Lakierowanie krawędzi zewnętrznych jako pierwszych to jedna z kluczowych zasad w profesjonalnym lakiernictwie. Chodzi tu o to, żeby zabezpieczyć te najbardziej narażone fragmenty powierzchni już na samym początku procesu, zanim przystąpi się do pozostałych elementów. Z mojego doświadczenia wynika, że dzięki temu unika się efektu nadmiaru lakieru na krawędziach, tzw. "nabrzmień" lub zacieków, które bardzo często pojawiają się, gdy zaczynamy od powierzchni płaskich a krawędzie robimy na końcu. W branży przyjęło się, że krawędzie są najbardziej podatne na uszkodzenia mechaniczne i odpryski, więc muszą być dobrze pokryte – nie tylko ze względów estetycznych, ale też ochronnych. To jest coś, co można łatwo przeoczyć, szczególnie jak ktoś dopiero zaczyna przygodę z lakiernictwem. Dobre praktyki mówią o tym, żeby prowadzić pistolet równomiernie wzdłuż krawędzi i nie zatrzymywać się zbyt długo, bo to sprzyja powstawaniu zacieków. Przy okazji warto pamiętać, że po nałożeniu lakieru na krawędzie, farba ma wtedy czas delikatnie "osiąść", zanim przejdziemy do większych powierzchni. To poprawia ogólną jakość powłoki lakierniczej i minimalizuje tzw. efekt "podwójnego krycia", gdzie na stykach może dojść do zbyt grubego nałożenia materiału.
W praktyce lakierniczej często można spotkać się z różnymi technikami prowadzenia pistoletu czy sposobami pokrywania powierzchni, jednak nie wszystkie są zgodne ze sztuką i wymaganiami branżowymi. Często początkujący lakiernicy są przekonani, że prowadzenie pistoletu skośnie nad krawędzią pozwoli lepiej ją pokryć – jednak w rzeczywistości taka technika prowadzi do nierównomiernego rozkładania lakieru i zwiększa ryzyko powstawania zacieków albo niedomalowań. Skośne prowadzenie pistoletu stosuje się czasem w trudno dostępnych miejscach, ale na krawędziach zewnętrznych nie gwarantuje powtarzalnego efektu. Z kolei technika krzyżowa, czyli naprzemienne prowadzenie pistoletu w dwóch kierunkach, jest przydatna przy większych, płaskich powierzchniach, gdzie zależy nam na równomiernym rozłożeniu lakieru bez smug. Stosowanie tej techniki na krawędziach często kończy się powstaniem nadmiaru lakieru na samych stykach, co jest niepożądane. Jeśli chodzi o pokrywanie jednocześnie obu przylegających powierzchni, to taki sposób może wydawać się wygodny, ale przeważnie prowadzi do niedokładności i niepotrzebnych strat materiału – lakier nie rozkłada się wtedy równomiernie, a efekt końcowy może być daleki od ideału. Klasycznym błędem myślowym jest też przekonanie, że kolejność lakierowania nie ma znaczenia. W praktyce to właśnie od krawędzi należy zacząć, ponieważ są one najbardziej narażone na uszkodzenia i trudno je potem prawidłowo pokryć, gdy lakierujemy je na końcu. Dobre praktyki branżowe oraz normy techniczne zakładają, że najpierw zabezpiecza się te elementy, które są trudniejsze w aplikacji i łatwiej o błędy, czyli właśnie krawędzie zewnętrzne. Moim zdaniem to jedna z tych zasad, którą najlepiej zapamiętać, bo wpływa bezpośrednio na trwałość i estetykę gotowej powłoki.