komercyjnie. Warto też dodać, że selekcjonując pszczoły, hodowcy najczęściej zwracają szczególną uwagę na te dwa parametry, bo one mają wpływ na wyniki finansowe, a także na to, jak pasieka radzi sobie w różnych warunkach środowiskowych. W skrócie: pszczoły, które dają więcej miodu i wosku, zawsze będą najbardziej pożądane – i to jest taka uniwersalna zasada w tej branży.

Pytanie 26

Dobry materiał siewny koniczyny powinien mieć czystość co najmniej

A. 66-69%
B. 76-79%
C. 86-89%
D. 96-98%
Wybór niższych wartości czystości materiału siewnego, takich jak 76-79%, 66-69% czy nawet 86-89%, jest częstym błędem wynikającym z niedoceniania znaczenia jakości nasion w uprawie koniczyny. W praktyce rolniczej często spotykam przekonanie, że nasiona nie muszą być aż tak bardzo „czyste”, bo i tak się coś wyrośnie – to jednak bardzo złudne podejście. Materiał siewny o czystości poniżej 90% może zawierać nie tylko nasiona innych gatunków traw czy chwastów, ale także zanieczyszczenia mechaniczne, które utrudniają wysiew i obniżają efektywność plantacji. W efekcie rolnik naraża się na zwiększone zagrożenie zachwaszczeniem, a czasami i na konieczność ponownego obsiewu. Branżowe normy w Polsce, zgodne z wytycznymi międzynarodowymi, bardzo jasno określają minimalną czystość nasion koniczyny – i jest to właśnie przedział 96-98%. Niższe czystości mogą być akceptowane tylko w przypadku nasion przeznaczonych do innych celów niż siew (np. na paszę), ale już nie do zakładania nowych upraw. Moim zdaniem, niedocenianie tego aspektu często wynika z braku doświadczenia albo niewłaściwej interpretacji etykiet na opakowaniach. Wielu myśli, że skoro nasiona wyglądają na „czyste”, to można siać spokojnie – niestety, mikroskopijne nasiona chwastów czy domieszki są często niewidoczne gołym okiem, a potem generują naprawdę poważne kłopoty w uprawie. Praktyka pokazuje, że inwestycja w certyfikowany i naprawdę czysty materiał siewny przekłada się nie tylko na lepszy i bardziej równomierny wschód, ale też na mniejszą konieczność stosowania herbicydów i ogólnie niższe koszty utrzymania użytku zielonego. Dlatego wybierając jakąkolwiek niższą czystość, stawia się na ryzyko i potencjalne straty – a to już nie jest dobra praktyka rolnicza.

Pytanie 27

Po ilu dniach nakrop zostaje zasklepiony i jest już dojrzałym miodem?

A. 5-7
B. 8-10
C. 11-13
D. 2-4
Ludzie często mylą się w tej kwestii, bo wydaje się, że proces dojrzewania miodu to coś bardzo długiego albo bardzo szybkiego – a prawda leży gdzieś pośrodku. Stwierdzenie, że nakrop zostaje zasklepiony już po 2-4 dniach, jest jednak zbyt optymistyczne. Pszczoły potrzebują czasu, żeby odparować nadmiar wody z nakropu i zgromadzić odpowiednią ilość enzymów, które sprawiają, że miód jest trwały. Jeśli komórki zostałyby zasklepione po zaledwie kilku dniach, najprawdopodobniej wewnątrz byłby jeszcze zbyt rzadki roztwór, który nie przeszedł całego procesu zagęszczania. Z drugiej strony, zakładanie, że proces ten trwa aż 8-10 lub nawet 11-13 dni, jest przesadzone – i moim zdaniem wynika często z nieznajomości praktyki pasiecznej, ewentualnie z mylenia procesu dojrzewania miodu z okresem składowania go przez pszczoły. Jeśli pszczoły miałyby tak długo odparowywać wodę, istniałoby ryzyko wtórnej fermentacji jeszcze w plastrach albo wręcz zanieczyszczenia. W rzeczywistej pracy pasiecznej obserwuje się, że przy sprzyjających warunkach pogodowych i silnej rodzinie pszczelej zasklepienie następuje właśnie średnio po 5-7 dniach od złożenia nakropu. Jest to potwierdzone nie tylko przez praktyków, ale i przez specjalistyczne publikacje branżowe. Warto pamiętać, że jeśli miód nie został w pełni zasklepiony, nie powinno się go wirować, bo za wysoka zawartość wody prowadzi do zepsucia. Właśnie przez takie błędy – pośpiech lub przesadne wydłużanie procesu – wielu początkujących pszczelarzy traci plony lub jakość produktu. Moim zdaniem, zrozumienie optymalnego czasu dojrzewania miodu to podstawa w branży, bo tylko wtedy produkowany miód jest zarówno smaczny, jak i trwały. Warto obserwować ule, porównywać stan zasklepienia plastrów i – jeśli ktoś chce mieć absolutną pewność – korzystać z refraktometru, który pozwoli sprawdzić poziom wilgotności. Jednak to właśnie zakres 5-7 dni jest zgodny z doświadczeniem większości pszczelarzy i standardami branżowymi.

Pytanie 28

Jaki jest zasób surowca miodowego borówki czarnej, stanowiącej 4% powierzchni 100 ha lasu i wydajności miodowej 100 kg/ha?

A. 400 kg
B. 300 kg
C. 200 kg
D. 100 kg
Odpowiedź 400 kg jest trafna, bo opiera się na prawidłowym wyliczeniu powierzchni oraz znajomości wydajności miodowej borówki czarnej. Skoro borówka czarna zajmuje 4% z 100 ha lasu, to łatwo policzyć: 100 ha × 0,04 = 4 ha. Dalej, wydajność miodowa tego gatunku wynosi 100 kg/ha, więc 4 ha × 100 kg/ha = 400 kg. Taka metoda liczenia jest zgodna z zaleceniami dotyczącymi szacowania potencjału pożytkowego dla pszczół w terenach leśnych, co jest szczególnie ważne przy planowaniu gospodarki pasiecznej. Moim zdaniem, praktyczna umiejętność takiego przeliczania przydaje się nie tylko na egzaminach, ale też, a może nawet bardziej, w codziennej pracy pszczelarza – pozwala chociażby lepiej rozplanować ustawienie uli czy przewidzieć, czy dany teren jest wystarczająco bogaty pod kątem pożytku. Branżowe standardy, np. te rekomendowane przez Instytut Ogrodnictwa czy Polskie Towarzystwo Pszczelarskie, podkreślają wagę szczegółowego monitorowania areału i znajomości wydajności miodowej roślin. Pozwala to ocenić, czy warto inwestować czas i środki w określony teren, czy lepiej poszukać miejsca z większym udziałem roślin miododajnych. Moim zdaniem wiele osób nie docenia, jak duże znaczenie mają nawet pozornie niewielkie procenty powierzchni w dużych kompleksach leśnych – dlatego warto dokładnie liczyć.

Pytanie 29

Który z wymienionych miodów charakteryzuje się barwą jasnosłomkową, wysoką zawartością fruktozy i powolną krystalizacją?

A. Malinowy.
B. Akacjowy.
C. Gryczany.
D. Wrzosowy.
Wybór miodu wrzosowego, gryczanego albo malinowego jako odpowiedzi wynika najczęściej z mylnego skojarzenia barwy lub właściwości sensorialnych tych miodów z ich faktycznym profilem chemicznym. Zacznijmy od wrzosowego – choć jest bardzo ceniony w branży ze względu na unikalny, silnie aromatyczny smak i żelową konsystencję, to zupełnie nie pasuje do opisu jasnosłomkowego koloru. Wrzosowy jest ciemny, czasem wręcz brunatny i krystalizuje dość szybko, więc już po kilku tygodniach może być półstały. Podobnie gryczany – ma zdecydowanie ciemną, prawie brunatną barwę i bardzo mocny, nieco ostry smak. Jego krystalizacja następuje nawet szybciej niż akacjowego, a wysoka zawartość glukozy powoduje, że staje się twardy i grudkowaty. Jeśli chodzi o malinowy, to jest to miód dość jasny, ale nigdy aż tak, jak akacjowy – raczej lekko kremowy, a nie jasnosłomkowy, zresztą krystalizuje on zdecydowanie szybciej niż miód akacjowy. Typowym błędem jest utożsamianie jasnego koloru z powolną krystalizacją, a tymczasem to właśnie stosunek fruktozy do glukozy decyduje w praktyce o tempie zmiany konsystencji. Warto pamiętać, że tylko akacjowy łączy wszystkie cechy: bardzo jasną barwę, wysoką zawartość fruktozy i powolną krystalizację – dlatego jest tak często rekomendowany w gastronomii do dań wymagających płynnego, neutralnego miodu. W branżowych normach to właśnie profil akacjowego uznaje się za wzorcowy dla miodów długo pozostających płynnymi. Dogłębna znajomość właściwości różnych rodzajów miodów pomaga nie tylko w zdaniu egzaminu, ale też w codziennej pracy z żywnością i klientem.

Pytanie 30

Która część żołądka młodych cieląt rozwija się podczas trawienia siana z traw?

A. Czepiec.
B. Księgi.
C. Trawieniec.
D. Żwacz.
Patrząc na wszystkie pozostałe części żołądka cieląt, łatwo się pomylić, bo każda z nich pełni swoją specyficzną rolę w trawieniu, ale nie każda jest kluczowa przy trawieniu siana i traw. Często spotykam się z przeświadczeniem, że u młodych cieląt trawieniec pozostaje najważniejszy nawet po wprowadzeniu pasz stałych, bo przecież odpowiada za trawienie białka i mleka. Jednak to tylko częściowo prawda – trawieniec rzeczywiście dominuje przy żywieniu mlekiem, ale nie ma zasadniczego wpływu na fermentację pasz włóknistych. Czepiec i księgi również mają swoje zadania – czepiec odpowiada głównie za przesiewanie zawartości i oddzielanie ciał obcych, natomiast księgi wyciągają wodę z treści pokarmowej. Żadna z tych części nie stymuluje rozwoju mikroflory trawiennej i nie odpowiada za rozkład włókna roślinnego tak jak żwacz. Częstym błędem jest myślenie, że skoro wszystkie te komory współdziałają, to każda z nich „rozwija się” w podobnym tempie, ale praktyka i badania pokazują, że dopiero podanie siana i traw wyraźnie pobudza rozwój żwacza, a nie pozostałych części. Hodowcy często podkreślają w rozmowach, że zbyt późne wprowadzenie pasz objętościowych skutkuje słabym rozwojem żwacza, co później odbija się negatywnie na zdrowiu i wydajności dorosłego zwierzęcia. Tak więc, aby uzyskać silną i dobrze funkcjonującą krowę, najważniejsze jest jak najwcześniejsze wsparcie rozwoju żwacza, bo tylko on umożliwia efektywne wykorzystanie siana i traw w żywieniu bydła.

Pytanie 31

Której choroby koni dotyczy opis?

Koń jest niespokojny, podrzuca nogi ku brzuchowi, rozgląda się na boki, wierzga kopytami, tarza się, wygina górną wargę, obficie poci się, przybiera postawę jak do oddawania moczu i siedzącego psa (pozycja ta zmniejsza ucisk na przeponę i ułatwia oddychanie), ma zaczerwienione lub zażółcone spojówki, ma wzdęcie, czyli dostrzegalne gołym okiem powiększenie obwodu brzucha.
A. Łykawości.
B. Żabki.
C. Kolki.
D. Lipcówki.
Opisany przypadek doskonale pasuje do objawów kolki u konia, czyli ostrego lub przewlekłego bólu brzucha spowodowanego zaburzeniami trawienia lub skrętem przewodu pokarmowego. W praktyce weterynaryjnej kolka to jedna z najczęstszych i najgroźniejszych dolegliwości u koni - wymaga szybkiej reakcji, bo może skończyć się śmiercią zwierzęcia. Szczególnie charakterystyczne są te zachowania, jak tarzanie się, przybieranie postawy jak do oddawania moczu czy tzw. pozycja siedzącego psa, bo koń próbuje zmniejszyć sobie ból i ucisk, głównie na przeponie. Zaczerwienione lub zażółcone spojówki wskazują na pogorszenie stanu ogólnego i zaburzenia krążenia. Moim zdaniem każdy, kto pracuje przy koniach, powinien od razu reagować na takie objawy i nie czekać – kontakt z lekarzem weterynarii to podstawa. Z doświadczenia wiem, że czasami bagatelizuje się takie niespecyficzne początkowe objawy, a potem jest już za późno na skuteczną pomoc. Dlatego świadomość objawów kolki to absolutny must-have dla każdego opiekuna konia. Szybkie rozpoznanie i wdrożenie odpowiednich procedur zgodnie z dobrą praktyką branżową mogą uratować życie zwierzęcia. Warto też pamiętać o profilaktyce – regularność karmienia, dostęp do świeżej wody, unikanie gwałtownych zmian paszy czy intensywnego wysiłku po jedzeniu to podstawy, które naprawdę mają znaczenie.

Pytanie 32

Wiosną, brak lotów i bezsilne staczanie się pszczół z deski wylotowej oznacza

A. występowanie warrozy.
B. brak matki.
C. głód w rodzinie.
D. występowanie choroby sporowcowej.
Objaw braku lotów pszczół wiosną oraz ich bezsilne staczanie się z deski wylotowej praktycznie zawsze wskazuje na problem z głodem w rodzinie pszczelej. To typowa sytuacja, gdy po zimie pszczoły wyczerpały zapasy pokarmu i nie mają już energii, by latać czy nawet podjąć próbę poszukiwań pożytku. W praktyce pszczelarskiej często obserwuje się takie zachowanie po przedłużającej się zimie lub wczesną wiosną, gdy matka już rozpoczęła czerwienie, a zapasy szybko się kończą. Dobrą praktyką jest wtedy sprawdzanie stanu zapasów i ewentualne podkarmianie – najlepiej ciastem miodowo-cukrowym lub kandyzowanym cukrem. Jeśli zauważysz leżące, niemrawe pszczoły, które nie potrafią wrócić do ula, najczęściej powodem jest niedobór energii, a nie choroba. Warroza czy nosemoza mogą powodować inne objawy, jak deformacje skrzydeł, biegunki czy ogólne osłabienie, ale nie taki bezsilny upadek po wyjściu na zewnątrz. Moim zdaniem właśnie znajomość tych różnic sprawia, że dobry pszczelarz potrafi szybko rozpoznać i zareagować, zanim straty staną się nieodwracalne. To jeden z powodów, dla których regularny przegląd rodzin i monitorowanie stanu zapasów to podstawa wiosennych prac pasiecznych.

Pytanie 33

Po jakim czasie przechowywania kit pszczeli traci swoją aktywność biologiczną?

A. Po 3 latach.
B. Po 12 miesiącach.
C. Po 6 miesiącach.
D. Po 2 latach.
Wiele osób zakłada, że kit pszczeli zachowuje swoje właściwości praktycznie bez końca, ale badania i praktyka pasieczna pokazują, że to jednak nie jest prawda. Wyobrażenie, że propolis traci aktywność już po 6 czy 12 miesiącach, jest trochę przesadzone. Świeży kit oczywiście jest najsilniejszy, lecz przy odpowiednim przechowywaniu – sucho, bez dostępu światła, w szczelnym pojemniku – zachowuje większość właściwości nawet do dwóch lat. Przekonanie, że traci swoje działanie już po pół roku lub roku, wynika często z zamieszania z innymi produktami pszczelimi, np. z miodem, gdzie rzeczywiście niektóre związki mogą szybciej się rozkładać. Z kolei są też tacy, którzy twierdzą, że propolis praktycznie nigdy nie traci aktywności i można go przechowywać nawet trzy lata lub dłużej. Niestety, doświadczenia laboratoriów i użytkowników apiterapii wskazują, że po dwóch latach składniki czynne, takie jak flawonoidy czy kwasy fenolowe, zaczynają się utleniać, a aktywność antybakteryjna i przeciwgrzybicza wyraźnie spada. To nie jest błaha zmiana – taki kit po prostu gorzej działa, a w niektórych zastosowaniach, zwłaszcza leczniczych, może nawet nie być skuteczny. Częsty błąd myślowy polega na ignorowaniu wpływu warunków przechowywania i uznawaniu, że wszystko naturalne 'się nie psuje'. Niestety, w rzeczywistości właśnie ten 2-letni okres przechowywania jest uznawany przez branżę za graniczny, jeśli chodzi o pełną aktywność biologiczną propolisu. Dlatego zawsze warto zwracać uwagę na datę zbioru i warunki przechowywania tego surowca.

Pytanie 34

Jaka jest różnica między temperaturą zewnętrzną wynoszącą -30°C a temperaturą panującą w środku kłębu podczas wychowu czerwiu?

A. 34,5°C
B. 50,5°C
C. 64,5°C
D. 60,5°C
Wiele osób myli się, szacując różnicę temperatur między wnętrzem kłębu pszczelego a mroźnym otoczeniem, bo faktycznie trudno uwierzyć, jak duże są możliwości termoregulacyjne pszczół. Często spotykam się z przekonaniem, że różnica wynosi około 34 czy 50 stopni, bo to wydaje się bardziej „ludzkie” i osiągalne. Jednak temperatura centralnej części kłębu podczas wychowu czerwiu wynosi stabilnie 34,5°C, a jeśli na zewnątrz jest –30°C, to różnica sięga aż 64,5°C. Wskazanie mniejszych wartości może wynikać z nieznajomości biologii pszczół lub braku świadomości, jak ekstremalne warunki są w stanie przetrwać te owady, jeśli tylko kolonia jest zdrowa i silna. Praktyka pokazuje, że pszczoły są mistrzami izolacji cieplnej i potrafią utrzymać jądro kłębu w wąskim zakresie temperatur, kluczowym dla rozwoju czerwiu, niezależnie od mrozów. To, że ktoś poda np. 34,5°C czy 50,5°C, świadczy raczej o tym, że skupił się tylko na temperaturze samego czerwiu lub źle odjął wartości, pomijając fakt, że te dwa środowiska są skrajnie różne. Profesjonalni pszczelarze zwracają uwagę, by przy planowaniu konstrukcji uli wykorzystać tę wiedzę, poprawiając izolację i zmniejszając straty ciepła. Błąd myślowy polega często na niedocenianiu biologicznych mechanizmów grzewczych i traktowaniu ula jak zwykłego pojemnika na owady, a nie superwydajnego systemu termicznego. Rzetelne podejście do pszczelarstwa wymaga ścisłego zrozumienia tych zjawisk, bo mają one wpływ nie tylko na przetrwanie kolonii zimą, ale też na siłę i produktywność rodzin w kolejnych sezonach. Dlatego zawsze warto sprawdzać nie tylko intuicyjne odpowiedzi, ale też odwołać się do doświadczeń praktyków i wyników badań terenowych.

Pytanie 35

W jakiej proporcji powinno stosować się syrop cukrowy do podkarmiania pobudzającego?

A. 3:2
B. 1:2
C. 1:1
D. 3:1
Prawidłowy dobór proporcji syropu cukrowego ma kluczowe znaczenie dla osiągnięcia zamierzonego efektu podkarmiania pobudzającego. Zbyt rozcieńczony syrop, jak 1:2 (jedna część cukru na dwie części wody), może być zbyt mało energetyczny i nie pobudzi pszczół do właściwej pracy. Pszczoły muszą wtedy odparować znacznie więcej wody, co oznacza dla nich dodatkowy wysiłek, a matka nie zawsze zostaje pobudzona do intensywnego czerwienia. Natomiast bardziej stężone mieszanki, takie jak 3:2 czy 3:1, są typowe dla syropów zimowych, gdzie kluczowe jest dostarczenie dużej ilości pokarmu na zapasy, a nie pobudzanie rodziny do aktywności. Takie syropy są gęstsze, trudniejsze do pobierania, szczególnie w chłodniejsze dni, i mogą zniechęcać matkę do składania jaj. W praktyce często zdarza się mylne przekonanie, że im więcej cukru, tym lepiej – ale w sezonie rozwojowym, gdy chcemy wywołać pobudzenie, zbyt gęsty syrop nie daje oczekiwanego efektu i bywa po prostu marnowany. Z drugiej strony, rzadszy syrop może prowadzić do fermentacji lub pleśnienia, jeśli pszczoły nie zdążą go szybko zagospodarować. Dobre praktyki zalecają zatem precyzyjne trzymanie się proporcji 1:1 dla podkarmiania pobudzającego, bo daje to najszybszą reakcję rodziny oraz najlepsze warunki do rozwoju czerwiu i odbudowy siły pszczół. Wielu pszczelarzy popełnia błąd, stosując proporcje przeznaczone dla innych celów, co może prowadzić do strat lub zahamowania rozwoju rodziny. Moim zdaniem warto zawsze upewnić się, w jakim celu podajemy syrop i dobrać odpowiednią recepturę zgodnie z zaleceniami branżowymi i własnymi obserwacjami z pasieki.

Pytanie 36

Kiedy wysiewany jest międzyplon ścierniskowy?

A. W drugiej połowie lata po zbiorze wczesnego plonu głównego.
B. Jesienią po zbiorze plonu głównego.
C. Wiosną jednocześnie z plonem głównym.
D. Wczesną wiosną przed wysianiem plonu głównego.
Wysiewanie międzyplonu ścierniskowego w innym terminie niż po zbiorze wczesnego plonu głównego wiąże się z dość poważnymi błędami agronomicznymi. Wielu początkujących myli chwytliwe hasła o poplonach z terminami siewu poplonów ozimych i wsiewek, przez co wybierają np. siew wiosną czy jesienią. Jeśli chodzi o wysiew wiosenny razem z plonem głównym – to zupełnie inna technologia, bo tu mówimy o wsiewkach, które mają inną funkcję i wymagania. Wsiewka rozwija się pod osłoną rośliny głównej, a nie na polu już po żniwach. Z kolei jesienne wysiewanie poplonów po zbiorze plonu głównego nie ma większego sensu w polskich warunkach, bo okres wegetacji jest wtedy za krótki, a rośliny nie zdążą wytworzyć odpowiedniej masy przed zimą. To tylko niepotrzebna strata materiału siewnego i pracy. Wczesna wiosna przed siewem plonu głównego również nie jest odpowiednia – wtedy gleba jest często zbyt wilgotna, a poplony nie mają szans na szybki rozwój i mogłyby nawet przeszkadzać w późniejszym przygotowaniu pola pod główną uprawę. Częsty błąd w rozumowaniu polega na myleniu typów poplonów i ich funkcji – poplony ścierniskowe są ściśle związane z terminem pożniwnym, bo właśnie wtedy gleba jest wolna i można ją efektywnie zagospodarować. Dobre praktyki branżowe i literatura fachowa jasno wskazują, że liczy się czas po zbiorze wczesnego plonu, kiedy gleba jest jeszcze ciepła, a dni dostatecznie długie, by rośliny poplonowe miały szansę na szybki i bujny wzrost. Z mojego doświadczenia wynika, że eksperymentowanie z innymi terminami kończy się zazwyczaj słabym efektem agronomicznym i rozczarowaniem.

Pytanie 37

Jeżeli pszczoły oblepiają kitem siatkę klateczki, w której poddawana jest nowa matka to należy

A. przejrzeć gniazdo w celu usunięcia mateczników.
B. wypuścić matkę do gniazda.
C. usunąć z ula klateczkę z matką.
D. usunąć kit z klateczki.
Jeśli zauważysz, że pszczoły oblepiają kitem siatkę klateczki z poddawaną matką, to jest to jasny sygnał, że rodzina pszczela nie akceptuje nowej matki. Z mojego doświadczenia wynika, że w takich sytuacjach winą najczęściej są pozostawione w gnieździe mateczniki, które powodują, że pszczoły nie chcą przyjąć nowej matki i traktują ją jako intruza. Kluczowym działaniem jest wtedy dokładne przejrzenie całego gniazda i usunięcie wszystkich mateczników, bo nawet jeden przeoczony może przekreślić cały proces unasienniania czy wymiany matki. Praktyka branżowa mówi jasno: zanim podamy nową matkę, trzeba bardzo dokładnie sprawdzić plastry pod kątem mateczników ratunkowych, rojowych i cichych wymian. Niestety, niedokładność w tej kwestii to częsty błąd zwłaszcza u mniej doświadczonych pszczelarzy. Usunięcie mateczników powoduje, że kolonia nie ma alternatywy i jest zmuszona zaakceptować nową matkę. Warto też dać pszczołom trochę czasu po usunięciu mateczników przed wypuszczeniem matki, bo to zwiększa prawdopodobieństwo sukcesu. Takie podejście jest rekomendowane przez większość podręczników pszczelarskich i sprawdza się w praktyce nawet u dużych producentów matek. Dobrze jest pamiętać, że sama obecność kitu na klateczce to nie przypadek – to dosłowna informacja od pszczół, że coś w akceptacji nowej matki idzie nie tak i trzeba działać metodycznie.

Pytanie 38

Który produkt wytwarzany jest w gruczole gardzielowym pszczoły?

A. Wosk.
B. Kit.
C. Mleczko.
D. Pierzga.
W branży pszczelarskiej często spotykam się z myleniem produktów pochodzenia pszczelego, zwłaszcza wśród początkujących. Wosk, choć bardzo charakterystyczny dla pszczół, powstaje w zupełnie innym miejscu niż gruczoły gardzielowe – odpowiadają za niego gruczoły woskowe zlokalizowane na spodniej stronie odwłoka robotnicy. To z wosku budowane są plastry, które służą jako struktura do przechowywania miodu i wychowu czerwiu. Kit pszczeli, zwany też propolisem, jest zbierany przez pszczoły z pąków i żywic roślinnych, a potem przetwarzany przy udziale enzymów ślinowych, ale nie powstaje w gruczołach gardzielowych. W praktyce kit służy pszczołom do uszczelniania ula i dezynfekcji, a nie do karmienia larw czy królowej. Z kolei pierzga to zmieszany i przefermentowany pyłek kwiatowy, zbierany przez pszczoły w postaci obnóży, a potem umieszczany w komórkach plastrów, gdzie ulega fermentacji mlekowej – jest to po prostu wysokoenergetyczny pokarm dla rodziny pszczelej, ale nie jest ani wytwarzany, ani wydzielany przez gruczoły gardzielowe. Typowym błędem, który często obserwuję podczas zajęć, jest założenie, że wszystkie produkty pszczele powstają w ciele pszczoły – to nieprawda. Tylko mleczko pszczele jest wydzielane stricte przez gruczoły gardzielowe, i to tylko przez młode robotnice. Pozostałe substancje są albo efektem zbierania i modyfikacji pokarmu z zewnątrz, albo produkowane przez inne grupy gruczołów. Moim zdaniem znajomość tych szczegółów jest kluczowa dla każdego, kto poważnie myśli o pracy w pasiece – bo sposób pozyskania, przechowywania i wykorzystywania tych produktów jest bardzo różny i związany z ich pochodzeniem. Należy pamiętać, że mylenie tych pojęć prowadzi często do błędów zarówno w praktyce pszczelarskiej, jak i w ocenie jakości produktów na rynku.

Pytanie 39

Na podstawie tabeli określ jaka kategoria powinna być nadana jajom o masie 70 g.

Nazwa kategoriiSymbolmasa jaja, g
bardzo dużeXL75 i więcej
dużeL63-73
średnieM53-63
małeS48-53
A. S
B. M
C. L
D. XL
Kategoria L, czyli jajka duże, to według obowiązujących standardów branżowych zakres masy od 63 do 73 gramów. Jajo o masie 70 g mieści się właśnie w tym przedziale, dlatego prawidłowo przypisujemy mu tę kategorię. W praktyce oznacza to, że w sklepach, hurtowniach czy zakładach przetwórczych takie jaja trafiają do opakowań oznaczonych symbolem L. Co ciekawe, bardzo często spotykam się z sytuacjami, że konsumenci kupują jajka „na oko” – jednak w masowej produkcji i handlu wszystko musi być zgodne z normami wagowymi. Z mojego doświadczenia wynika, że przestrzeganie tych zakresów jest istotne nie tylko dla przejrzystości oferty, ale też chociażby dla prawidłowego wyliczania składników w przemyśle spożywczym. Producenci ciast czy makaronów opierają swoje receptury właśnie na gramaturze, nie na sztukach. W branży spożywczej te kategorie są jakby taką podstawą porządku – dzięki nim łatwiej porównywać produkty i zachować powtarzalność. Czasami pojawiają się pytania, czy 70 g to jeszcze L, czy już XL – ale zgodnie z tabelą, XL zaczyna się dopiero od 75 g. Dlatego zawsze warto sprawdzać masę i trzymać się wytycznych.

Pytanie 40

W jakim celu wykorzystuje się sprzęt widoczny na ilustracji?

Ilustracja do pytania
A. Do inkubacji mateczników.
B. Do klarowania wosku.
C. Do suszenia pyłku.
D. Do czyszczenia pierzgi.
Sprzęt przedstawiony na zdjęciu to specjalistyczna suszarka do pyłku – innowacyjne urządzenie dedykowane pszczelarzom, którzy dbają o jakość i bezpieczeństwo swoich produktów. Często pojawia się błędne przekonanie, że podobne urządzenia można wykorzystywać do inkubacji mateczników, klarowania wosku czy czyszczenia pierzgi. Tymczasem każdy z tych procesów wymaga zupełnie innego sprzętu i odmiennych parametrów pracy. Inkubatory mateczników to urządzenia utrzymujące precyzyjnie kontrolowaną temperaturę i wilgotność, ale ich konstrukcja różni się – przystosowane są do trzymania ramek z matecznikami, a nie do suszenia sypkich materiałów na sitach. Klarowanie wosku polega raczej na jego podgrzewaniu do stanu płynnego i oddzielaniu zanieczyszczeń, co wymaga zupełnie innych urządzeń (np. topiarek, separatorów), a tu nie ma nawet miejsca na wosk. Czyszczenie pierzgi natomiast wiąże się z mechanicznym oddzielaniem resztek wosku i pyłku, czasem nawet z użyciem wody czy specjalnych separatorów bębnowych, a nie z suszeniem powietrzem na tackach. Typowym błędem jest myślenie, że uniwersalne urządzenia mogą bez problemu zastąpić te specjalistyczne – w praktyce jednak nie uzyskamy w ten sposób pożądanych efektów jakościowych. Pyłek wymaga bardzo delikatnego, precyzyjnego suszenia, aby zachować wartości biologiczne i nie dopuścić do jego zepsucia. Warto pamiętać, że branżowe dobre praktyki stanowczo rozdzielają etapy przetwarzania różnych produktów pszczelich i zalecają stosowanie specjalistycznych rozwiązań dla każdego etapu. Przekonanie o możliwości wykorzystania tej suszarki do innych celów to przykład zbyt uproszczonego podejścia do procesów pasiecznych, które w rzeczywistości wymagają dużej precyzji i znajomości specyfiki każdego produktu.