Test Sporal A to taki biologiczny wskaźnik, który wykorzystuje spory bakterii Bacillus stearothermophilus do sprawdzenia, czy proces sterylizacji działa jak należy. Robi się go regularnie, bo tak mówią normy, jak ISO 11138. Dzięki temu mamy pewność, że na przykład w autoklawie wszystkie drobnoustroje, nawet te najbardziej oporne, zostały usunięte. Jeśli po inkubacji testu nie zauważymy wzrostu bakterii, możemy powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z planem. Regularne używanie testów takich jak Sporal A to podstawa w szpitalach i laboratoriach, żeby utrzymać wysoki poziom bezpieczeństwa i jakości. No i oczywiście, wyniki tych testów trzeba dokumentować, bo to zgodne z zasadami GMP, co daje nam przejrzystość i możliwość sprawdzenia, jak wyglądają nasze procesy sterylizacyjne.
Odpowiedzi jak Helix, Bowie&Dick czy SPS mogą się kojarzyć ze sterylizacją, ale nie są właściwe, gdy mówimy o biologicznych wskaźnikach. Na przykład, test Helix jest do sprawdzania, czy para wodna wnika w złożone narzędzia, ale nie pokazuje, czy drobnoustroje zostały usunięte, co jest najważniejsze. Z kolei test Bowie&Dick sprawdza, jak efektywnie wyciągane jest powietrze z autoklawów, a nie monitoruje biologicznie cały proces. Dużym błędem jest mylenie tych testów z testem Sporal A, który rzeczywiście ocenia, czy procesy sterylizacji zabijają te oporne bakterie. Test SPS, znany też jako wskaźnik chemiczny, działa na innej zasadzie, bo bazuje na zmianach chemicznych, a nie na zabiciu drobnoustrojów. Dlatego, żeby mieć pewność w mikrobiologii, trzeba stosować biologiczne wskaźniki takie jak Sporal A, które dają nam najlepsze dowody na to, że proces sterylizacji naprawdę działa. Ogarnianie różnic między tymi testami jest kluczowe, jeśli chcemy poprawnie oceniać procesy sterylizacji i trzymać się międzynarodowych standardów.