Do konserwacji profili zamkniętych, na przykład progów, podłużnic albo ram samochodowych, zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem jest użycie końcówki z wirującą głowicą. Ta konstrukcja pozwala na równomierne i skuteczne rozprowadzenie środka konserwującego po całej wewnętrznej powierzchni profilu. Kluczowe jest tu to, że wirująca głowica dzięki odpowiedniemu ciśnieniu i ruchowi obrotowemu wytwarza mgiełkę, która dociera nawet w trudno dostępne zakamarki i zagłębienia – tam, gdzie zwykła dysza czy stała głowica zwyczajnie nie dałyby rady. Z mojego doświadczenia wynika, że dzięki temu profil jest zabezpieczony na całej długości, a środek nie spływa tylko w jednym miejscu. Fachowcy często podkreślają, że takie rozwiązanie minimalizuje ryzyko powstawania ognisk korozji, szczególnie w miejscach łączeń blach czy przy zgrzewach. Warto wiedzieć, że wielu producentów środków antykorozyjnych wręcz zaleca używanie tego typu końcówek – to jest już w zasadzie branżowy standard. Oprócz tego, w praktyce pozwala to też zaoszczędzić środek konserwujący, bo nie marnuje się go na nadmierne spryskiwanie jednej powierzchni. Uważam, że jeśli ktoś myśli poważnie o zabezpieczeniu auta lub innej konstrukcji stalowej na długie lata, to końcówka z wirującą głowicą jest po prostu koniecznością. Widać to też na szkoleniach i w warsztatach, gdzie coraz częściej odchodzi się od starych rozwiązań na rzecz właśnie tej metody.
W temacie konserwacji profili zamkniętych, takich jak progi czy ramy w pojazdach, często pojawia się przekonanie, że dowolna specjalistyczna końcówka lub dobrze dobrana dysza rozwiąże problem. W praktyce jednak końcówka ze stałą głowicą nie jest wystarczająco skuteczna, bo emituje strumień środka konserwującego w jednym kierunku. W efekcie środek osadza się nierównomiernie – zwykle tylko na przeciwległej ściance profilu, a większość zakamarków pozostaje nienaruszona. To niestety rodzi ryzyko, że cały zabieg nie przyniesie oczekiwanych rezultatów i potencjalne ogniska korozji mogą dalej się rozwijać. W przypadku odpowiedzi dotyczących konkretnej średnicy dyszy, tu też pojawia się pewne nieporozumienie. Ani dysza o średnicy 1,5 mm, ani 2,5 mm nie gwarantuje pełnego pokrycia wewnętrznych powierzchni profilu. Te parametry mają znaczenie głównie dla ciśnienia i ilości podawanego środka, ale nie wpływają na sposób rozprowadzania preparatu wewnątrz zamkniętej przestrzeni. Często myli się pojęcie „dokładnego spryskania” z „skutecznym rozprowadzeniem” – i to jest klasyczny błąd myślowy. W praktyce liczy się nie tylko ilość środka, ale przede wszystkim metoda jego aplikacji: wirująca głowica rozbija strumień na mgiełkę pokrywającą całość wnętrza profilu, nawet zakamarki i punkty trudnodostępne. Branżowe instrukcje i zalecenia producentów środków antykorozyjnych jasno wskazują, by do profili zamkniętych używać specjalnych końcówek z ruchomą, wirującą głowicą – to jest obecnie uznawane za dobrą praktykę. Wybierając inne końcówki, ryzykujemy, że konserwacja będzie powierzchowna i nie zabezpieczy profilu przed korozją w sposób kompleksowy. Sam nie raz widziałem, jak nieodpowiednia technika prowadzi do przepuszczenia środka i w efekcie po kilku latach pojawiają się ogniska korozji dokładnie tam, gdzie nie dotarła mgiełka.