Kwalifikacja: DRM.01 - Wykonywanie wyrobów koszykarsko-plecionkarskich
Zawód: Koszykarz-plecionkarz
Wiklinę zieloną świeżą należy zawsze magazynować
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Magazynowanie wikliny zielonej świeżej na wolnym powietrzu to zdecydowanie najlepsza praktyka, którą też spotykam w większości profesjonalnych gospodarstw wikliniarskich. Wynika to z tego, że świeżo ścięta wiklina bardzo łatwo ulega zaparzeniu i gniciu, gdy pozbawi się ją dostępu do swobodnego przepływu powietrza. Naturalne warunki panujące na zewnątrz – przewiew, brak nadmiernej wilgoci, możliwość odprowadzenia ciepła i wilgoci ze ściętych pędów – pozwalają utrzymać wiklinę w optymalnej kondycji do dalszego przetwarzania. Na powietrzu materiał nie zagrzewa się, a ewentualny deszcz czy rosa mają nawet działanie odświeżające, pod warunkiem, że stosy są dobrze ułożone i nie pozostają długo mokre. Z mojego doświadczenia wynika też, że układanie wikliny w pryzmach na lekkim podwyższeniu i pod zadaszeniem chroni przed bezpośrednim działaniem słońca i nadmierną wilgocią od ziemi. Standardy branżowe wręcz zakazują zamykania świeżej wikliny w szczelnych pomieszczeniach – to najkrótsza droga do strat materiałowych. Warto pamiętać, że dopiero po wstępnym przesuszeniu i selekcji materiał można przenosić do suszarni. Ta wiedza naprawdę się przydaje, zwłaszcza jak ktoś myśli o własnej produkcji czy fachowej obróbce wikliny. Sam miałem okazję widzieć, co się dzieje z materiałem trzymanym w zbyt zamkniętych warunkach – straty potrafią być ogromne.
Wybierając sposób magazynowania wikliny zielonej świeżej, nietrudno paść ofiarą typowego błędu, polegającego na traktowaniu jej jak każdego innego materiału roślinnego wymagającego suszenia. Wydaje się, że suszarnia z naturalnym lub wymuszonym obiegiem powietrza chroni przed wilgocią i przyspiesza proces przygotowania do dalszej obróbki, ale w przypadku świeżej wikliny to nieporozumienie. Zamknięte pomieszczenia, nawet z wentylacją czy nawiewami, prowadzą do zbyt szybkiego nagrzewania się materiału, a wilgoć nie ma gdzie uciec. W efekcie pędy wikliny mogą się zaparzyć, co skutkuje ich ciemnieniem, utratą elastyczności i wytrzymałości – w skrajnych przypadkach nawet pleśnieniem czy gniciem. To właśnie dlatego branżowe standardy wyraźnie zalecają, aby bezpośrednio po zbiorze nie umieszczać wikliny w zamkniętych suszarniach ani pomieszczeniach, niezależnie od tego, jak dobra wydaje się wentylacja. Typowy błąd myślowy polega na przekładaniu zasad magazynowania drewna czy innych surowców drzewnych na wiklinę, a przecież ona ma zupełnie inne wymagania dotyczące mikroklimatu i procesu schnięcia. Niejednokrotnie słyszałem, że ktoś zainwestował w suszarnię z wymuszonym obiegiem powietrza i dosłownie w kilka dni stracił większość plonu przez zaparzenie. Takie praktyki są nie tylko nieefektywne, ale też niezgodne z wytycznymi Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich, który od lat promuje przechowywanie wikliny na wolnym powietrzu do czasu wstępnego podsuszenia. Dopiero potem można rozważać dalszą obróbkę w specjalistycznych pomieszczeniach. Kluczowe jest tu rozumienie specyfiki surowca – świeża wiklina dosłownie „dusi się” w zamknięciu, tracąc swoje najważniejsze właściwości użytkowe.