Nadziadanie świecy na drut to taka klasyka wśród florystów, szczególnie gdy trzeba osadzić świecę w glinie czy grubym mchu. Drut działa tutaj jak stabilizator – wbijasz go w świecę (najlepiej od dołu, wzdłuż osi), a potem całość mocujesz w podłożu. Dzięki temu świeca trzyma się pewnie i nawet jeśli kompozycja jest przenoszona lub lekko potrącona, świeca nie przewróci się, nie obluzuje. Z mojego doświadczenia wynika, że cienki, ale mocny drut (np. florystyczny nr 1,2 lub 1,4) to najczęstszy wybór. To rozwiązanie trochę uniwersalne – sprawdza się nie tylko w glinie, ale też przy innych trudniejszych podłożach, np. skręconych gałązkach czy twardych gąbkach florystycznych. Co ważne, nadziewanie na drut pozwala też łatwo ustawić świecę pod określonym kątem, a nie tylko pionowo. Warto pamiętać, że ta metoda jest zgodna z zasadami stabilności kompozycji i bezpieczeństwa (świeca nie przewraca się, nie ma ryzyka kontaktu z łatwopalnym materiałem wokół). W branżowych podręcznikach i na kursach florystycznych często pokazują właśnie takie techniki montażu świecy. Moim zdaniem, jeśli ktoś szuka trwałości i możliwości łatwego demontażu – drut zdecydowanie wygrywa. To po prostu sprawdzone, praktyczne i zgodne z profesjonalnymi standardami w florystyce.
Wiele osób próbuje kombinować z różnymi rozwiązaniami przy montażu świecy, zwłaszcza w nietypowych podłożach takich jak glina czy gęsty mech. Można się łatwo pomylić, bo rzeczywiście, zarówno haftki, taśmy kotwiczące czy klejące są wykorzystywane w florystyce, ale raczej w zupełnie innych kontekstach. Haftki, choć przydatne do przypinania np. dekoracji z wstążek czy drobnych ozdób na powierzchni, zupełnie nie zapewnią świecy stabilności – zbyt łatwo wysuną się z miękkiego podłoża, a już w glinie kompletnie się nie sprawdzą. Często spotykam się z przekonaniem, że taśma kotwicząca coś zdziała, ale ona służy raczej do mocowania większych elementów konstrukcyjnych lub podtrzymywania gąbki florystycznej, nie do pionowych, ciężkich elementów jak świeca. Z kolei taśma dwustronnie klejąca, choć wygodna przy lekkich dekoracjach lub mocowaniu np. szklanych świeczników do podstawek, nie wytrzyma obciążenia świecy, zwłaszcza gdy świeca się nagrzeje i klej puści – to nie tylko mało skuteczne, ale i niebezpieczne. Takie metody często biorą się z błędnego założenia, że każdy materiał montażowy nada się do wszystkiego, a niestety w florystyce trzeba bardzo uważać na dopasowanie techniki do materiału i przeznaczenia. Profesjonaliści zawsze stawiają na rozwiązania trwałe i bezpieczne, a właśnie nadzianie świecy na drut jest tutaj branżowym standardem, bo pozwala osiągnąć stabilność, łatwość montażu i demontażu oraz minimalizuje ryzyko przewrócenia czy pożaru. To podejście wynika z praktycznych obserwacji i wieloletnich doświadczeń w pracy warsztatowej. W praktyce najważniejsze jest, żeby świeca nie tylko dobrze wyglądała, ale też nie stanowiła zagrożenia – a drut po prostu najlepiej spełnia te wymagania.