Prawidłowy dobór dyszy podczas nakładania podkładu pompą lakierniczą Airless to kluczowa sprawa, która często decyduje o jakości całej powłoki. Zakres 1,6–1,9 mm jest właśnie tym, który najczęściej zalecają zarówno producenci sprzętu, jak i farb oraz podkładów przemysłowych. Chodzi tutaj o to, że podkłady, które mają gęstą, dość lepko-kremową konsystencję, potrzebują nieco większej średnicy otworu niż typowe lakiery nawierzchniowe, żeby przepływ był równomierny, ale jednocześnie nie za duży, bo wtedy efekt „pomarańczowej skórki” albo nawet zacieki są niemal gwarantowane. Moim zdaniem, jeśli ktoś chce pracować profesjonalnie, nie ma co kombinować ze zbyt małymi czy zbyt dużymi dyszami – po prostu trzeba trzymać się wytycznych. No i, co ciekawe, taka średnica pozwala uzyskać naprawdę fajną wydajność – nie trzeba się namachać, a podkład ładnie się układa i dobrze kryje. Gdy miałem okazję malować duże powierzchnie stalowe, to właśnie dysza 1,7 czy 1,8 mm dawała najlepszy kompromis między szybkością pracy a jakością efektu. Warto też pamiętać, że przy Airlessie chodzi o wysokie ciśnienie, więc cząsteczki podkładu są dobrze rozbite i nie ma problemu z rozlewnością. Generalnie, to taki złoty standard w branży – nie tylko w budowlance, ale i w przemyśle.
Wybór niewłaściwej średnicy dyszy w systemie Airless to dość częsty błąd, zwłaszcza na początku przygody z malowaniem natryskowym. Często można się spotkać z przekonaniem, że mniejsze dysze – takie jak 1,3–1,5 mm – zapewnią lepszą precyzję i gładkość warstwy. Jednak w praktyce, taka dysza potrafi szybko się zapchać, szczególnie przy typowych podkładach, które są znacznie gęstsze od lakierów nawierzchniowych. Efektem może być nieregularny natrysk, przerwy w pracy, a nawet trwałe uszkodzenie końcówki pistoletu. Z kolei wybór zbyt dużych dysz – zakresy 2,2–2,5 mm czy nawet 2,6–2,8 mm – to już zupełnie inna historia. Tutaj wydajność może i jest większa, natomiast kontrola nad aplikacją drastycznie spada. Warstwa wychodzi zbyt gruba, bardzo łatwo o powstawanie zacieków, rozchlapania, a nawet nieestetyczne „grudy”. Moim zdaniem, to typowy błąd, że ktoś chce przyspieszyć robotę, więc bierze największą dyszę, ale to się mści – szczególnie na pionowych powierzchniach. No i jeszcze jedna sprawa: każda farba czy podkład ma swoje zalecenia producenta. One nie biorą się znikąd, bo są wynikiem testów i doświadczeń. Zbyt mała lub zbyt duża dysza zawsze kończy się kompromisem na jakości, a przecież w malowaniu przemysłowym czy budowlanym nie o to chodzi. Z praktyki wiem, że warto dobierać dysze nie tylko pod materiał, ale i pod warunki pracy – temperatura, wilgotność, nawierzchnia. Ale środek, czyli 1,6–1,9 mm, to najczęściej najbezpieczniejszy wybór. Warto o tym pamiętać, zamiast sugerować się obiegowymi opiniami czy pozorną oszczędnością czasu.