Brak międzywarstwowej przyczepności powłoki naprawdę najczęściej objawia się łuszczeniem, i to jest taki bardzo praktyczny problem w lakiernictwie, malarstwie czy nawet w przemyśle budowlanym. Kiedy warstwy nie trzymają się dobrze między sobą, cała powłoka potrafi odchodzić płatami, często już przy lekkim dotknięciu lub nawet samoistnie po pewnym czasie. To dość nieprzyjemny widok, bo efekty są spektakularne: duże płaty farby czy lakieru odpadają, a pod spodem zostaje goła powierzchnia albo poprzednia warstwa. W praktyce najczęściej wynika to z nieprawidłowego przygotowania powierzchni – na przykład nieodtłuszczona, zapylona, albo za gładka warstwa podkładowa. Technolodzy i wykonawcy mówią wręcz, że "przyczepność to podstawa" i warto pamiętać o tym na każdym etapie – od szlifowania, przez odkurzanie, po odpowiedni dobór systemu farb czy lakierów. Branżowe wytyczne, np. normy PN-EN ISO 12944 dotyczące ochrony przed korozją, kładą silny nacisk na międzywarstwową przyczepność. Jeśli tego się nie dopilnuje, cała robota pójdzie na marne, bo żadna powłoka nie wytrzyma długo bez dobrej "spójności" warstw. Moim zdaniem – i z mojego doświadczenia – zawsze warto poświęcić chwilę na sprawdzenie, czy podkład czy wcześniejsza warstwa dobrze związała się z podłożem, zanim nałożysz kolejną. Pozwoli to uniknąć właśnie takiego łuszczenia się powłoki, które jest dość kosztownym i czasochłonnym błędem do poprawy.
W przypadku braku międzywarstwowej przyczepności powłoki nie obserwuje się zjawisk takich jak wypływanie pigmentów, niedostateczne krycie czy typowe pęknięcia powłoki – choć każdy z tych problemów bywa dość często spotykany w praktyce malarskiej. Wypływanie pigmentów najczęściej dotyczy sytuacji związanych z nieprawidłowym dobraniem rozpuszczalników, nadmierną ilością cieczy w powłoce albo migracją substancji barwiących na powierzchnię, ale nie jest to typowy mechanizm związany z przyczepnością warstw. Niedostateczne krycie to najczęściej efekt zbyt cienkiej warstwy farby albo złego doboru produktu do koloru czy rodzaju podłoża – tu głównym problemem jest estetyka i ochrona, jednak warstwy mogą się nadal dobrze trzymać. Z kolei pękanie powłoki pojawia się zwykle tam, gdzie mamy do czynienia ze zbyt szybkim schnięciem, skurczem, złą elastycznością materiału lub dużymi różnicami temperatur, a niekoniecznie z brakiem przyczepności między warstwami. To są inne mechanizmy uszkodzeń. W praktyce bardzo łatwo pomylić takie zjawiska, szczególnie jeśli nie ma się jeszcze dużego doświadczenia w analizie uszkodzeń powłok – wiele osób automatycznie zakłada, że każde odspajanie czy nieładny wygląd powłoki oznacza problem z pigmentem albo pękaniem. Z mojego punktu widzenia fachowca, najlepiej patrzeć na charakterystyczny sposób odchodzenia powłoki: regularne łuszczenie się w dużych płatach, często z widoczną różnicą międzywarstwową, to znak rozpoznawczy właśnie braku przyczepności. Standardy branżowe, takie jak PN-EN ISO 4628, precyzyjnie opisują i rozróżniają te typy uszkodzeń. Dobrze jest więc nauczyć się je odróżniać – to bardzo pomaga w diagnozie i późniejszym naprawianiu usterek.