Podczas rozpalania paleniska kowalskiego naprawdę trzeba być bardzo czujnym, bo narażenie na poparzenie, szkodliwe gazy i wysoką temperaturę to norma w tej robocie. Przede wszystkim, kontakt z otwartym ogniem i rozgrzanymi narzędziami to główne źródła poparzeń — nawet przypadkowe dotknięcie czegoś gorącego może skończyć się poważnym urazem. Moim zdaniem nie da się tego uniknąć, jeśli nie przestrzegasz podstawowych zasad BHP. Co ciekawe, palenisko wytwarza nie tylko ciepło, ale też całą masę niebezpiecznych związków gazowych, na przykład tlenku węgla czy dwutlenku siarki. Te gazy są praktycznie niewidoczne i bez zapachu, a mogą prowadzić do poważnych zatruć czy nawet śmierci. Zawsze trzeba dbać o odpowiednią wentylację stanowiska pracy, zgodnie choćby z przepisami Państwowej Inspekcji Pracy czy wytycznymi BHP w branży metalurgicznej. Wysoka temperatura otoczenia, zwłaszcza przy braku dobrego przewiewu, mocno utrudnia pracę – odwadnia, osłabia i sprawia, że trudniej się skupić. W praktyce dobry kowal nigdy nie lekceważy żadnego z tych zagrożeń. Osobiście widziałem, jak w warsztatach stosuje się osłony termiczne, maski filtrujące oraz specjalne rękawice i fartuchy, żeby zminimalizować ryzyko. Krótko mówiąc, rozpalanie paleniska to nie tylko umiejętność techniczna, ale i sztuka przewidywania zagrożeń. Bez tego ani rusz.
Często wydaje się, że hałas jest jednym z głównych zagrożeń przy rozpalaniu paleniska kowalskiego, jednak to pewnego rodzaju uproszczenie. Oczywiście, ogólnie w kuźniach hałas bywa spory, zwłaszcza przy kuciu czy obrabianiu metalu, ale podczas samego rozpalania paleniska nie jest on kluczowym czynnikiem ryzyka. Kluczowe zagrożenia wtedy to wysoka temperatura, możliwość poparzenia oraz wdychanie szkodliwych gazów. Szkodliwe gazy, takie jak tlenek węgla, mogą powstawać w wyniku niepełnego spalania paliwa i są podstępne, bo nie mają zapachu i mogą prowadzić do zatrucia nawet przy krótkiej ekspozycji. To niestety często jest bagatelizowane przez osoby zaczynające pracę w zawodzie. Co do wysokiej temperatury, to potrafi ona naprawdę mocno oddziaływać na organizm, powodując szybkie odwodnienie czy nawet udar cieplny, jeśli nie zachowa się ostrożności. Poparzenia są zawsze realnym zagrożeniem, bo obsługa paleniska wymaga manipulowania rozgrzanymi kawałkami metalu i narzędziami. Hałas natomiast najbardziej doskwiera w późniejszych etapach pracy, np. podczas kucia czy cięcia metalu, a nie podczas samego rozpalania ognia. Pomieszanie tych zagrożeń wynika z mechanicznego podchodzenia do tematu i wrzucania wszystkich ryzyk do jednego worka, niezależnie od fazy pracy. Moim zdaniem najlepiej po prostu rozbijać analizę zagrożeń na poszczególne czynności – wtedy łatwiej zrozumieć, które zagrożenia dominują przy której czynności. Pamiętaj, że branżowe normy BHP, jak np. PN-EN ISO 23125, kładą nacisk na identyfikację faktycznych zagrożeń w miejscu pracy, a nie tych wyobrażonych czy stereotypowych. Właśnie dlatego w tym przypadku decydujące są poparzenia, szkodliwe gazy i wysoka temperatura, a nie hałas.