Odpowiedź z podkładem zwiększającym adhezję, plastyfikatorem i lakierem nawierzchniowym jest zdecydowanie jedyną poprawną, bo dokładnie tak wygląda profesjonalne przygotowanie elementów z tworzyw sztucznych do lakierowania. Przede wszystkim, tworzywa sztuczne mają zupełnie inną strukturę powierzchni niż metal i bezpośrednie nakładanie klasycznych podkładów lub lakierów może skończyć się problemami z przyczepnością albo łuszczeniem się lakieru po krótkim czasie. Dlatego właśnie stosuje się specjalny podkład zwiększający adhezję, tzw. promotor przyczepności, który „wiąże” lakier z podłożem z plastiku. To jest taka podstawa, którą zawsze warto pamiętać w praktyce. Kolejnym kluczowym krokiem jest użycie plastyfikatora. On sprawia, że powłoka lakiernicza nadąża za pracą elastycznego materiału – plastik przecież się wygina, pracuje przy uderzeniach czy zmianach temperatury. Bez plastyfikatora lakier popękałby przy byle odkształceniu. Dopiero na tak przygotowaną powierzchnię nakłada się lakier nawierzchniowy, zgodnie z instrukcjami producenta. Osobiście uważam, że ignorowanie tych kroków to proszenie się o reklamację – widziałem już niejedną naprawę, gdzie lakier schodził płatami przez pominięcie promotora albo plastyfikatora. W branży to już taki standard i myślę, że warto to zapamiętać, bo coraz więcej aut ma elementy z plastiku, nie tylko zderzaki. Dobrze przygotowana powierzchnia daje nie tylko trwałość, ale i super efekt wizualny. No i nie ma potem zmartwień, że klient wróci z reklamacją.
W tej tematyce najczęstszym problemem jest mylenie procedur lakierowania metali z tworzywami sztucznymi. W motoryzacji podkłady epoksydowe, reaktywne czy akrylowe to podstawa pracy z blachą, bo te materiały zupełnie inaczej zachowują się pod lakierem. Stosowanie podkładów epoksydowych na plastik nie daje gwarancji przyczepności – nawet najlepszy podkład pod lakier bazowy nie „przykleja się” do gładkiego, nienawilżonego plastiku, bo nie został zaprojektowany z myślą o tworzywach. Z kolei podkład impregnujący czy reaktywny może wręcz wejść w niepożądaną reakcję z niektórymi rodzajami polimerów i pogorszyć efekt całej pracy. To często spotykany błąd wśród początkujących lakierników, że traktują plastik tak samo jak blachę – niestety, to prosta droga do łuszczenia się lakieru. Wielu próbując zaoszczędzić czas albo koszty, pomija specjalistyczne produkty do plastiku, ale to nie działa na dłuższą metę. W praktyce, jeśli nie użyjemy promotora przyczepności ani plastyfikatora, lakier będzie pękał lub odpadał już po paru miesiącach, zwłaszcza przy zmianie temperatury, ugięciach albo uderzeniach. Standardy branżowe, zarówno w serwisach ASO, jak i renomowanych warsztatach blacharsko-lakierniczych, jasno wskazują konieczność tych dodatkowych kroków właśnie dla plastiku. Z mojego doświadczenia wynika, że niewłaściwe przygotowanie prowadzi do powtarzających się reklamacji, a tego nikt nie lubi. Kluczem jest zrozumienie, że każdy materiał wymaga indywidualnego podejścia i dobrania środków do jego właściwości. Dlatego nie warto stosować uniwersalnych rozwiązań, bo po prostu nie działają na wszystkich podłożach. Zdrowy rozsądek i trzymanie się sprawdzonych technologii to podstawa w tym zawodzie.