Zmiany temperatury podczas naprawy i nakładania powłoki lakierowej rzeczywiście są jedną z głównych przyczyn powstawania tzw. spękań lakieru. W praktyce wygląda to tak, że kiedy powierzchnia lub samo pomieszczenie lakiernicze nie utrzymuje stałej temperatury, mogą zachodzić naprężenia termiczne w warstwach lakieru. Różne tempo kurczenia się i rozszerzania materiałów powoduje, że warstwa lakierowa zaczyna pękać – czasem przypomina to sieć drobnych żyłek, czasem większe pęknięcia. Z mojego doświadczenia wynika, że szczególnie podatne na takie uszkodzenia są miejsca, gdzie lakier został nałożony na zimną blachę, a potem nagle ogrzany (albo odwrotnie). Fachowcy zawsze zwracają uwagę na to, żeby zarówno temperatura otoczenia, jak i powierzchni naprawianej były zgodne z zaleceniami producenta lakierów, bo tylko wtedy można mieć pewność co do trwałości naprawy. To niby drobiazg, ale naprawdę często o tym się zapomina, a potem trzeba poprawiać. Warto też pamiętać, że zgodnie z normami branżowymi – np. lakiernictwo samochodowe według wytycznych takich jak ISO 9001 czy zalecenia producentów lakierów – utrzymanie stabilnych warunków cieplnych jest kluczowe. Zbyt gwałtowne zmiany temperatury mogą także powodować inne defekty, jak matowienie czy marszczenie się powłoki, ale spękanie jest najbardziej charakterystyczne. Podsumowując, kontrola klimatu i cierpliwość przy lakierowaniu to podstawa każdego porządnego warsztatu.
Wiele osób sądzi, że problemy związane ze spękaniami powłoki lakierowej wynikają głównie z techniki nakładania, grubości warstw czy nawet złego czasu odparowania. Owszem, te czynniki mają duże znaczenie w kontekście jakości wykończenia, ale akurat typowe spękania – takie pajęczynki czy pęknięcia sieciowe – to najczęściej efekt zmian temperatury podczas samego lakierowania albo już na etapie schnięcia. Gdy lakier jest nałożony za grubo, rzeczywiście mogą pojawić się inne defekty, jak zacieki czy marszczenie, ale niekoniecznie spękania – te pojawiają się raczej, gdy lakier lub podłoże reaguje na gwałtowne różnice temperatur. Z kolei niewłaściwie naniesiona powłoka, np. z pominięciem etapu matowania albo oczyszczania, skutkuje raczej złym przyleganiem lakieru, odparzeniami, bąblami czy łuszczeniem się. Często spotykam się z opinią, że krótki czas odparowania rozpuszczalnika przed kolejną warstwą może być przyczyną spękań, ale to prowadzi raczej do zamknięcia wilgoci w powłoce i powstawania „rybiego oka”, ewentualnie do późniejszych pęcherzy, a nie typowych pęknięć. Z mojego punktu widzenia, powtarzający się błąd to nieuwzględnianie wpływu otoczenia – a przecież każdy profesjonalny warsztat powinien mieć kontrolowaną temperaturę i wilgotność. Dopiero gdy zmiany temperatury są gwałtowne, powłoka dostaje szoku termicznego i wtedy pojawiają się spękania. W skrócie: źle dobrana grubość, niewłaściwe nakładanie czy zbyt szybkie suszenie na pewno pogorszą jakość naprawy, ale prawdziwe spękania to najczęściej zasługa nieprzemyślanych różnic temperatur w czasie aplikacji i schnięcia lakieru. To niestety jeden z tych detali, które oddzielają robotę rzemieślniczą od prawdziwie fachowej.