Lakierowanie proszkowe rzeczywiście wymaga zastosowania odpowiedniego zakresu temperatur, żeby powłoka mogła się prawidłowo utwardzić i osiągnąć wymagane właściwości techniczne. Ten przedział, czyli 140°C do 200°C, jest powszechnie stosowany w branży. Dzieje się tak, bo proszek lakierniczy (polimery termoutwardzalne, np. epoksydowe czy poliestrowe) topi się i polimeryzuje właśnie w tych temperaturach. Jeśli temperatura jest za niska, powłoka nie zwiąże się dobrze z podłożem i może się łuszczyć albo być niewystarczająco odporna na uszkodzenia czy korozję. Zbyt wysoka temperatura natomiast prowadzi do degradacji materiału, zmiany koloru, pęcherzyków i innych defektów, co w produkcji jest nie do przyjęcia. Moim zdaniem, trzymanie się tego przedziału to absolutna podstawa w każdej profesjonalnej lakierni – są piece, które mają nawet automatyczne systemy kontroli, żeby utrzymać proces dokładnie w tym zakresie. W praktyce często ustawia się temperaturę np. na 180°C i czas ok. 20 minut, co zapewnia powtarzalność efektu. Standardy, takie jak PN-EN ISO 12944 czy wytyczne producentów lakierów, jasno to precyzują. Gdy pracowałem przy liniach lakierniczych, zawsze pilnowaliśmy tego zakresu, bo każde odstępstwo kończyło się reklamacją lub koniecznością poprawki. Takie podejście daje pewność, że powłoka będzie odporna na czynniki chemiczne, mechaniczne i pogodowe. Warto też wiedzieć, że nowoczesne systemy lakiernicze pozwalają na dokładną kontrolę temperatury, co zwiększa jakość i trwałość powłok.
Często można usłyszeć różne opinie na temat temperatur utwardzania podczas lakierowania proszkowego, ale praktyka i normy pokazują jasno, że tylko określony przedział temperatur gwarantuje pożądane efekty. Wybór temperatury 50°C ÷ 100°C może wynikać z przekonania, że niższa temperatura jest bezpieczniejsza dla materiału bazowego, zwłaszcza przy elementach wrażliwych na przegrzanie. Niestety, w tej temperaturze proszek lakierniczy w ogóle się nie topi ani nie polimeryzuje, więc powłoka nie powstanie lub będzie bardzo nietrwała – to zdecydowanie za mało, by zainicjować właściwą reakcję chemiczną. Z kolei przedziały 350°C ÷ 400°C i 450°C ÷ 500°C mogą się wydawać dobre, jeśli ktoś patrzy przez pryzmat np. obróbki cieplnej metali albo lutowania, gdzie takie temperatury faktycznie występują. Jednak tu mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją – większość polimerów w proszkach lakierniczych ulega wtedy przegrzaniu, rozkładowi i spaleniu. Skutkuje to nie tylko uszkodzeniem powłoki, ale też całkowitym zniszczeniem walorów estetycznych elementu. W praktyce, stosowanie temperatur powyżej 200°C to już poważny błąd technologiczny i prowadzi do reklamacji lub nawet wycofania produktu z rynku. Myślę, że takie pomyłki biorą się często z nieznajomości specyfiki lakierów proszkowych albo zamieszania z innymi technologiami powierzchniowymi. Z mojego doświadczenia, kluczowe jest pilnowanie właśnie tego przedziału 140°C ÷ 200°C – tylko wtedy mamy pewność, że cała powłoka spełni wymogi norm PN-EN ISO 12944, a elementy będą odporne na korozję, UV i uszkodzenia mechaniczne. Warto to dobrze zapamiętać, bo źle dobrana temperatura przekreśla całą pracę lakiernika i może narazić firmę na spore straty.