Wysoka zawartość etylenu w powietrzu jest jednym z największych wrogów trwałości ciętych kwiatów – i to nie tylko w teorii, ale przede wszystkim w codziennej praktyce kwiaciarskiej. Etylen to gazowy fitohormon odpowiedzialny za procesy starzenia się roślin, w tym kwiatów. Nawet niewielkie jego ilości mogą znacząco przyspieszyć więdnięcie, żółknięcie liści, opadanie płatków i inne niepożądane zjawiska, które widujemy, gdy bukiet za szybko traci świeżość. Moim zdaniem, w profesjonalnym przechowywaniu kwiatów, największą uwagę przykłada się właśnie do ograniczania obecności etylenu w chłodniach i magazynach. Dlatego stosuje się specjalne filtry pochłaniające ten gaz, regularnie wietrzy się pomieszczenia i unika przechowywania kwiatów razem z owocami, które produkują dużo etylenu. Z mojego doświadczenia wynika też, że nawet resztki roślin, niepozorne śmieci organiczne w pojemniku czy zbyt długo przechowywane liście, mogą podnieść poziom etylenu w powietrzu i skrócić życie kwiatów. To jest taka drobnostka, którą łatwo przeoczyć, a wpływ jest ogromny. Stosowanie się do tej zasady, czyli minimalizacja etylenu, to absolutny standard w każdej szanującej się hurtowni i kwiaciarni – bez tego nie ma szans na dłużej świeże kwiaty. Ważne też, żeby pamiętać, że niektóre kwiaty są szczególnie wrażliwe, np. goździki, róże czy tulipany. Z tego względu kontrola poziomu etylenu i odpowiednia wentylacja są kluczowe.
Zastanawiając się nad tym, co najbardziej wpływa na trwałość ciętych kwiatów podczas przechowywania, można łatwo dać się zwieść typowym skojarzeniom, jak np. wysoka wilgotność powietrza, silnie rozproszone światło czy nawet brak ruchu powietrza. Każdy z tych czynników rzeczywiście odgrywa pewną rolę, ale nie jest decydujący w kontekście szybkiego starzenia się samych kwiatów. Wysoka wilgotność powietrza, o ile nie prowadzi do rozwoju pleśni czy chorób grzybowych, wręcz bywa korzystna – ogranicza parowanie wody z tkanek i tym samym pomaga kwiatom dłużej zachować świeżość. W praktycznych warunkach magazynowania zaleca się właśnie umiarkowaną lub wysoką wilgotność, by nie dopuścić do przesuszenia. Silnie rozproszone światło z kolei nie pogarsza trwałości, bo kwiaty najlepiej przechowywać w lekkim zacienieniu lub całkowitym braku światła – światło może tylko nieznacznie wpłynąć na tempo procesów metabolicznych, ale nie jest głównym czynnikiem prowadzącym do szybkiego więdnięcia. Brak ruchu powietrza jest rzeczywiście niekorzystny – sprzyja np. rozwojowi grzybów, ale nie powoduje bezpośrednio szybkiego starzenia się kwiatów. Moim zdaniem, częstym błędem jest skupianie się na tych aspektach, a zapominanie o fitohormonach, takich jak etylen. To on, nawet w minimalnych ilościach, wywołuje najszybsze negatywne zmiany – zwiędnięcie, opadanie płatków, szybkie starzenie. Profesjonaliści w branży florystycznej od lat stosują systemy ograniczania etylenu, wiedząc, że to właśnie on jest głównym „winowajcą”. Warto o tym pamiętać, bo dobra organizacja magazynu i regularne usuwanie źródeł etylenu to podstawa w zawodzie.