Krwawienie powłoki lakierniczej to taki problem, z którym w praktyce naprawdę nietrudno się spotkać, zwłaszcza jeśli ktoś trochę poeksperymentuje z proporcjami składników. Chodzi tu dokładnie o to, że zbyt duża ilość utwardzacza dodanego do podkładu powoduje zaburzenie procesów chemicznych podczas schnięcia. Z mojego doświadczenia wynika, że przesada z utwardzaczem sprawia, iż rozpuszczalniki szybciej przenikają przez warstwy lakieru, rozpuszczając pigmenty w podkładzie i powodując ich przebijanie się na powierzchnię finalnej powłoki lakierniczej. Efekt końcowy – niestety nieciekawy – to plamy, przebarwienia, czasem nawet zupełnie nieprzewidywalne odcienie, które potrafią zniszczyć całą robotę. Dobre praktyki branżowe jasno mówią, żeby stosować się do zaleceń producenta – proporcje mieszania nie są wymyślone przypadkowo. W każdym lepszym warsztacie lakierniczym, zanim połączysz podkład z utwardzaczem, dokładnie sprawdzasz instrukcję techniczną produktu. Zbyt duża ilość utwardzacza to nie tylko ryzyko krwawienia, ale i obniżenie elastyczności powłoki czy nawet ryzyko mikropęknięć. W branży mówi się, że lepiej trzy razy mierzyć, a raz mieszać – i coś w tym jest. Zwróć jeszcze uwagę, że efekt krwawienia praktycznie nie występuje, gdy proporcje są prawidłowe i stosujesz się do sprawdzonej procedury lakierowania – dlatego ta odpowiedź zdecydowanie jest poprawna i warto mieć to na uwadze przy każdej pracy z lakierami.
Pomyłki podczas lakierowania często wynikają z nieporozumień odnośnie przyczyn wad powłok. W przypadku krwawienia, czyli przebijania pigmentów z podkładu do warstwy lakieru bazowego lub nawierzchniowego, podstawową przyczyną jest niepoprawny skład mieszanki, przede wszystkim za duża ilość utwardzacza w podkładzie. Niektóre osoby mylą to z problemami wynikającymi ze zbyt cienkiej warstwy lakieru bazowego, ale akurat ta wada raczej powoduje nierównomierne krycie, prześwity czy matowe plamy, a nie przebarwienia typowe dla krwawienia. Z drugiej strony, przekonanie, że powodem jest niewłaściwie dobrana dysza w pistolecie lakierniczym, to też powszechny błąd. Owszem, zła kalibracja sprzętu może prowadzić do efektów typu chropowatość czy zacieki, ale nie ma bezpośredniego wpływu na przebijanie się pigmentów z podkładu. Jeszcze inna kwestia to prowadzenie pistoletu – tutaj najczęściej efektem są nierówności, smugi, bądź niedokładne pokrycie powierzchni, lecz nie „krwawienie”. Branżowe standardy kładą nacisk na prawidłową technikę aplikacji i dobór parametrów sprzętu, ale jeśli chodzi o kontrolę zjawiska krwawienia, kluczowe jest zachowanie proporcji komponentów chemicznych. W praktyce, kiedy sięgniemy po karty techniczne producentów lakierów, wszędzie zauważymy ostrzeżenia przed nieprawidłowym dozowaniem utwardzacza – to właśnie to prowadzi do reakcji, które mogą powodować migrację pigmentów i przebarwienia. Moim zdaniem, wiele osób zbyt mechanicznie podchodzi do procesu, nie doceniając chemii stojącej za lakierowaniem – a to właśnie ona ma decydujący wpływ na końcowy efekt. Dobre praktyki zawsze zaczynają się od uważnego czytania zaleceń i skrupulatnego odmierzania składników.