Plastyfikatory to naprawdę ważny składnik w lakierach, zwłaszcza kiedy zależy nam na elastyczności powłoki. To są takie dodatki, które nie parują podczas schnięcia lakieru, więc zostają w strukturze powłoki i sprawiają, że nie pęka ona na przykład przy ugięciu czy zmianie temperatury. Dzięki nim lakier na samochodzie, meblach albo nawet na różnych urządzeniach potrafi wytrzymać więcej – nie kruszy się i nie łuszczy. Często stosuje się plastyfikatory w lakierach na podłoża, które pracują albo się rozszerzają i kurczą, np. na elementach z tworzyw sztucznych, stali czy drewna. Takie dodatki to np. ftalany, adypiniany, czasem glicerynę czy różne oleje. Branżowe standardy, np. w przemyśle motoryzacyjnym, wręcz wymagają stosowania plastyfikatorów przy lakierowaniu elementów zderzaków albo gumowych uszczelek. Z mojego doświadczenia – można mieć świetny lakier, ale bez plastyfikatora na giętkim podłożu po prostu nic z tego nie będzie. Poza tym, dobrze dobrany plastyfikator wpływa pozytywnie też na odporność na ścieranie i niskie temperatury. Warto pamiętać, że jednocześnie zbyt duża ilość plastyfikatora może pogorszyć twardość powłoki, więc wszystko trzeba zrobić z głową. To jest taki temat, który co chwilę wraca w rozmowach lakierniczych – bo praktyka pokazuje, że bez plastyfikatorów powłoka po kilku sezonach potrafi wyglądać tragicznie.
Wypełniacze, mimo że często są obecne w składzie lakierów, mają zupełnie inne zadanie – poprawiają gęstość, krycie, a także właściwości wypełniające nierówności podłoża, ale nie wpływają zasadniczo na elastyczność powłoki. W branży spotyka się czasem przekonanie, że im więcej wypełniacza, tym lepiej, ale to prowadzi raczej do pogrubienia i utwardzenia warstwy lakierniczej, co wręcz może pogorszyć jej elastyczność. Utwardzacze to kolejna grupa składników, które stosuje się głównie w lakierach dwuskładnikowych. Ich głównym celem jest przyspieszenie procesu sieciowania polimerów, dzięki czemu powłoka staje się bardziej wytrzymała mechanicznie i chemicznie. Jednak im twardsza i bardziej usieciowana powłoka, tym często mniej elastyczna – to taki typowy kompromis w technologii lakierniczej. Z kolei rozpuszczalniki to składniki lotne, których zadaniem jest rozcieńczanie lakieru do odpowiedniej konsystencji roboczej i ułatwienie nanoszenia. Po aplikacji rozpuszczalnik ulatnia się, nie zostając w powłoce, więc nie ma wpływu na elastyczność gotowego lakieru. W praktyce często spotykam się z myleniem funkcji utwardzacza i plastyfikatora, bo oba wpływają na końcowe właściwości powłoki, ale działają zupełnie inaczej – jeden daje twardość, drugi elastyczność. Typowym błędem jest też myślenie, że rozpuszczalnik zostaje w powłoce i coś tam „zmiękcza”, ale technicznie to nieprawda – on po prostu odparowuje. Cały sens stosowania plastyfikatorów polega właśnie na tym, że zostają w strukturze powłoki i zapewniają jej odpowiednią giętkość. Takie praktyczne podejście do tematu bardzo się przydaje podczas pracy w lakierni, bo łatwo wtedy dobrać właściwy skład lakieru do konkretnego zastosowania i unikać typowych błędów, które prowadzą do pękania, łuszczenia czy szybkiego zużycia powłok.