Prowadzenie pistoletu lakierniczego w odległości około 15–25 cm od powierzchni to naprawdę podstawa w tej robocie. Takie ustawienie pozwala uzyskać równomierną warstwę lakieru, bez smug i nieestetycznych zacieków. Z mojego doświadczenia wynika, że trzymanie się tej odległości, a do tego pilnowanie by pistolet był ustawiony prostopadle do powierzchni, daje największą szansę na efekt jak z fabryki. W branży motoryzacyjnej to praktycznie standard – i nie bez powodu: kiedy lakier nakładany jest zbyt bliska, może dojść do powstawania zacieków oraz tzw. „pomarańczowej skórki”, bo lakier nie zdąży się odpowiednio rozpylić. Z kolei za daleko też nie ma co przesadzać, bo wtedy cząsteczki lakieru wysychają zanim dotrą do blachy i powłoka wychodzi sucha, chropowata. Fachowcy stosują zasadę właśnie tych 15–25 cm, i to niezależnie od tego czy robota jest na bazach wodnych czy rozpuszczalnikowych. Tak trzyma się wszystkie szkoły i certyfikowane kursy lakiernicze – nawet jak sięgniesz do podręczników, zawsze to podają. Warto pamiętać, żeby testować odległość na kawałku blachy, bo każdy pistolet i lakier trochę inaczej się zachowuje. W sumie, im bardziej się tego pilnuje, tym mniejsze szanse na poprawki, a końcowy efekt nie odbiega od tego, co serwuje fabryka.
Wyobrażenie, że im bliżej lakierowanej powierzchni ustawimy pistolet, tym lepiej pokryjemy element, to dość częsty błąd wśród początkujących. Zbyt mała odległość – poniżej 10 cm – sprawia, że lakier jest nakładany zbyt grubą warstwą, co prowadzi do zacieków i powstawania nieestetycznych tłustych plam. Moim zdaniem nawet najlepszy lakiernik nie uzyska wtedy satysfakcjonującego efektu, bo zwyczajnie nie da się kontrolować rozpylenia. Działa to podobnie jak z malowaniem ścian wałkiem, który zamoczysz za bardzo w farbie – zawsze zostaną ślady. Z drugiej strony, prowadzenie pistoletu zbyt daleko od powierzchni, np. w odległości 30–45 cm czy nawet powyżej 50 cm, jest równie problematyczne. Cząsteczki lakieru mają czas, żeby się rozproszyć i przeschnąć w powietrzu zanim dotrą do blachy. Efekt? Sucha, chropowata warstwa, która nie ma połysku i często wymaga szlifowania czy nawet ponownego malowania. Często to właśnie przez takie podejście powstaje tzw. „suchy natrysk” i lakier nie trzyma się dobrze podłoża. Wydaje się, że większa odległość da większą równomierność, ale w praktyce to prowadzi głównie do strat materiału i obniżenia jakości powłoki. Branżowe normy i wytyczne producentów sprzętu lakierniczego jasno określają te optymalne 15–25 cm odległości – to kompromis między prawidłowym rozpylaniem, a efektywnym pokryciem powierzchni. W tej pracy kluczowa jest precyzja i konsekwentne trzymanie się sprawdzonych praktyk. Każde odstępstwo od tych reguł zwykle kończy się dodatkowymi godzinami poprawek i niepotrzebnym stresem.