Manometr faktycznie nie jest elementem budowy pistoletu lakierniczego – i to się często ludziom myli, bo przecież podczas lakierowania trzeba kontrolować ciśnienie. Ale w praktyce to manometr jest najczęściej zamontowany bezpośrednio na instalacji sprężonego powietrza, czasem przy samym kompresorze albo na przewodzie, który prowadzi do pistoletu. Sam pistolet lakierniczy zbudowany jest głównie z takich części jak dławica (uszczelnia ruchome elementy, żeby nie było wycieków lakieru czy powietrza), przyłącze (to miejsce podłączenia węża z powietrzem) i rozpylacz (on odpowiada za rozbijanie strumienia farby na drobne kropelki – to po prostu serce całego procesu natrysku). Moim zdaniem, warto tu pamiętać o praktyce warsztatowej: kiedy masz dobry pistolet, dbasz o jego czystość, szczelność tych właśnie kluczowych elementów, a ciśnienie i tak ustawiasz na zewnątrz. Dobre praktyki mówią, żeby manometr był łatwo dostępny, ale nie montuje się go w pistolecie, bo zbytnio by go obciążał i przeszkadzałby w pracy. Takie rozróżnienie jest ważne, bo pozwala nie tylko dobrze przygotować się do malowania, ale też szybko zlokalizować ewentualne problemy z lakierowaniem. W normach branżowych (np. PN-EN 1953) też nie znajdziesz manometru jako części pistoletu – to osobny sprzęt pomiarowy. W sumie często spotykany błąd, dobrze go wyłapać.
W przypadku pistoletu lakierniczego łatwo jest pomylić elementy jego budowy z innymi akcesoriami używanymi w całym procesie lakierowania – i właśnie stąd biorą się nieporozumienia. Dławica, choć brzmi tajemniczo, to podstawowy element każdego dobrego pistoletu – to ona dba, żeby lakier czy powietrze nie wyciekały tam, gdzie nie trzeba. Bez dławicy pistolet szybko by się rozszczelnił i cały efekt lakierowania szlag by trafił. Przyłącze wygląda niepozornie, ale to tam podłączasz przewód z powietrzem – bez tego elementu pistolet nie miałby jak działać, proste. Rozpylacz zaś to zupełnie kluczowa część, bo to on tworzy odpowiednią mgiełkę lakieru i decyduje o jakości wykończenia. Z mojego doświadczenia, jak ktoś myli te elementy albo nie docenia ich roli, to potem ma problemy z równomiernym rozłożeniem powłoki lakierniczej albo z zapychaniem się urządzenia. Problem pojawia się, gdy utożsamiamy manometr z częścią pistoletu tylko dlatego, że manometr rzeczywiście znajduje się blisko w trakcie pracy – ale nie jest on wbudowany w konstrukcję pistoletu. To typowy błąd: skupiamy się na tym, co zawsze widzimy pod ręką, i nie rozróżniamy, co jest integralną częścią narzędzia, a co tylko dodatkiem. W profesjonalnych warsztatach manometr montowany jest na przewodzie albo stacji przygotowania powietrza, bo tak jest wygodniej i bezpieczniej – wynika to z praktyki i zalecanych standardów. Trudno się dziwić, że ktoś może się pomylić, ale warto zapamiętać: te trzy elementy (dławica, przyłącze, rozpylacz) to wręcz niezbędnik każdego pistoletu lakierniczego. Manometr to osobne, pomocnicze urządzenie pomiarowe, nie wchodzące w skład samego pistoletu. Takie błędy wynikają często z pośpiechu albo zbyt pobieżnej znajomości sprzętu – a lakiernictwo wymaga jednak dokładności i dobrej orientacji w budowie narzędzi.