Dokładnie tak – pomiar grubości powłoki to najpopularniejsza i zdecydowanie najczęściej stosowana metoda nieniszcząca do oceny jakości powłok suchych. W praktyce przemysłowej używa się do tego specjalnych mierników, które działają w oparciu o zjawiska magnetyczne lub prądy wirowe, zależnie od rodzaju podłoża. Jest to bardzo wygodne, bo nie uszkadzamy powłoki podczas pomiaru, więc cała partia detali nadaje się dalej do użytku, a kontrola może być prowadzona seryjnie. Sama grubość powłoki ma kluczowe znaczenie dla jej właściwości ochronnych – jeżeli warstwa jest za cienka, może nie spełniać swojej funkcji antykorozyjnej, a jeśli za gruba, potrafi nawet pękać lub nie trzymać się podłoża. Standardy branżowe, np. PN-EN ISO 2808 czy PN-EN ISO 2178, opisują szczegółowo, jak te pomiary przeprowadzać, żeby wyniki były wiarygodne. Co ciekawe, spotkałem się z sytuacjami, gdzie dzięki szybkiemu sprawdzeniu grubości na linii produkcyjnej udało się uniknąć całej serii reklamacji – to pokazuje, jak istotna jest ta metoda. Moim zdaniem każdy, kto zawodowo zajmuje się malowaniem przemysłowym, powinien opanować tę technikę do perfekcji, bo to taka podstawa, bez której ani rusz.
Pojęcia takie jak twardość, elastyczność czy przyczepność powłoki faktycznie są bardzo ważne w kontroli jakości, ale niestety większość metod ich badania wymaga naruszenia powłoki lub jej uszkodzenia, a nawet oderwania fragmentu. Na przykład pomiar twardości powłok – najczęściej robi się to rysikiem lub specjalnym przyrządem wywierającym nacisk na warstwę, co zostawia trwały ślad, więc nie mówimy tu o metodzie nieniszczącej. Sprawdzanie elastyczności to przeważnie testy zginania czy tłoczenia na podłożu, gdzie bardzo łatwo o mikropęknięcia lub odspajanie materiału – tu również praktycznie zawsze ingerujemy w badaną warstwę. Przyczepność natomiast ocenia się chociażby przez tzw. test siatki nacięć lub próbę odrywania – jedno i drugie prowadzi do trwałych uszkodzeń, bo polega na nacinaniu powłoki lub przyklejaniu specjalnej taśmy i jej zrywaniu. Myślę, że dość często te pojęcia się mylą, bo wydaje się, że jeśli coś jest badane "z zewnątrz", to nie narusza powłoki – w rzeczywistości, niestety, nie da się tego zrobić bez wpływu na jej strukturę. Branżowe normy też jasno to określają. Nieniszczący pomiar grubości jest tu wyjątkiem, bo można go zrobić szybko i bez śladu, co jest nie do przecenienia przy seryjnej produkcji czy inspekcji dużych obiektów. Z mojego doświadczenia wynika, że rozróżnienie metod niszczących i nieniszczących to jedna z podstawowych umiejętności w kontroli jakości powłok, której nie można bagatelizować.