Zbieranie suchokwiatów jednorocznych do suszenia właśnie w fazie lekko rozchylonych pąków kwiatowych to taki złoty standard w branży zielarskiej i florystycznej. Główna zaleta tej praktyki polega na tym, że roślina zachowuje najładniejszy pokrój i barwę podczas suszenia. Jeśli zbierzesz pędy zbyt wcześnie, czyli w pełni zamknięte pąki, to często nie rozwiną się już po ścięciu i będą wyglądać bardzo ubogo w kompozycji – no, dumy z tego nie ma. Z kolei kwiaty w pełni rozkwitłe tracą mnóstwo płatków podczas suszenia i bardzo szybko blakną, a to już nie jest pożądane, szczególnie jeśli chodzi o dekoracje czy wieńce. Z praktyki wiem, że ten moment lekkiego rozchylenia to taki kompromis: kwiat jest już na tyle rozwinięty, że pokazuje swój kolor i strukturę, ale nie na tyle, by był kruchy albo zaczął się osypywać. Nawet podręczniki do florystyki czy zielarstwa podkreślają, by nie czekać do pełnego rozkwitu – np. Helichrysum czy Gomphrena najlepiej ścinać właśnie w tym stadium. Jeszcze warto dodać, że suszenie w przewiewnym, ciemnym miejscu pozwala zachować barwy i zapobiega rozwojowi pleśni. Z mojego doświadczenia, jak się trafi w ten moment zbioru, to nawet laicy zachwycają się efektem końcowym. To taki drobiazg, ale naprawdę robi różnicę w jakości suszu.
Wiele osób myli intuicyjnie moment zbioru suchokwiatów i może się wydawać, że im bardziej rozwinięte kwiaty, tym lepiej wyglądają po zasuszeniu. Niestety to nie do końca tak działa. Zbieranie całkowicie zamkniętych pąków kwiatowych zwykle skutkuje tym, że roślina nie będzie miała już siły do dalszego rozwoju po ścięciu i zostanie zamknięta – efekt końcowy jest bardzo skromny, wręcz nieatrakcyjny. Z drugiej strony, jeśli poczeka się aż do pełnego rozkwitu, kwiaty tracą jędrność, ich płatki stają się bardziej podatne na opadanie i blaknięcie, a po wysuszeniu często wyglądają na uszkodzone czy wyblakłe. Zbieranie w pełni dojrzałych owocostanów dotyczy zupełnie innych zastosowań, raczej w celach nasiennych czy zielarskich, gdzie liczy się zawartość substancji aktywnych, a nie walory dekoracyjne. To też częsta pułapka, bo owocostan po wysuszeniu nie prezentuje już tych cech, na których zależy florystom. Typowym błędem jest zakładanie, że kwiaty po ścięciu jeszcze się „rozwiną” – niestety większość suchokwiatów zatrzymuje rozwój po ścięciu, dlatego kluczowe jest uchwycenie momentu, gdy pąki są lekko rozchylone. W branży mówi się nawet o „zbiorze na sucho”, czyli właśnie wtedy, gdy kwiaty pokazują już kolor, ale jeszcze nie są w pełni rozwarte. Takie podejście zapewnia najlepszą jakość suszu: trwałość, intensywność barwy, estetyczny wygląd i minimalne straty podczas suszenia. Warto pamiętać, że dobry moment zbioru to jeden z najważniejszych czynników, który odróżnia profesjonalny susz od przypadkowych, kruchych i mało dekoracyjnych egzemplarzy.