Pomiar grubości powłoki lakierniczej metodą magnetyczną to jedna z najczęściej stosowanych, a przy tym całkowicie bezinwazyjnych metod oceny jakości powłok na podłożach metalowych. W praktyce wygląda to tak, że używa się specjalnych mierników, które przykładamy do powierzchni lakieru, a urządzenie wykorzystuje zjawisko zmiany pola magnetycznego do określenia grubości warstwy. Moim zdaniem to rozwiązanie jest świetne, bo nie tylko nie narusza ani nie uszkadza powłoki, ale także pozwala szybko i precyzyjnie ocenić, czy lakier został nałożony równomiernie i zgodnie z wymaganiami technologicznymi. Tego typu badania są szeroko stosowane w branży motoryzacyjnej, przy odbiorze pojazdów po naprawach blacharsko-lakierniczych albo w kontroli jakości na liniach produkcyjnych – to już taki standard, że właściwie nie wyobrażam sobie innego sposobu. Dobre praktyki mówią jasno: tam, gdzie to możliwe, wybieraj metody nieniszczące, bo powłoka lakiernicza powinna być oceniona bez ryzyka jej uszkodzenia. Dodatkowo, zgodnie z normami branżowymi, jak np. ISO 2178, ta metoda jest oficjalnie zalecana do pomiarów na podłożach ferromagnetycznych. Warto też pamiętać, że metoda magnetyczna nie zostawia żadnych śladów i pozwala na wielokrotne pomiary w tych samych miejscach.
Badania powłok lakierniczych dzielą się na niszczące i nieniszczące, a w praktyce warsztatowej i laboratoryjnej to bardzo istotny podział. Często spotyka się błędne przekonanie, że każdy pomiar to tylko „dotknięcie” powierzchni, ale niestety nie zawsze tak jest. Twardość powłoki bada się zazwyczaj poprzez zarysowanie jej specjalnym narzędziem – choćby ołówkiem lub wgłębnikiem – co prawie zawsze zostawia ślad, czasem wręcz widoczny gołym okiem. Przyczepność ocenia się na przykład testem siatki nacięć, gdzie trzeba przeciąć powłokę ostrzem i próbować ją oderwać taśmą – nie ma szans, żeby po takim badaniu powierzchnia wyglądała jak przedtem. Z kolei metoda mikroskopowa pomiaru grubości to już w ogóle przykład typowego badania niszczącego, bo żeby wyznaczyć grubość, trzeba wykonać przekrój poprzeczny przez powłokę, czyli de facto ją zniszczyć – czasami nawet używa się do tego mikrotomu lub szlifierki. Typowym błędem jest traktowanie każdej metody „pomiaru grubości” jako delikatnej; w praktyce różnica tkwi w technice pomiarowej. Moim zdaniem łatwo się tu pomylić, bo nazwy brzmią podobnie, ale kluczowe są zasady działania. Zawsze warto pamiętać, że testy nieniszczące, jak pomiar magnetyczny, pozwalają na ponowne użycie próbki lub kontroli konkretnego miejsca, podczas gdy metody typu test przyczepności czy twardości mogą prowadzić do uszkodzenia lub nawet konieczności ponownego lakierowania. W branży lakierniczej i według dobrych praktyk, jeśli celem jest tylko ocena, a nie destrukcja, wybiera się nieniszczące metody diagnostyczne.