Efekt mory, nazywany także „skórką pomarańczową”, to bardzo charakterystyczne zjawisko, często spotykane w procesach drukarskich i lakierniczych. W praktyce mówimy o nim wtedy, gdy powierzchnia wydruku, lakieru lub farby przypomina fakturę skórki pomarańczowej – jest lekko pofałdowana, nierówna, wyczuwalna pod palcem. Z mojego doświadczenia, najczęściej pojawia się to przy złych ustawieniach parametrów drukarki, zbyt krótkim czasie schnięcia, nieprawidłowej lepkości farby albo niedostatecznym przygotowaniu podłoża. W branży mówi się też, że to efekt niewłaściwego rozpływu farby lub lakieru. Praktycy często podkreślają, jak ważne jest zachowanie odpowiednich temperatur, ciśnień i doboru materiałów zgodnie z zaleceniami producentów – np. według wytycznych Fogra czy norm druku offsetowego. Efekt mory nie tylko psuje estetykę gotowego produktu, ale potrafi również wpłynąć negatywnie na jego trwałość. Często, żeby tego uniknąć, stosuje się specjalistyczne wałki rozprowadzające, odpowiednie dysze i bardzo dokładną kontrolę wilgotności oraz czystości podłoża. Swoją drogą, spotkałem się z sytuacjami, gdzie klienci mylili morę z innymi defektami, np. z „ghostingiem” czy „efektem paskowania”, dlatego warto znać różnice i pojęcia branżowe.
Wiele osób myśli, że efekt mory to skórka biała, czarna albo zielona, ale to nie do końca tak działa w praktyce. Zacznijmy od tego, że morę, czyli charakterystyczną nierówność powierzchni przypominającą skórkę pomarańczową, zauważyć można w druku, lakiernictwie czy malowaniu, ale sama barwa tej faktury nie ma tutaj kluczowego znaczenia. Biała skórka mogłaby się pojawić przy nieprawidłowym doborze pigmentu lub utlenieniu, ale to zupełnie inny typ defektu – raczej mówilibyśmy tu o odbarwieniach czy nawet kredowaniu, a nie o typowym efekcie mory. Czarna skórka natomiast sugeruje zabrudzenia, sadze, czasem smugi powstałe przez drobiny kurzu lub nieczystości na powierzchni – to z kolei zjawiska związane z brakiem czystości w procesie, a nie z morą. Zielona barwa natomiast praktycznie nie występuje jako fachowe określenie w kontekście defektów powierzchniowych, może pojawić się co najwyżej jako efekt nieprawidłowego mieszania pigmentów, ale to nie jest efekt mory. Typowym błędem myślowym w tym pytaniu jest utożsamianie nazwy defektu ze skojarzeniem koloru samego terminu, zamiast z jego strukturą i wyglądem powierzchni. Efekt mory to po prostu nierówność przypominająca skórkę pomarańczową, niezależnie od koloru użytego materiału. W dobrych praktykach branżowych, co można zauważyć chociażby w zaleceniach producentów farb oraz normach ISO dotyczących powłok malarskich, zawsze zwraca się uwagę na kontrolę parametrów procesu, a nie na sam odcień defektu. Dlatego kluczowe jest, żeby rozumieć, iż chodzi o fakturę, a nie barwę. Takie rozróżnienie ułatwia później identyfikowanie i eliminowanie problemów w praktyce zawodowej.