Odpuszczanie jako końcowy zabieg obróbki cieplnej przecinaka ze stali narzędziowej to naprawdę kluczowy etap, który ma ogromny wpływ na wytrzymałość narzędzia w praktyce. Po hartowaniu stal jest bardzo twarda, ale jednocześnie krucha – a przecinak musi być nie tylko twardy, ale też odporny na pękanie i uderzenia. Odpuszczanie polega na podgrzaniu stali do określonej temperatury (zależnej od wymagań co do twardości i wytrzymałości) i utrzymaniu jej przez pewien czas, a potem stopniowym schłodzeniu. Dzięki temu zmniejsza się naprężenia wewnętrzne i poprawia udarność, czyli odporność na pękanie podczas pracy. W branży narzędziowej bardzo często stosuje się tzw. odpuszczanie niskie (do 250°C) lub średnie (250–500°C), w zależności od typu narzędzia i potrzeb użytkownika. Moim zdaniem, jeśli ktoś planuje pracować ze stalą narzędziową, to bez porządnego opanowania procesu odpuszczania ani rusz – to podstawa, by narzędzia nie łamały się przy pierwszym lepszym uderzeniu. W wielu normach technicznych, jak PN-EN ISO 4957, wyraźnie zaleca się właśnie odpuszczanie po hartowaniu narzędzi takich jak przecinaki. W praktyce produkcyjnej często się spotyka, że odpuszczanie decyduje o jakości całej partii narzędzi – i niewłaściwe parametry mogą całkowicie zrujnować efekt wcześniejszego hartowania. Dlatego to taki etap, którego nie można lekceważyć.
Wiele osób myli końcowy zabieg cieplny przy wytwarzaniu narzędzi ze stali narzędziowej, wybierając np. hartowanie albo normalizowanie, bo te procesy kojarzą się z poprawą twardości czy struktury metalu. W praktyce jednak hartowanie, choć rzeczywiście jest bardzo ważne, nie kończy całego cyklu obróbki cieplnej – po nim stal jest wprawdzie bardzo twarda, ale niestety też krucha, co sprawia, że przecinak mógłby łatwo pęknąć nawet przy niewielkim uderzeniu. Hartowanie jest więc etapem przygotowawczym, ale nie końcowym. Nawęglanie natomiast to proces wzbogacania powierzchni stali w węgiel, używany głównie dla niskowęglowych stali konstrukcyjnych, by uzyskać twardą powierzchnię przy zachowaniu plastycznego rdzenia – przecinaki wykonuje się ze stali narzędziowej, która już ma odpowiednią zawartość węgla, więc nawęglanie jest tutaj zupełnie niepotrzebne i niepraktykowane. Normalizowanie służy głównie do ujednolicenia struktury stali i poprawy jej właściwości plastycznych przed dalszą obróbką, ale nie daje odpowiednich parametrów twardości i wytrzymałości do pracy narzędzia. Typowym błędem jest przekonanie, że taki ogólny zabieg wystarczy dla narzędzi, które mają znosić ogromne naprężenia. Z mojego doświadczenia wynika, że takie pomyłki są dość częste, zwłaszcza gdy ktoś nie zwraca uwagi na wymagania norm dotyczących narzędzi skrawających czy uderzanych. Prawidłowo zaprojektowany proces obejmuje hartowanie dla uzyskania twardości, a następnie odpuszczanie, które pozwala uzyskać kompromis między twardością a odpornością na pękanie – to właśnie klucz do trwałości przecinaków w codziennej pracy.