Aficyd to środek chemiczny stosowany głównie do zwalczania mszyc, czyli owadów, które potrafią spowodować spore straty w uprawach, zwłaszcza roślin warzywnych, sadowniczych czy ozdobnych. Większość dostępnych na rynku aficydów (nazwa pochodzi od łac. Aphidoidea) jest dedykowana właśnie do niwelowania skutków żerowania tych szkodników. Opryskiwanie aficydem zaleca się wtedy, kiedy zauważysz pierwsze objawy żerowania mszyc, czyli np. zwijanie się liści, charakterystyczne odbarwienia, obecność lepkiej wydzieliny lub bezpośrednio kolonie tych owadów. Działanie prewencyjne, zanim mszyca całkowicie opanuje plantację, jest kluczowe i zgodne z zasadami integrowanej ochrony roślin. W praktyce rolniczej najczęściej stosuje się preparaty o selektywnym działaniu, aby chronić pożyteczne owady, zwłaszcza pszczoły czy biedronki. Moim zdaniem warto pamiętać, że zwalczanie mszyc aficydem powinno być dobrze zaplanowane – nawet niewielkie przeoczenie może skutkować szybkim rozprzestrzenianiem się szkodnika, bo mszyce rozmnażają się błyskawicznie. Warto też zwracać uwagę na rotację substancji czynnych, by nie doprowadzić do uodpornienia się mszyc na dany preparat. Takie podejście to podstawa w nowoczesnej ochronie upraw.
Wybór nicieni, ślimaków czy przędziorków jako organizmów, przeciwko którym stosuje się aficydy, wynika chyba z mylnego utożsamiania tej grupy środków chemicznych z ogólnodostępnymi pestycydami o szerokim spektrum działania. Tymczasem aficydy są wyspecjalizowanymi preparatami ukierunkowanymi na zwalczanie mszyc – są to środki systemiczne lub kontaktowe, które ingerują właśnie w układ nerwowy lub metabolizm tych owadów. Nicienie to szkodniki glebowe, atakujące korzenie, i w ich przypadku stosuje się zupełnie inne substancje – zazwyczaj nematocydy, których skład i mechanizm są zupełnie inne. Ślimaki to z kolei mięczaki, które wymagają stosowania moluskocydów, często opartych na zupełnie innych związkach chemicznych, jak metaldehyd. Przędziorki natomiast to roztocza i tutaj używa się akarycydów, a nie aficydów – mechanizm działania tych środków jest kompletnie odmienny. Moim zdaniem źródłem tego typu pomyłek jest brak znajomości specyfiki szkodnika i stosowanych środków ochrony roślin. Standardy branżowe, np. zalecenia Instytutu Ochrony Roślin czy dobre praktyki integrowanej ochrony, zawsze precyzują, by dobierać środek pod konkretny gatunek i fazę rozwojową szkodnika. Szukanie jednego preparatu na wszystkie problemy to częsty błąd początkujących. Dlatego znajomość biologii szkodnika i mechanizmu działania środka to fundament skutecznej, ekonomicznej i bezpiecznej ochrony plonów. Z mojego doświadczenia, źle dobrany preparat nie tylko nic nie da, ale może zaszkodzić środowisku lub nawet uprawie.