Brakowanie wyrobu to zdecydowanie kluczowy etap w procesie kontroli jakości i normalnie odbywa się na samym końcu cyklu produkcyjnego. Chodzi w tym o to, żeby dokonać ostatecznej, kompleksowej oceny jakości produktu, zanim trafi on do klienta czy na magazyn. W praktyce oznacza to, że brakowywacz (może to być specjalista ds. jakości albo kierownik zmiany, zależy od firmy) sprawdza, czy wyrób spełnia wszystkie wymagania techniczne, normy branżowe (np. PN, ISO 9001) i wewnętrzne standardy firmy. Dopiero po pozytywnej weryfikacji taki wyrób jest dopuszczany do sprzedaży lub dalszego wykorzystania. Z mojego doświadczenia, w firmach produkcyjnych dość często właśnie na tym etapie wyłapuje się rzeczy, których nie zauważono wcześniej – na przykład drobne defekty powierzchni, odchyłki wymiarów czy nawet niewłaściwe oznaczenia. Praktyka pokazuje, że dobrze przeprowadzone brakowanie minimalizuje ryzyko reklamacji i poprawia ogólną jakość produktu końcowego. W niektórych branżach, jak np. motoryzacja czy lotnictwo, jest to wręcz obowiązkowy etap, bo bezpieczeństwo użytkownika zależy od jakości każdego elementu. Także, końcowa ocena jakości, czyli brakowanie, to nie tylko formalność, ale i realna ochrona przed wadliwymi wyrobami w obrocie.
W przypadku brakowania wyrobu często myli się to pojęcie z innymi czynnościami jakościowymi, które występują w całym procesie produkcyjnym. Określenie metody kontroli wyrobu to tak naprawdę wcześniejszy etap, gdzie ustala się, w jaki sposób będzie się sprawdzać produkty pod względem jakości, np. czy stosować pomiary bezpośrednie, czy kontrolę wizualną albo próbki statystyczne. To jest jakby planowanie kontroli, a nie samo brakowanie. Z kolei międzyoperacyjna kontrola jakości zachodzi podczas produkcji, czyli na różnych etapach „po drodze” – tam wychwytuje się błędy zanim jeszcze produkt zostanie ukończony. To ważne, ale inne zadanie, bo ma na celu eliminowanie wad w trakcie wytwarzania, a nie końcową ocenę całości. Rozpoczęcie postępowania reklamacyjnego to już w ogóle inny temat – reklamację składa klient po otrzymaniu produktu, jeśli wykryje wadę. Brakowanie natomiast dotyczy oceny, zanim wyrób opuści zakład produkcyjny. Typowym błędem jest właśnie mylenie działań międzyoperacyjnych i końcowych albo utożsamianie samego procesu reklamacyjnego z kontrolą jakości – a to są zupełnie inne etapy zarządzania jakością. Moim zdaniem warto sobie to dokładnie poukładać w głowie, bo w praktyce przemysłowej od właściwego zrozumienia tych pojęć zależy skuteczność całego systemu jakości. Bez końcowej oceny jakości nie da się zapewnić, że produkty trafiające do klienta są zgodne ze specyfikacją i nie generują dodatkowych kosztów związanych z reklamacjami czy zwrotami. Odpowiedni podział ról i etapów kontroli to podstawa każdej nowoczesnej produkcji.