Kwalifikacja: DRM.01 - Wykonywanie wyrobów koszykarsko-plecionkarskich
Zawód: Koszykarz-plecionkarz
Przy zakładaniu na terenach zalewowych plantacji wikliny, która będzie przeznaczona na faszynę lub kije, najczęściej stosuje się sadzonki o długości co najmniej
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Długość sadzonek wikliny na terenach zalewowych ma naprawdę duże znaczenie, szczególnie jeśli planujemy wykorzystać je do produkcji faszyny czy kijów. Z doświadczenia i z zaleceń podręczników wynika, że właśnie sadzonki o długości co najmniej 50 cm zapewniają najlepsze efekty przy tego typu uprawach. Chodzi tu o to, że teren zalewowy jest dość specyficzny — często mamy do czynienia z wahaniami poziomu wody, a gleba bywa podmokła, czasem nawet dość niestabilna. Krótsze sadzonki mogą po prostu nie przetrwać dłuższych okresów zalania albo nie zdążą się dobrze ukorzenić. Przy 50 cm mamy gwarancję, że odpowiednia część pędu pozostanie nad powierzchnią nawet przy wyższej wodzie, a system korzeniowy rozwinie się na tyle solidnie, że sadzonka nie wypadnie ani nie zgnije od razu. Takie rozwiązanie sprawdza się nie tylko w praktyce leśnej, ale też przy rekultywacji wałów czy umacnianiu brzegów rzek. Moim zdaniem, jeśli komuś zależy na mocnej, zdrowej plantacji, nie ma co kombinować z krótszymi sadzonkami, bo w dłuższej perspektywie i tak wyjdzie więcej roboty z dosadzaniem. W niektórych opracowaniach zaleca się nawet jeszcze dłuższe cięcia, ale 50 cm to taki absolutny standard minimum, który daje największą pewność powodzenia.
Często spotyka się mylne przekonanie, że krótsze sadzonki wikliny, na przykład 25 czy 35 cm, wystarczą do zakładania plantacji na terenach zalewowych przeznaczonych na faszynę lub kije. Takie podejście wynika pewnie z praktyki stosowanej na bardziej suchych lub stabilnych glebach, gdzie rzeczywiście krótsze sadzonki mogą się przyjąć, a nawet szybciej rosnąć. Jednak w przypadku terenów narażonych na okresowe zalewanie czy dłuższe podtopienia, kluczowe jest, żeby odpowiednio duża część sadzonki znalazła się nad powierzchnią gruntu i miała szansę oddychać oraz fotosyntetyzować. Krótsze sadzonki są też bardziej narażone na wypłukiwanie przez wodę, co w praktyce oznacza większe straty i konieczność dodatkowych nasadzeń. Sadzonki o długości 40 cm też mogą wydawać się zbliżone do minimum, ale z własnego doświadczenia wiem, że ten rozmiar bywa już ryzykowny – szczególnie gdy przychodzi większa fala powodziowa, roślina może zostać całkowicie przykryta wodą i się udusić. W branżowych standardach i instrukcjach uprawy wikliny na cele techniczne wyraźnie wskazuje się długość minimum 50 cm. Tylko wtedy uzyskujemy odpowiednią stabilność i pewność, że plantacja przetrwa nawet nietypowo mokry sezon. To jest praktyka oparta na wieloletnich obserwacjach i pomiarach skuteczności przyjmowania się sadzonek – krótsze rozwiązania po prostu nie spełniają wymagań trudnego, zmiennego środowiska terenów zalewowych. Częsty błąd to też założenie, że dłuższa sadzonka to wyższy koszt lub więcej pracy – ale w praktyce te nakłady zwracają się dużo szybciej niż poprawianie źle przyjętych plantacji. Dobrze jest trzymać się sprawdzonych zaleceń, bo wilgotne tereny potrafią zaskoczyć i nie wybaczają półśrodków.